Napiekłam dziś pieczywa dla pułku wojska! Znaczy trzy spore chleby. Jeden drożdżowy i dwa na zakwasie, jednakowoż z drożdżowym dodatkiem, jak radziła Magda.
Zakwas poczyniłam tym razem z mąki żurkowej. Szybko i pewnie! Mogłam też sobie kminku sypnąć do woli. bo nastawiłam się na to, że sama będę konsumować. A tu niespodzianka! Małż spróbował, zachwycił się i zapowiedział współpożeranie intensywne! No dobra, niech mu będzie...
Połowę produkcji zamroziłam. Do niedawna byłam teoretyczną przeciwniczką mrożenia pieczywa. Ale się przekonałam na przykładzie chleba mamowego. Mamidło bowiem zjada dziennie zaledwie dwie kromki zwykłego białego pieczywa, którego my nie tykamy. Cały pokrojony bochenek to dla niej porcja na ponad tydzień. Ze skłonnością do szybkiego pleśnienia. Pierwszy raz wkładałam pół bochenka do zamrażarki z przekonaniem, że po wyjęciu produkt będzie się nadawał li i jedynie do karmienia ptaków. A tu niespodzianka! Mięciutko, świeżutko... Nabrałam przekonania!
W zamrażarce miejsca niewiele. Ale gdy się człowiekowi nie chce co trzy dni chleba wypiekać, to się jakoś ścieśni mięsiwo i wędlinki! I przestrzeń dla pieczywa zostanie zabezpieczona.
***
Na osiemnastą pędzikiem oboje z Małżem do Blues Clubu, bo tam dyplomowy koncert dzieckowiny. Zaproszeni też Ania z Wojtkiem - ,,rodzice chrzestni'' naszej artystki. Potem już tylko obrona pracy magisterskiej i jedno poważne zadanie odhaczone... Pan promotor ukontentowany, że ,,po polskiemu'' praca napisana. Przydał się pierwszy fakultet z polonistyki!
No i jak tu schudnąć po przeczytaniu Twego chleba, Zgago, w dodatku o tak późnej porze???
OdpowiedzUsuńA gdyby tak zamiast mrozić zmniejszyć ilość składników?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mrożenie chleba to świetna sprawa:)
OdpowiedzUsuńGratulacje dla córki:)
-- no tak... pieczenie... mrożenie... koncert... magisterka... gratulacje... czas tak szybko biegnie... przed godziną zostałam babcią i jakoś jeszcze nie mogę ochłonąć...
OdpowiedzUsuńZawsze mroze chleb i robie to od dawna. Pieczemy raz na dwa tygodnie taki ok. kilograma i wystarcza, ja jem kromke chleba na tydzien, Wspanialy wiecej bo on bierze kanapki do pracy czasem.
OdpowiedzUsuńOwszem ktos tam wyzej ma racje, ze zmniejszeniem skladnikow, tylko jak zmniejszyc, zeby upiec dwie kromki?:))
Pieczywo z własnego wypieku, to jest to, a ten bajeczny zapach pieczonego chleba, oczywiście raz na jakiś, bo codziennie to i zapach by z powszedniał…
OdpowiedzUsuńMoja mama też zawsze ma zamrożony chleb, tak na wszelki wypadek, jakby zabrakło. Nie wierzyłam, że po rozmrożeniu będzie dobry, ale rzeczywiście jest! Szkoda, że mam taki mały zamrażalnik:)
OdpowiedzUsuńOtóż to! Wciąż mi za mało miejsca w tej dolnej części lodówki...
OdpowiedzUsuńOd dwóch miesięcy wypiekamy, średnio co 4 dni. Jeszcze zapach nam nie spowszedniał!
OdpowiedzUsuńMałż bierze do pracy 6 kromek. Jedną lub dwie zjada na kolację. Ja zaliczam średnio półtorej pajdki dziennie. Innego pieczywa nie kupujemy od dwóch miesięcy. Więc muszę wypiekać regularnie całkiem spore bochenki.
OdpowiedzUsuńI to jest wydarzenie! A co się urodziło? Gratulacje!
OdpowiedzUsuńGratulacje przekażę! Dzięki.
OdpowiedzUsuńJeden by tak, drugi by tak. Były sobie dwa bytaki...
OdpowiedzUsuńA po co chudnąć? Mężczyzna z lekkim brzuszkiem taki przytulny jest...
OdpowiedzUsuń--- urodziła się śliczna. maleńka Zosieńka..... pozdrawiamy...
OdpowiedzUsuń