Równo 40 lat minęło od mojej matury. Niesamowite...
Wspominam bardzo przyjemnie i niemal bezstresowo, poza ustną matmą, której się nieco obawiałam. Niepotrzebnie zresztą. W porównaniu z egzaminem do technikum to była czysta rozkosz!
Czy zdałabym współczesną maturę? Chyba miałabym kłopot z... polskim!
Największy horror mojego życia zaczął się jakieś dwa tygodnie po maturze, ale nie napiszę o tym, bo nie mam pewności, czy sprawa się już przedawniła. Choć niby wszyscy zamieszani poza mną już nie żyją... Na pamiątkę po tych wydarzeniach pozostały mi na zawsze trzęsące się ręce!
Za całe 350 tysięcy rozpoczynające dziś zmagania z egzaminem dojrzałości - trzymam kciuki!
***
Obejrzałam telewizyjną maturę z przedmiotów ścisłych. I uznałam, że nie jest ze mną tak źle. Zaliczyłam troszkę ponad dwie trzecie dobrych odpowiedzi. Nie najgorzej jak na zdeklarowaną humanistkę! Choć przyznaję się bez bicia, że kilka razy strzelałam...
Małż, jak zawsze, telewizją się brzydził, za to post factum domagał się stanowczo przytoczenia pytań. Oczywiście pamiętałam już tylko kilka. Jedno zagadnienie tak go zafrapowało, że grzebał w tablecie ponad pół godziny, opóźniając udanie się na spoczynek.
Chodziło o to, dlaczego, jeśli wstawimy do zamrażarki jednakową ilość wody zimnej i wrzątku, woda gorąca zamarznie szybciej. Pan Orłoś powiedział, że na razie nie ma uzasadnienia naukowego, dlaczego tak się dzieje. - Jak to nie ma? - zakrzyknął mój domowy Wszechwiedzący. - Musi być!
I zaczął drążyć temat. Coś mi tam potem co chwilę napomykał, ale za bardzo uczenie. O jakiejś konwekcji było między innymi. Niewiele pojęłam, ale pozwoliłam się wypowiedzieć. A potem zagoniłam do spania... Już widzę, jak rano zapędzi połowę załogi do dyskusji nad problemem.
Mnie osobiście najbardziej zadziwiło, że długość nici DNA w pojedynczej ludzkiej komórce wynosi 2 metry! Jacy my jesteśmy wewnętrznie poplątani...
Też zdałam , a matura prawie 50 lat temu i zainteresowania głównie humanistyczne. Ale to o co pytali wczoraj to było życie in statu nascendi. Głupio nie wiedzieć . Serdeczności...
OdpowiedzUsuńMoja córka właśnie pojechała na egzamin, najpierw jednak do Taty na cmentarz, szukać wsparcia duchowego...trzymajcie kciuki...Renia i Dominika (maturzystka)
OdpowiedzUsuńPrzesyłajcie pozytywne myśli moim córuniom . Matko kochana jak ja sie denerwuję.ika
OdpowiedzUsuńMnie to też zaskakuje, ale i trochę wyjaśnia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Akurat temat szybkiego zamarzania ciepłej wody był tematem w GALILEO ok. 1 lub 2 m-ce temu, stąd nie miałam problemu z odpowiedzią.
OdpowiedzUsuńPolecam ten program ,bo prowadzący mają b.oryginalne pomysly i pokazują rozwiązania czasami "dziwnych na co dzień" zagadnień.
Początek twojej notki brzmi jak klasyczny kryminał (wklejam): "Największy horror mojego życia zaczął się jakieś dwa tygodnie po maturze, ale nie napiszę o tym, bo nie mam pewności, czy sprawa się już przedawniła. Choć niby wszyscy zamieszani poza mną już nie żyją…"
OdpowiedzUsuńNie żyją? W kryminale zginęli by z ręki tej ostatniej żyjącej. Mam nadzieję , że nie poczułaś się dotknięta, ale to było naprawdę literackie! Wspomnienia maturalne bywają dziwne ;). I fajne!
Moja wnuczka Ola dziś maturę pisze
OdpowiedzUsuńCzytam Cię Zgago od pewnego czasu,i bardzo kibicuję bo mam podobnie..ale nikt nigdy tu nie napisał że masz wspaniałego męża który jest z Tobą w każdej sytuacji.On też teraz musial zrezygnować z wielu rzeczy-a mimo tego wspiera Cię i też zmienił swoje życie.Nie zawsze tak jest i dlatego gratuluję Wam związku,to jest wspaniałe
OdpowiedzUsuńTez sie dziwie. Te czterdziesci "zasuwalo" (po bulhakowsku) ze hej. Pamietam ostatnia, lawke, nagle ozywienie religijne pani G.M..y..n (lubie tego igreka) znanej z religijnego sceptycyzmu, posilki matematyczne w meskiej toalecie no i Janusza K. jedynej ofiary egzaminalnej. Do dzisiaj nie wiem czemu on przeciez wokol byly osly wieksze.
OdpowiedzUsuńI jak w Greese "co ty mowisz czemu mielibysmy sie juz wiecej niespotkac?" Naiwnosci ludzka - spore stadko w Niemczech, kilku w Angli, jeden w Kanadzie, a ci co w kraju zajeci glowy nie maja do odswiezania znajomosci - zreszta po co? Wnuki juz dojrzewaja...
PS. Nie udalo mi sie zadzwonic. Twoje "wolne" godziny to moje godziny intensywnej pracy a potem to Ty juz u boku "malza" smacznie pochrapujesz wiec nie uchodzi...18:00-22:00 to czas zabaw i edukowania Mietka Ryszarda S. mojej najmlodszej orientalno-galicyjsko-litewskiej pociechy.
A to siurpryza co się zowie! Gratuluję! I Mietkowi życzę wspaniałego życia...
OdpowiedzUsuńOj, pisali już o wspaniałości. Ja też wielokroć. Za miesiąc i 3 dni 36 lat nam stuknie tej wspólnoty na dobre i na złe... I wiem, że nie mogłam trafić lepiej!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pójdzie jej doskonale!
OdpowiedzUsuńNie ja uśmierciłam bohaterów horroru, zapewniam. To czas!
OdpowiedzUsuńOglądam, choć nie bardzo regularnie. Ale lubię!
OdpowiedzUsuńCiekawe, co na to psychiatrzy?
OdpowiedzUsuńMatka zawsze bardziej przeżywa maturę dzieci niż własną. Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńTrzymamy!
OdpowiedzUsuńA jednak wyniki były takie sobie, średnia troszkę ponad 50 procent...
OdpowiedzUsuń