Dziś po raz nie wiadomo który zostałam znów kobietą upadłą...
O siódmej rano ,,mus'' mnie wezwał do łazienki. Wychodząc straciłam nagle równą wagę, albowiem podłoże było bardzo mokre i śliskie. Wylądowałam na siedzeniu, urażając się przy tym boleśnie w mały palec lewej nogi!
Obwiniłam oczywiście Małża, sądząc, że mokrość i śliskość są efektem jego porannych ablucji. Tymczasem okazało się, żem ja sama winna! Kolega Małżonek bowiem w okolicach piątej takoż z trudem najwyższym wyhamował! Uchwyciwszy się klamki!
***
Z obolałym paluszkiem, w możliwie najbardziej rozwleczonych klapkach, udałam się byłam do Gdyni celem pobrania maminej emerytury od naszego uroczego listonosza. Nie było lekko maszerować do przystanku, a jeszcze trudniej na gdańskim dworcu po schodach się skrabać. Paluszek w kolorze denaturatu...
***
Dziwnie było wejść do gdyńskiego mieszkania - po raz pierwszy, odkąd pamiętam, zupełnie pustego! Jakoś tak złowrogo i obco...
***
Małż zdobył na gdańskiej hali parę ostatnich truskawek, więc do nalewki dorzuciłam. W drugim słoju nastawiłam miętówkę. Miło patrzeć, jak zielenieje z godziny na godzinę...
***
Tajemnica zaginięcia maminych białych, nowych sandałków w Domu Seniora nadal niewyjaśniona! Za każdym razem zgłaszamy fakt, panie opiekunki podejmują trop i... nic! Diabeł ogonem nakrył i tyle!
A może on , znaczy paluszek, złamany i lekarza mu trzeba. Wiem, wiem kolejki do chirurga ale ........ jak mus to mus !
OdpowiedzUsuńAle pech z tym paluszkiem:( Dziś już lepiej? Jeśli nie, to lepiej lekarza odwiedzić.
OdpowiedzUsuńTruskawek na hali w Gdańsku dzisiaj pełno było.I to tych najlepszych, kaszubskich, b.słodkich. Na targowiskach też mnóstwo,stąd nie wiem czemu płaczesz,że to już ich koniec.Teraźniesze najlepsze, bo dogrzane przez słoneczko.Maliny dopiero się zaczynają, jeszcze drogie, ale nalewkę już nastawiać można.Za miesiąc do konsumpcji akuratna.Jutro rynek we Wrzeszczu i na Przymorzu,może warto zerknąć po owoce (ale najlepiej w tygodniu do soboty,bo w niedzielę bywają droższe).
OdpowiedzUsuńU mnie też nalewka nabiera rumieńców. Wczoraj dorzuciłem agrest bo to będzie ratafia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oesu z paluszkiem u nogi mam tak samo :/ Niby złamany nie jest a boli jak jasna cholera i sinawy takoż :/ Tylko ja przyfranzoliłam w nogę od małżeńskiego łoża. A łoże ma nogi z porządnych drewnianych kantówek uch.
OdpowiedzUsuńJa zalałam właśnie poziomki jako pierwszy składnik nalewki z "owoców leśnych". Malinową zrobię w końcówce sierpnia, będzie najlepsza. Robiłam już w różnych porach i ta zeszłoroczna z końca lata była najlepsza. Czekam na tegoroczne jeżyny, które po wieloletnim obrażeniu się na owocowanie w tym roku mają zamiar nadrobić ostatnie lata...
Dziś dorzuciłam jagody oraz porzeczki czarne i czerwone (czarne w ilości garstka z mojego osobistego krzaczka), na maliny poczekam, bo teraz jeszcze drogie bardzo. Ale kolorek już cudny!
OdpowiedzUsuńU mnie niby też ratafia, ale taka wedle własnego widzimisię... Agrest? Na to nie wpadłam!
OdpowiedzUsuńTruskawek rzeczywiście dziś sporo było, widocznie krótki przestój był po ostatnich ulewach. Teraz moim ryneczkiem jest znów Pruszcz. Nie muszę po 3mieście latać. Taniej i swojsko!
OdpowiedzUsuńLepiej, siny strasznie, ale mniej boli!
OdpowiedzUsuńZłamany nie jest. I coraz mniej dokucza.
OdpowiedzUsuń...o truskawkach u nas można zapomnieć, zgniją a nie obniża ceny,a to co jest to już tylko na kompostownik się nadaje. Oj wiem jak boli obity palec, sam tego doświadczyłem, łączę się w bólu paluszka...
OdpowiedzUsuńA jak jeszcze Małżonek ,,czule'' nadepnie w bolące...
OdpowiedzUsuń