Od środy do dziś zostawiliśmy u doktorka ... 960 zł! A pies podobno zdrowy... Tylko stary!
Leków teraz więcej będzie brała Erka niż my... Ale co się dziwić, starsza jest od nas ładnych parę lat! Niemniej to chyba stanowczo nasz ostatni pies. Bo gdy już oboje będziemy na emeryturze, to na zwierzaka po prostu nie będzie nas stać!
***
Jutro po raz piąty i ostatni świętować będę moją 60-tkę. Tym razem znów zbiorowo, w gronie rówieśników klasowych. Nie zbierze się nas wiele, ale 7-8 osób na pewno. Damy radę jeszcze dać czadu?....
Wydatki na chore zwierzaki rosną, sami na sobie oszczędzamy, ale im zapewniamy opiekę. Taki los, ale ja chyba też już nie będę chciała mieć więcej zwierząt, to po prostu zbyt kosztowna miłość.
OdpowiedzUsuńMiłego świętowania i wszystkiego najlepszego, nadrabiam życzenie z wielką serdecznością! :)
pozdrowienia
iw
Oczywiście, że dacie rade dać czadu :D Udanej zabawy :)
OdpowiedzUsuńMy też trochę wydaliśmy na leczenie naszej suni...ale wydałabym jeszcze więcej żeby tylko mogła jeszcze żyć...najgorsza dla mnie to ta pustka teraz po niej...i nie wiem czy kiedyś się zdecyduje na nowego psa...
Biedna Era! psia starośc równie smętna jak ludzka. Wiesz, posiadanie psa w bardziej zaawansowanym wieku to jednak jest problemem, nie tylko z powodów finansowych - po prostu wtedy my zaczynamy chorowac , a pies musi byc regularnie wyprowadzany, nie można go skazywac na brak odpowiedniej porcji ruchu. I dlatego od 4 lat tęsknię za moim Flikiem i nie wzięłam następnego zwierzaka.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
P.S.
Jakoś ostro Was ten wet podliczył !.
Zmień wet. na tańszego.Poza tym, leki kupowane w zwykłej aptece bardzo często są o połowę tańsze, niż u weterynarza!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzetestowałam !!!!
Pozdrawiam i życzę miłego świętowania!
A ja szczęśliwiec dołożyłem u Weta do całkiem zdrowego szczeniaka tylko 200 zł,-
OdpowiedzUsuńTo kosztowne hobby, ale ktoś mi zaraz powie, że nikt mi nie kazał i będzie miał rację
Tak się składa, że jestem lekarzem weterynarii od nastu lat. Rozumiem Państwa rozgoryczenie i zadziwienie ceną. Oczywiście pewnie w różnych gabinetach, kształtuje się to różnie, bo ta cena nawet jak dla mnie, przy pełnej diagnostyce jest szokująca. Jednak wszystkim Wam umyka chyba pewien szczegół. My nie jesteśmy subsydiowani przez państwo. Nie funkcjonuje u nas instytucja w postaciu NFZ-u, który refundowałby nam środki lecznicze. Prawo farmaceutyczne zabrania nam używania leków ludzkich, o ile są ich weterynaryjne odpowiedniki. Ponadto, często ludzkie leki nie są dla zwierząt odpowiednie, choćby dlatego, że często inne sa receptory bialek u zwierząt, wiążące się z lekami, a i ich o wiele silniejszy kwas żołądkowy powoduje destrukcję i zupełną bezużyteczność leków , które nam pomagają. Czasami warto pamietać, że poza tym, że kochamy zwierzeta, jesteśmy też zwykłymi ludźmi, którzy muszą zapłacić rachunki etc, a także o tym, że płacicie Państwo przede wszystkim za naszą wiedzę, którą zdobywaliśmy latami i którą wciąż musimy pogłębiać.
OdpowiedzUsuńRozumiem panią wet, ale nie da się ukryć, że leczenie psa wychodzi drożej, niż prywatne leczenie nas. Dokładnie tak samo jest w Anglii i jak np. bierze się psa z porządnego przytułka, to przed jego wydaniem sprawdzają, czy potencjany właścixiel zdaje sobie sprawę z wielkości kosztów weterynaryjnych i czy byłby w stanie im podołać.
OdpowiedzUsuńWiele osób zarzeka się, że po ostatnim, ukochanym psie nie wezmą następnego, ale zazwyczaj biorą, i to szybko, bo życie bez psa to nie ta sama jakość.
Na szczęście to dopiero drugi raz w 10-letnim życiu Ery, gdy okazała się taka kosztowna...
OdpowiedzUsuńNo jasne, że ratuje się psiaka, póki to może przynie4ść ulgę w starczych cierpieniach!
OdpowiedzUsuńNie mamy pretensji, bo to naprawdę świetny lekarz.
OdpowiedzUsuńWszystkie leki akurat typowo psie. A lekarza nie zmienię, bo doktor Jarek cuda potrafi zdziałać. Na zwykłe szczepienia mogę chodzić do byle kogo, ale gdy trwoga, to tylko do Jarka!
OdpowiedzUsuńKOmplet szczepień + cuś na robaki to właśnie ok. dwustu złotych.
OdpowiedzUsuńW pełni się zgadzam! Ja nie grzmię na koszty leczenia, raczej tylko poinformowałam. Nie mam żadnych pretensji... Większość wczorajszego rachunku to leki.
OdpowiedzUsuńCoś w2 tym jest. Tak nagle zostać bez zwierza po dwudziestu paru latach ciągłości? BYle nie taki wielki stwór, jeśli już kolejny, bo sił nie starcza...
OdpowiedzUsuńteż mi pytanie, toć pewnie że i oczyWIŚNIE że dacie radę, bo jak nie Wy to kto?! a z psem to nie mów, że ostatni, a co na emeryturze psa już mieć nie wolno? Wolno trzeba mieć co robić z tą ilością wolnego czasu :) Miłej entej 6o-ątki :)
OdpowiedzUsuńKochany, przecież ja już 9 lat na emeryturze się obijam... Z psem u boku!
OdpowiedzUsuńJa po przekroczeniu 2 tys. w ciągu niecałych 2 miesięcy, przestałam liczyć i oszczędzam na wszystkim. Mogłabym dalej oszczędzać, gdybym tylko mogła uratować życie przyjaciela. Niestety choroba nas zwyciężyła.To potworne uczucie.
OdpowiedzUsuńNiestety...
OdpowiedzUsuń