Tak się składało, że od lat nie uczestniczyłam ani w sołeckich, ani gminnych dożynkach... Tym razem jednak obecna byłam na sołeckiej uroczystości duchem i ciałem, nawet z załącznikiem w postaci szarlotki!
Od szesnastej do północka. Najpierw dwie godziny organizacyjne. W ramach koła gospodyń. Trzeba było porozstawiać, ponakrywać, przygotować. Oficjalne rozpoczęcie o osiemnastej.
Impreza na polu! W miejscu, gdzie (oby!) w ciągu dwóch lat stanie wiejska świetlica! I gdzie wreszcie będziemy mogły się spotykać, gotować i przechowywać trofea z licznych konkursów, zdeponowane na razie na strychu u ,,Matki''.
Frekwencja zaskoczyła nas bardzo pozytywnie! Chyba to dzięki sprzyjającej aurze częściowo. Wszystkie stoły zostały ,,obsiądnięte''. Nie powiem w tym momencie, ile zarobiłyśmy. Nieważne zresztą, bo istotniejsze, żeby się społeczność związała z miejscem. I skojarzyła, że to tu właśnie będzie się działo w przyszłości!
Sporo prywatnych spotkań z niewidzianymi od dawna... Sentymentalnie!... I gorąco!
***
Wrześniowa trasa urlopowa uległa generalnemu przewartościowaniu! Jeszcze w piątek planowaliśmy jeden nocleg w Szczecinie, jeden w Zielonej Górze, jeden w Świeradowie Zdroju. Tak jakoś w drodze z ryneczku pruszczańskiego do domu się okazało, że Świeradów pociąga nas jednak najbardziej! Bo w okolicy liczne zamki dolnośląskie, niedaleko do czeskiego Frydlantu itp... I w ogóle, nie ma, jak Karkonosze! Więc w efekcie trzy zabukowane noclegi świeradowskie....
Na pewno jeden dzień Małż mnie pogoni w góry... Trudno, wytrzymam! Byle potem do Harrachowa na mamucią skocznię dał namiar! Bo niedaleko...
W Harrachowie, w tym samym kierunku, co skocznie, jest przepiękny wodospad-Mumlowski. Podejście do niego krótkie i łagodne. Widok-przepiękny.
OdpowiedzUsuńŚwieradów jako baza wypadowa - bardzo popieram. Zajrzyjcie koniecznie do zamku Świecie i opowiedz, bo jestem bardzo ciekawa, jak sobie radzą nowi właściciele, czy nie opuścił ich entuzjazm.
OdpowiedzUsuńDożynki kojarzą mi się ze sławetną imprezą w czasie naszej praktyki studenckiej :)
OdpowiedzUsuńApage, satanas!
OdpowiedzUsuńŚwiecie bez celulozy brzmi zachęcająco! Spróbujemy odwiedzić...
OdpowiedzUsuńDzięki za sugestię!
OdpowiedzUsuńNazwa "dożynki" zawsze kojarzy mi się z końcową fazą jakiejś bitwy, gdy się dobija rannych i ich ograbia. Dobry pomysł z ograniczeniem wypadu do Świeradowa i okolic.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Całkiem sensowne skojarzenie...:)
OdpowiedzUsuńA ja znalazłem informację że w Krakowie urządzają miejskie dożynki
OdpowiedzUsuńZ czego będzie wieniec? Z balkonowych pelargonii?
Pozdrawiam
Kto wie? Krakusy na pewno coś wymyślą...
OdpowiedzUsuń