Zainspirowała mnie Asia, która dwa dni temu oznajmiła mi, że obraziła się na swoją najlepszą przyjaciółkę... O coś, co można by ogólnikowo nazwać rażącą dysproporcją w kwestii zwierzeń.
W mojej, nie najlepszej już, pamięci, definicja obrażania się jest aktualnie dość mglista. Nawet nie wiem, czy to to samo, co współcześnie określa się jako ,,strzelanie focha''. Owszem, focha czasem strzelam w celach profilaktycznych, a celem jest tylko i wyłącznie kolega Małż.
Pamiętam za to doskonale, jak się pierwszy i jeden jedyny raz obraziłam na moją Magdę. Bardzo dawno, dzieci nasze były jeszcze małe, więc pewnie blisko 30 lat temu. Z jakiegoś powodu zdeponowaliśmy wtedy u Madzi nasze klucze od domu. Umówiliśmy się na odbiór na konkretną godzinę, zajeżdżamy, dzieci marudzą, bo dość późno, a u mojej przyjaciółki ciemno i ,,nikto nie je doma''. Siedzimy w aucie, bo zimno na zewnątrz, czas mija, a tu sytuacja bez zmian. W końcu się zjawiają. I wtedy, moi Drodzy, wygłosiłam chyba najgłupszy tekst mojego życia: - Coś mi się wydaje, że ta nasza piękna przyjaźń chyba się właśnie skończyła!
Do dziś sobie czasem ten moment wspominamy, rechocąc radośnie...
***
Paprykowy dżem zyskał uznanie pierwszych degustatorów, więc dorobiłam jeszcze pięć słoików...
no, to był klasyczny foch z przytupem ;) ale nie dziwię się, taka sytuacja mogła wkurzyć,
OdpowiedzUsuńi czyż nie jest teraz lepiej - jeden sms i wszystko jasne :)
Tak, zrywanie sms-em i inne wynalazki... To jednak ,,za naszych czasów'' tak nie bywało.
OdpowiedzUsuńJakże często żałujemy tej nasze patetyczności. . Pozostaje tylko całość obrócić w żart
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam
I jeszcze trafić na kogoś, kto ów żart zrozumie...
OdpowiedzUsuń