Obawy pewne były przed pojawieniem się na świecie Igi, bo pies zdecydowanie był przez kilka lat oczkiem w głowie i ukochanym ,,synusiem'' Asi. Czy zdetronizowanie nie zaowocuje niechęcią czy wręcz agresją w stosunku do noworodka? Jak się ułożą wzajemne relacje?
Na szczęście obawy okazały się płonne. Początkowa obojętność ustąpiła bardzo szybko poczuciu obowiązku za bezpieczeństwo małej. Dziś miałam okazję to zaobserwować.
Gdy przyjechałam, Bilbuś mnie jak zwykle wylewnie przywitał, po czym położył się pod stołem. Mała leżała na kanapie. Gdy tylko Asia wyszła do kuchni zrobić herbatę, pies objął wartę przy Idze. Podszedł do kanapy, oparł łeb na brzegu i czuwał. Pod stół wrócił, gdy Asia weszła do pokoju.
Jakiś czas później przybyła pani instruktorka od chust i nosidełek. No, tu przywitanie nie było miłe! Zupełnie inny typ szczekania, zdecydowanie gniewny. Pod hasłem ,,intruz w domu''. Uspokojony przez Asię, Bilbo przestał szczekać, ale wydawał z siebie gniewne pomruki. Gdy Asia wyszła zrobić pani kawę, a instruktorka zbliżyła się do leżącej Iguni, pies momentalnie znalazł się obok. Wiadomo, kontrola podstawą zaufania...
Ma więc mała dzielnego obrońcę! I dobrze...
***
Zima trzyma! Dziś pierwszy raz zamieniłam średnio ciepłą kurtkę na znacznie cieplejszy płaszczyk. Nie przepadam za nim, bo jest ciężkawy, a po drugie mam problemy z zamkiem. Zahacza się o podszewkę, pewnie nieco źle wszytą i o ile zapięcie jest łatwe, o tyle wyswobodzenie się natrafia trudności. Ale za to jak ciepło!
Przy Świętojańskiej, koło Pomnika Harcerza, nazywa sie Flying Tiger Copenhagen
OdpowiedzUsuńSą na szczęście takie fajne psy, które reagują miłością, a nie agresją:) a zamek przy płaszczyku cieplejszym to równiez moja zmora:( niby taka firma z najwyższej półki, a co sie namęczę , żeby wyrwac ten kawałek materiału, który sie wsuwa w zamek...br niech przyjdzie wiosna!
OdpowiedzUsuńPies, koty, i maleńkie dziecko, wymaga zawsze jednak bardzo ograniczone zaufanie do zwierzaka..Też miałam psy,koty i maleńkie dzieci. Moi dawni sąsiedzi mieli kiedyś takiego wilczura którego podobnie zresztą jak oni pozbyłabym się przed urodzeniem dziecka. Bezpieczeństwo dla dziecka przede wszystkim...bo zdarzają się tragedie..Zwierzęta także są zazdrosne, a to może być groźne...
OdpowiedzUsuńZnam lekarkę, która po przyniesieniu swego maleństwa ze szpitala położyła je na kocyku na podłodze by jej pies mógł się przywitać z dzieckiem. Podziwiam ją, bo psisko było wielkości cielaka i nigdy bym aż tak psu nie zaufała. Ale psisko uznało dziecko za swoje i było najlepszą niańką pod słońcem.
OdpowiedzUsuńZ psami różnie bywa. Zależy jaki pies i jak wychowany? Niestety zawsze należy wykazać ogromna czujność i nieufność, bo to co pies uznaje np. za zwykłe "dyscyplinowanie", dla dziecka jest bardzo groźne. To nawet dla dorosłego bywa bardzo niemiłe, bo on to robi zębami! Wiele tez zależy od zachowania całej rodziny i samego dziecka. Nasza Kira przy pierwszym wnuku długi czas chodziła w kagańcu, a drugi niespecjalnie się szczypie i targa ja za ogon, uszy, poklepuje i ogólnie traktuje z duża swobodą. Kira schodzi mu z drogi. Jednak zdarza jej się zmarszczyć nos i błysnąć kłem - cały czas trzeba mieć baczenie!
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, gratuluję dobrego wychowania psa! :)
Bilbo też na dzień dobry małą powąchał i nawet polizał czółko.
OdpowiedzUsuńNa pewno, tego też się mogliśmy obawiać...
OdpowiedzUsuńTak jest, niech przyjdzie!
OdpowiedzUsuńDzięki, nie sądziłam, że to aż w Gdyni. Chyba mi o tym samym sklepie coś opowiadała moja Asia.
OdpowiedzUsuńMieliśmy ogromnego kocura, mama szyła nocami, brat spał w kołysce, ale zbudził się i rozpłakał, mama nie odrywała się od pracy, za to kot skoczył na kołyskę w poprzek i ją rozhuśtał. Zwierzęta są wspaniałe.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo reagowała nasz Nuka na mojego synka. Pilnowała jak najczulsza matka!
OdpowiedzUsuńNo proszę! A udzie takie bzdury o kotach opowiadają...
OdpowiedzUsuńBilbo jak odpowiedzialny ojciec w takim razie!
OdpowiedzUsuńNasz (duży) pies nie został wpuszczony do pokoju z naszym pierworodnym niemowlakiem, więc całą noc leżał pod drzwiami i wzdychał ciężko. Rano nie wytrzymałam i wpuściłam go do dziecka. Podszedł, wciągnął mocno powietrze, popatrzył z miną pt.: "i o TO było całe zamieszanie?" i poszedł sobie. Przez całą resztę życia kochał dzieci bezwarunkowo. Koty domowe też lubił. Może to był psi dziwak? :-)
OdpowiedzUsuńPS. Bardzo fajne zdjęcie rodzinne na fb. Buziaki.
To nie był dziwak zdecydowanie! Najnormalniejszy pies po prostu...
OdpowiedzUsuńpiękna scenka:)
OdpowiedzUsuńdobry pies, dobra pani!
I dobre maleństwo?....:)))
OdpowiedzUsuńW temacie dzieci to boxery są bardzo opiekuńcze. Z tego co tu czytam to dotyczy psów jako takich. Fajnie
OdpowiedzUsuńBajeczna strona
OdpowiedzUsuńTo komplement czy opinia?:)))
OdpowiedzUsuńCiekawa witryna
OdpowiedzUsuń