niedziela, 20 stycznia 2013

Dzień Babci i nadmiary

Chciała sobie babcia pospać przy poniedziałku wolnym, a tu każą się udać do przedszkola, gdzie wnukowie obecności sobie życzą stanowczo! No dobrze, tylko dlaczego na dziesiątą rano?!


Tak na dobrą sprawę, babcie trzy-, cztero- i pięciolatków w czasach dzisiejszych częstokroć jeszcze pracują. Więc albo urlop na żądanie, albo przyjdzie wnuczęta zawieść absencją... Bo gdyby impreza była na szesnastą, to insza inszość. Wtedy wystarczy się zwolnić na tę godzinkę czy dwie, nie tracąc całego dnia.


No nic, Pierworodny ma po mnie przyjechać i potem odstawić z powrotem. Będzie to mój debiut przedszkolny w owej roli. Ach, w co ja mam się ubrać? Szok Normalnie, czy ,,na babcię''?...


***


A teraz z zupełnie innej beczki.


Od przybytku może głowa nie boli, ale meble z pewnością w szwach trzeszczą. A nam przybywa głównie ciuchów i książek! O ile w garderobie co jakiś czas przedzierka i remanent, to książek się nie rusza. Dlaczego? Bo to świętości, przynajmniej według Małża. Że tam swoich staroci tknąć nie pozwoli, to jeszcze rozumiem. Jemu zresztą już niemal przestało przybywać, bo poszedł z ,,tryndem'' i czyta z tabletu. Ale co moje go obchodzą?!


W knuciu drobnych i nieszkodliwych spisków ,,antymężowych'' nie ma to, jak rozmowa z Madzią. Toteż wymysliłyśmy dziś, że np. te moje sagi dla gospodyń domowych lub jednorazowe ,,czytadełka'' do kolejki można po troszku, po troszku z pieleszy ewakuować. Szansa, że pan domu zauważy - zerowa! Bo się miejsce natychmiast zapełni tymi pozycjami, które teraz leżą wielopiętrowo. A jakby co, to się powie: - Kochanie, po prostu porządek zrobiłam! Ładnie teraz, prawda?


Szkodliwość czynu jest znikoma, krzywdy nikomu nie czyni. A ,,wyrzutki'' może jeszcze trafią w dobre ręce i chętne do czytania oczy.


***


Parę tygodni temu w gdańskich tramwajach zainstalowano kąciki książkowe. Mieszkańcy przed kamerami bardzo chwalili pomysł. Szybko jednak książki się ulotniły. Pytanie tylko, czy sprawcy byli tak bardzo spragnieni lektury? Czy też odnieśli ,,łupy'' do punktu skupu surowców wtórnych? Chciałabym wierzyć w tę pierwszą opcję...

22 komentarze:

  1. ~andante spianato21 stycznia 2013 00:09

    Oj nie przyjął sie u nas tak modny na Zachodzie book crossing. A przecież można zostawiać książki na ławce w parku, w tramwaju, kawiarni , czy nawet w kinie. Zależy od fantazji czytelnika W Pyrkowie postawiono regały vis a vis Teatru Polskiego, Akademii Medycznej . Ścisłe centrum. W tej chwili świecą pustkami. Kilogram makulatury kosztuje 3 (słownie trzy ) grosze. Z pozycji bibliotekarki ubolewam , że substancja mieszkaniowa nie jest z gumy. Trzeba się ograniczać .O cenach książek nie wspomnę. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten problem z książkami, czyli problem nadmiaru, dotknął mnie przy okazji przeprowadzki.

    OdpowiedzUsuń
  3. A w mojej bibliotece (Warszawa, Bemowo) jest taki kącik, gdzie można zostawić niepotrzebne książki. Zauważyłam, że ruch jest tam duży - sama kilkakrotnie zostawiałam, ale i zabierałam książki (i czasopisma) do przeczytania.
    Może zaproponuj to samo w swojej bibliotece?

    OdpowiedzUsuń
  4. ja jak sie pozbywam pewnych ksiażek (z bólem serca, ale półek niewiele, a i miejsca na nowe brak ) zanosze na dół klatki schodowej , do " wiatrołapu" i kładę na szafce z licznikami. w mgnieniu oka znikają.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to ja nie(stereo)typową bibliotekarką jestem, bo książki rzadko kupuję, a często wypożyczam, właśnie z tego względu, że mieszkania i regały z gumy nie są, a od gromadzenia książek są biblioteki.

    OdpowiedzUsuń
  6. W naszej ADM stoi specjalny stół, na który każdy znosi książki, które uznaje za niepotrzebne w domu. Co jakiś czas donoszę tam różne czytadła, które naprawdę nie są dziełami.Ponieważ mam suchutką, ciepłą
    piwnicę, wiele książek tam trzymam na regałach, w pudłach. Wiesz, zauważyłam pewną prawidłowość -faceci nigdy nie widzą tego co jest na podłodze lub na poziomie ich wzroku. Mój zawsze szuka tego, co leży na samym wierzchu, w zasięgu wzroku i ręki.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uśmiałam się z Twojego dylematu - w kwestii ubrania;) Ja przedszkolne babciowanie zacznę za rok i juz nie mogę się doczekać;)
    Z książkami małża rozumiem - serce mi pękało, gdy z powodu braku miejsca trzeba było się pożegnać z większością.Lżej tylko dlatego,że "poszły" w dobre ręce.Choć i tak zostało troszkę - nie do ruszenia;)
    Na pobliskim osiedlu postawili skrzynkę na książki! Kto chce poczyta, wymieni, odda.Zamykana na klucz, żeby zbytnio łobuzów nie kusić - klucz taki sam jak wszyscy mają do śmietnika;)
    I fajnie, że ktoś pomyślał:)

    OdpowiedzUsuń
  8. OOOO z książkami to u mnie jest tak samo. Ja swoje zanoszę do biblioteki ku uciesze pań bibliotekarek, bo to raczej nowości albo aktualnie modne pozycje. W zamian jak mi się czasem przytrafi zwłoka z oddaniem pozycji bibliotecznych to kary nie płacę bo figuruję w komputerze jako darczyńca . Faktem jest że znajoma po rozstaniu z pewnym anglojęzycznym panem całe pudła książek napisanych po angielsku chciała do śmietnika wystawić ale własną piersią wybroniłam,niczym Rejtan i do biblioteki swojej odtransportowałam i chyba dlatego takie znamienite miano dostałam.Darczyńca!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wszystkie biblioteki sobie życzą. No i nie każdy rodzaj książek. Ale skontaktuję się z naszą gminną, może coś się uda podrzucić...

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobry pomysł z kluczykami! Mądrze ktoś myśli w Waszym mieście...

    OdpowiedzUsuń
  11. W mojej piwnicy, niestety, zalega węgiel, więc książkom by się tam nie podobało...

    OdpowiedzUsuń
  12. Też bym nie kupowała, gdybym miała dostęp do biblioteki. W pieleszach nie mam, a w Gdyni mnie nie zapiszą, bom ,,obca''...

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę poszukać ,,wiatrołapu'' w okolicy!

    OdpowiedzUsuń
  14. Gdybym to ja miała ,,swoją'' bibliotekę...

    OdpowiedzUsuń
  15. Toteż ja się nie przeprowadzam! Z powodu książek.

    OdpowiedzUsuń
  16. A jednak, wbrew czarnowidzom, ludzie czytają! W EMPIK-ach tłumy, w kolejce sporo zatopionych w lekturze, nawet w poczekalniach u dochtorów... Nie jest źle!

    OdpowiedzUsuń
  17. A może w sklepie najbliższym namówić na zorganizowanie małego miejsca na ksiązki niepotrzebne, do wzięcia?

    OdpowiedzUsuń
  18. Czy na pewno?

    Regulamin
    dla Czytelników Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdyni
    § 1
    ZASADY KORZYSTANIA Z BIBLIOTEKI
    1. Czytelnikiem bezpłatnie korzystającym z Biblioteki może zostać każdy
    obywatel powyżej 16 roku życia, który dopełni następujących formalności
    obowiązujących przy zapisie :
    a) zapozna się szczegółowo z Regulaminem dla Czytelników,
    b) okaże dowód osobisty, potwierdzający jego tożsamość,
    c) wypełni kartę zapisu i zobowiąże się własnoręcznym
    podpisem do przestrzegania regulaminu.

    (...)

    5. Od czytelników nie będących stałymi mieszkańcami województwa
    pomorskiego pobierana jest kaucja w wysokości równej cenie inwentarzowej
    książki, jednak nie niższa niż 20 zł za wypożyczenie jednego woluminu.

    (źródło: http://mbpgdynia.pl/regulaminMBP.pdf)

    O czytelnikach nie będących mieszkańcami Gdyni nie ma tu ani dalej ani słowa, a na pomorskie to chyba się łapiesz, więc sprawdź.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dodam tylko, że pracuję w bibliotece naukowej, więc tytułów do poduszki itp. u mnie nie znajdziesz.

    OdpowiedzUsuń
  20. Widać co biblioteka, to zasady. Dziękuję! Z kaucjami trochę kłopot, bo ja nie wypożyczam raczej pojedynczo. Ale dam radę...

    OdpowiedzUsuń
  21. W najbliższym, czyli jedynym w moim grajdołku, niekoniecznie. Oj, dałaby mi pani Krysia za podobne ,,bzdury''!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...