sobota, 31 sierpnia 2019

28 lat później...

Spotkanie z moją ukochaną klasą sprzed lat
w żadnym stopniu mnie nie rozczarowało. Wręcz przeciwnie. Choć poza trzema, czterema osobami nikogo nie rozpoznałam... Trudno bowiem bez problemu zidentyfikować osóbkę, którą się ostatnio widziało, gdy miała lat 15, a teraz ma 43!

Moi absolwenci generalnie zadowoleni z życia, choć ich losy przez ponad ćwierć wieku układały się różnie. Najważniejsze, że obecnie ścieżki życiowe wyprostowane. Rozbiegli się po świecie, ale na hasło stawiło się jakieś 80 procent.

Byłam jedynym zaproszonym nauczycielem. Kilkoro już w lepszym ze światów, inni nieosiągalni. Fakt, że z tymi dzieciakami miałam wyjątkowy kontakt.  Mniemam, że z wzajemnością, o czym dziś świadczył piękny bukiet i gromkie sto lat... 

W szkole, do której chodzili, spędziłam połowę mego belferskiego życia. W drugiej placówce  było znacznie lepiej pod wieloma względami, ale takiej klasy już nie spotkałam...


poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Zadziwienie

Na dożynkach nudno, jak zwykle. Jednak pewna kwestia mnie zaskoczyła...

Prawie 40 lat już uczestniczę. Ludzi raz więcej, raz mniej, normalka. Jednak tym razem przykuła moją uwagę ogromna liczba mieszkańców płci obojga i wieku rozmaitego w rozmiarach ,,american size''. Co to się porobiło?...

Od dzieci kilkuletnich, poprzez młode pokolenie, po 60+. W latach moich szkolnych, podtablicowych,  owszem, raz na jakiś czas trafiały się dzieci obszerniejsze. Jakieś mamy potężniejsze też. Ale taki ,,wysyp'', jak w tym roku? Nie wychodziłam  z szoku!

Do tej pory informacje medialne traktowałam z przymrużeniem oka, bo wokół nie zauważałam problemu otyłości społeczeństwa. Jednak w sobotę uwierzyłam! To już nie jednostki, to niemalże norma! 

Czułam się niemal jak w Stanach...

wtorek, 20 sierpnia 2019

Zauważyłam,że marudzę ostatnio...

W takim razie jeszcze dziś ponarzekam, a potem koniec!

Nie znoszę dożynek! Gdy jeszcze byłam czynnym nauczycielem, zmuszano mnie do przygotowania występów dzieci, których i tak prawie nikt nie słuchał i nie oglądał. Potem znów przymus uczestniczenia, gdy byłam radną. A teraz z racji działalności w KGW.

Przez ostatnie lata udawało mi się imprezy uniknąć, bo dożynki wypadały na początku września, gdy bywałam na wyjazdach. Tym razem ustalono termin na najbliższą sobotę, w domu jestem, wyjścia nie ma, trzeba być! Zwłaszcza, że Koło nam się nieco rozlazło i chętnych brak...

Szczególnie w tym roku myśl o udziale jest mi przykra, a to z powodu nowej pani Wójt. Z gatunku BMW, apologetki ,,dobrej zmiany''... Nic to, i to przeżyję, a potem już same przyjemności!

W ostatnią sobotę sierpnia zostałam zaproszona na spotkanie po latach mojej najukochańszej klasy. Nie byłam tej gromadki wychowawczynią, a jednak... Wspominam ich jako najbardziej kreatywnych dzieciaków, z jakimi dane mi było pracować przez 30 lat ,,pod tablicą''. Maja teraz ci osobnicy po 43 wiosenki. Pewnie niewielu rozpoznam, ale to nieważne. 

A tydzień później ruszamy na nasz coroczny wrześniowy wypad w Polskę. Jeszcze tylko w tak zwanym międzyczasie musimy znaleźć jakieś dwa dni na pobycie w wnukami od dziecek większych. Obiecaliśmy, więc nie ma zmiłuj! Tylko czym tu zaimponować dwóm chłopaczkom, których głównie rajcują gry komputerowe?... Jeszcze rok, dwa, a przebywanie z dziadkami przestanie ich zupełnie interesować...

czwartek, 15 sierpnia 2019

Festiwalowo

Za moich bardzo młodych lat nikt chyba nie wyobrażał sobie, by nie oglądać festiwalu opolskiego i sopockiego. Ulice pustoszały, kto żyw zasiadał przez małym ekranem... A potem dyskusje, wymiana zdań, kto jak śpiewał, jak gwiazdy były odziane itp.

Od lat nie oglądam. Wyrosłam chyba... Opole funkcjonuje nieprzerwanie, Sopot stał się miejscem bardzo dziwnych imprez.  Czasem zaliczam jakąś migawkę i tyle. 

Tym razem zrobiłam wyjątek dla Sopotu, albowiem dziecię osobiste zaangażowało się w chórkach
 okołogwiazdowych . Dziś tkwiłam przed telewizorem dzielnie przez niemal trzy godziny. Bez wielkiej satysfakcji jednakowoż... Nie, żebym odmówiła klasy rzeczonym chórkom, bynajmniej. Raczej, by przetrwać czas opieki nad wnuczątkami. Generalnie utwierdziłam się w przekonaniu, że czas poświęcony festiwalom, to czas stracony...

A wczoraj... Zaplanowane godziny  ze Szwagrem. Przygotowałam okazjonalny obiadek, deser  itp. Tymczasem M. oświadczył, że ma do wydania na obiad pewną kwotę, jeśli nie wykorzysta, to przepadnie - kwota, nie Szwagier. Więc wśród grzmotów, deszczu i gradu udaliśmy się do niedalekiego przybytku, by finanse wykorzystać. No, owszem, zaliczyłam po raz pierwszy gotowanego małża, który był całkiem smaczny, ale generalnie porażka! Dziś żołądek rozedrgany, u Małża takoż. Nieskromnie powiem, że mój obiad byłby z pewnością zdrowszy!


poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Po pierwsze - zero ruchu!

To powiedzenie, przypisywane ponoć Churchilowi, było i dla mnie dewizą przez szereg lat. Nigdy nie byłam istotą usportowioną. Lubię tylko chodzić, ale wyłącznie w konkretnym celu. Spacerki jako takie, bezcelowe, odpadają... Ale już na przykład  grzybobranie jak najbardziej.

Gdy wyjeżdżamy gdziekolwiek, mogę chodzić do ,,upadu''. Zwiedzać, oglądać, dreptać. Całymi dniami. Jednak w pieleszach preferuję tryb kanapowy. Małż czasem namawia na jakiś spacerek, np. z kijkami. Owszem, mogę, ale tylko gdy aura totalnie bezwietrzna, bo gdy wieje, atakuje mnie katar
jakiś wściekły i co chwila muszę odkładać kije, wycierać nochal itp. 

Aktualnie Szwagier z pięciorgiem Amerykanów, studentów.  Młode to, a nieruchawe totalnie. Jedna z panienek cieszyła się  ponoć na myśl, że będzie można sporo pochodzić. Wystarczyła trasa po gdańskiej Starówce, by jednak pannicę umordować. - Przecież chciałaś dużo chodzić - rzekł M. - No tak, ale nie aż do tego stopnia!!! - odrzekło dziecię z USA. Przyzwyczajone do przemieszczania się wszędzie samochodem.

Nasza młodzież niewiele lepsza. Czytałam kiedyś, że pewien wuefista zbadał sprawność uczniów gimnazjum w marszu na trzecie piętro szkoły. Ponad połowa dostała zadyszki i ledwo się wczłapała.. Nie dziwne to, gdy się weźmie pod uwagę, że gros czasu młodzi spędzają przed ekranem komputera. Boiska świecą pustkami, choć pobudowano sporo ,,Orlików''.

Osobiste wnuki starsze tez nie nadmiernie ruchliwe, dobrze, że choć wodne rozrywki lubią. Młodsze, póki co, bardzo żwawe. Oby tak zostało!







poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Podatność

Kto wcześnie urodzony, ten wie, że w latach 60-tych w wielu domach znaleźć można było ,,Małą Encyklopedię Zdrowia''. U nas też takowa była...

Obrazki wewnątrz były czarno-białe i mało wyraźne. Niektóre zdecydowanie budzące odrazę. Przy tym nijak było się panience, jaką wówczas byłam, dowiedzieć się np. szczegółów męskiej anatomii, bo te właśnie obrazki były najmniej ostre... Nic to, najważniejsze, że wszystkie opisane choroby pasowały! Przynajmniej Mamidłu. I babci.

Lata później i mnie dopadła podatność na pisaną sugestię. Już nie pamiętam, jaki to był kolorowy tygodnik, dość że w nim istniał kącik poświęcony zdrowiu. A raczej chorobom właśnie. Co przeczytałam, to miałam, choć raczej natury hipochondrycznej nie posiadałam i do lekarzy chadzałam tylko w ,,ostatecznej ostateczności''. Oprzytomniałam dopiero, gdy mi wyszło, że na bank cierpię na... przerost prostaty! Od tej pory kącik ,,zdrowotny'' omijałam.
Zaczęłam też zdecydowanie unikać czytania ulotek zamieszczanych w opakowaniach leków. Dla spokojności. 

Uodporniłam się na tyle, żeby kartkę z możliwymi objawami po chemii i pozostałych lekach onkologicznych (których to tekstów lekturę mi zalecono jako obowiązkową) potraktować jako swego rodzaju science fiction. I rzeczywiście, nic się nie działo. 

Dziś zaczęłam kolejną kurację, zapobiegającą przerzutom do kości. Pani doktor oraz pielęgniarka dozująca kroplówkę ostrzegały, że przez dwa dni mogą z dużym prawdopodobieństwem wystąpić objawy typowe dla grypy.  - Prawdopodobnie już w nocy będzie pani miała gorączkę, bóle stawów itp. I tak przez dwa dni.

Póki co, jest środek nocy, nic się nie dzieje... I dobrze, bo mam napięty plan na wtorek! I nie zamierzam z niego rezygnować.






Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...