Czasem bywam obserwatorem rzeczy ulotnych i dziwnych...
Taka na przykład prozaiczna sprawa. Kiedyś wyczytałam, że kobiety i mężczyźni różnią się między innymi tym, w jaki sposób zawieszają w toalecie papierek. Podobno panie ,,odwijką'' w stronę ściany, panowie przeciwnie. Zaczęłam więc obserwować. I chyba faktycznie coś w tym jest. Osobiście skłoniłam się ku wersji męskiej, gdy zauważyłam, że Małż mnie notorycznie ,,poprawia''... W końcu po co drzeć koty, gdy o taki drobiazg idzie?
W komórce już pokaźny zbiór przetworów. Circa 150 sztuk soków, musów i dżemów. I trzy nalewki nastawione, a w perspektywie jeszcze pigwówka, miętówka i malinówka.
A teraz obawa o wrześniowy wyjazd z Magdą. Już przeniesiony z maja... Gdy niby takie duże zagrożenie było. A co wobec ostatnich doniesień?... Rezerwacja od 31 sierpnia. Region wprawdzie na razie nie ,,czerwony'', ani nawet ,,żółty'', ale kto wie, co się wydarzy do godziny ,,w jak wyjazd''?...
W ogrodzie staram się udawać, że nie widzę ślimaków obrzydłych bezskorupowych. Już pożarły nawet takie rośliny, których do tej pory nie tykały. Na przykład kokoryczki. Nie gustują na szczęście w azaliach i rododendronach. Za to całkowicie skonsumowały jedną różę... Pozostałe zostały oszczędzone.
W poniedziałek i środę uprzejmie upraszam o kciuków trzymanie, bo czekają mnie badania. które wskażą, czy się skorupiak nie ujawnił tu i tam...