Zapewne takie będą w tym roku przez zarazę...
Może trochę smutniejsze przez ograniczony limit osób przy stole, może przez to, że właśnie covid kogoś zabrał lub unieruchomił gdzieś w świecie i nie pozwolił przybyć. No i ta ohydna aura, dodatkowy ,,bonus''.
U nas też dylematy rozmaite, ale mimo to cieszymy się perspektywą spotkania, choinki, potraw, na które się cały rok czeka itp. A największa radość to patrzenie na wnuki, ich zachwyty nad prezentami, fascynację ozdobami na drzewku i licznymi dekoracjami, które są dziełem mojej uzdolnionej Synowej.
Cieszy mnie też, że mimo pewnego osłabienia i konieczności ciągłych rajdów między szpitalami, udało mi się przygotować wszystko jak zawsze, zgodnie z rodzinną tradycją. Jeszcze jutro kilka zadań kuchennych do realizacji, ale to w gruncie rzeczy drobiazgi, więc nie męczące.
Kochani! Niech i Was jak najbardziej cieszą te święta 2020, mimo że tak nietypowe!