Do zimy gotowiśmy! Opał zakupiony, dziś pan od przeglądu pieca zawitał. Zgromadzone zapasy dla nas i ptaszków. Możesz nadchodzić, Biała Damo...
Zauważyliście ten aspekt względności czasu, że im człek starszy, tym czas prędzej zasuwa? Nie chciałabym chwalić dnia przed zachodem słońca, ale ten rok zaliczymy na pewno do udanych.
Moje lekkie obawy w związku z przejściem Małża na emeryturę i jego pobytem stałym w domu, nie sprawdziły się ani na jotę. Bardzo mi dobrze w takim układzie. Do tego stopnia, że gdy dwa razy mnie opuścił na circa 5 godzin, najpierw z powodu przeglądu auta, potem przy okazji przymusowej wizyty w ekspracy, czułam się jakoś zdecydowanie nieswojo.
Niewątpliwą atrakcją tegoroczną był nasz wyjazd do Gruzji, a także niedawne spotkanie u Magdy z gruzińskim przyjacielem Goszą. Fantastycznie też było w Busku i, jak zawsze, na Piernikaliach.
Zdrowie nam obojgu dopisywało, dzięki Bogu. Co nie jest regułą w tym wieku, jak wiadomo. Moja ukraińska uczennica zdała egzamin z polskiego, a potem test nostryfikacyjny. No i doczekaliśmy się czwartego wnuczątka. Czego chcieć więcej?...
Tfu-tfu odpukać, by grudzień nie przyniósł jakiejś niemiłej niespodzianki...