Może byłaby pora na jakieś podsumowanie, ale tymczasem...
Dziś Asię zapuszkowano w szpitalu! Nie, nie, to jeszcze nie poród. Coś podejrzanego się pojawiło, jakieś poplamianie. Więc choć niby i z dzieckiem i z mamą wszystko dobrze, to jednak na wszelki wypadek trzeba poleżeć.
Towarzystwo na sali dość liczne i wesołe podobno, niemniej dla mojej córki to nie lada doświadczenie. Dotychczas po szpitalach się nie pętała, nie licząc kilkugodzinnych wizyt przy dwóch kontuzjach w dzieciństwie.
Po osiemnastej wylądowała Sister. Planowo i bez przygód. Dzięki ci, Chicago, żeś oszczędziło tym razem moją rodzinkę! I Basia, i Szwagier zakatarzeni. Basia już od kilku dni, Michał dopiero złapał od małżonki. A tu jutro balować przyjdzie z chustkami przy nosie...
My jeszcze wczoraj planowaliśmy Sylwestra z córką i zięciem. No cóż, ktoś tam na górze miał widać inny pomysł. Fakt, że w ostatnim dniu roku nigdy jeszcze nie odwiedzałam nikogo w szpitalu... Posiedzimy, ile się uda, dopóki nas jakaś pielęgniarka nie przegoni! A może w sam Nowy Rok zawita na świat nasza Igunia? Od razu z szarfą na ramionkach - 2017...
W wolnych chwilach potrzymajcie kciuki...