niedziela, 29 marca 2020

Znalezisko

Korzystając w tygodniu z ładnej pogody wybraliśmy się na spacer do naszej zapłotowej dżungli. Ze świadomością, że żywej duszy tam nie spotkamy. 

Jako że jeszcze nie wyrosły po pas pokrzywy i insze chabazie, szło się swobodnie. Nagle, jakieś sto metrów od domu, zobaczyłam zjawisko!

Gdy byłam mała i mieszkałam na obrzeżach Wejherowa, chodziłam często na łąkę nad rzeką Cedron. Rosły tam takie kwiatki, których nazwy nie znałam. Nazwałam je ,,czarodziejkami''. Od tej pory, przez ponad 50 lat, nie widziałam nigdy tej rośliny. A tu nagle... jest! W naszym zrujnowanym parku...

Dwa dni później namówiłam Małża, by wykopać kilka okazów i przenieść do ogródka. Zgodził się. Wczoraj w czasie telespotkania z Pierworodnym i Synową, dowiedziałam się, że to lepiężnik różowy. Z którego kłączy pozyskuje się leki na astmę. Hania, dotknięta przypadłością, zażywa od jakiegoś czasu leki z tejże rośliny i uznaje je za znakomite. Zaleciła pobrać kłącza... 

A tak przy okazji pobytu w dżungli poprzytulałam się do trzech cudownych, ogromnych  platanów... Bardzo dostojnie się prezentują na tle błękitnego nieba!


piątek, 20 marca 2020

Raport z dobrowolnej kwarantanny

Jako że jesteśmy parą ,,staruchów'', narażonych szczególnie, staramy się siedzieć w domu.

Dobrze, że już od ponad dwóch lat egzystujemy na co dzień we dwoje, bo słyszę, że kraj zmierza ku zwiększonej liczbie rozwodów, gdy się ta cholera odczepi. Małż optymistą był, bo twierdził, że potomstwa przybędzie raczej. A tu się nie zanosi...

Dziś zmuszeni wizją głodu, udaliśmy się na zakupy. Na ryneczku pustki kompletne, za to w Lidlu tłum! Z trudem udało się zaparkować. Przed pocztą kolejka niczym za komuny, tyle że ludzie w przepisowych odstępach stoją potulnie... Na szczęście nas poczta nie dotyczyła.

Największy smutek, że z dzieckami i wnukami kontakt bezpośredni niemożliwy. Pojutrze urodziny Pierworodnego, cóż, życzenia złożymy przez telefon li i jedynie. Za maluchami się ckni okrutnie, ale jak nie wolno, to nie wolno...

Nasze plany wyjazdowe majowe odłożyć mus, szkoda wielka...

niedziela, 15 marca 2020

Zawód, nie miłosny, a jednak...

Nie będę nawijać o wirusie, bo nie!

Dziś o Lidlu. W zasadzie nasz ulubiony sklep, bo i blisko, i zwykle dostaję to, czego potrzebuję. Czasem nawet zdarza mi się coś z garderoby nabyć i zwykle jestem zadowolona.  Jednak ostatnio...

Ze trzy tygodnie temu nie chciało nam się jechać na miejscowy ryneczek, a potrzebowałam kilku jajek. Więc w Lidlu kupiłam taki sześciopak, niby eko itp. Rozpakowuję w pieleszach, a tam niespodzianka! Dwie ,,wydmuszki'', a pozostałe cztery tak przyklejone do podłoża, że nie sposób było wydobyć! Całość wylądowała w koszu.

Rozczarowanie numer dwa kwiatowe. Posadziłam jesienią nabyte krokusy (3 paczuszki) i  tulipany (też 3 opakowania). Krokuski pięknie zakwitły, barwy takie jak na opakowaniu, wszystko ok. ,,Drugi sort'' natomiast to klęska - wzeszły tylko pojedyncze liście, pąków kwiatowych ani śladu! A takie miały być piękne, pierzaste... 

Wcześniej kupowałam i wszystko było w porządku. Tym razem porażka totalna...

sobota, 7 marca 2020

Okazjonalnie

Która z nas wcześniej urodzona, ta pamięta świętowanie Dnia Kobiet w czasach słusznie minionych...

Mnie najbardziej zapadł w pamięć taki obrazek: wczesne lata osiemdziesiąte. Na apel do szkoły przybył ówczesny dyrektor miejscowego PGR-u. A jakże, w garniturze, ale i w nieodzownych gumiakach. Z jednym pokaźnych rozmiarów bukietem. Wygłosił kwieciste życzenia, po czym spytał ,,taktownie'': - Która z pań najstarsza, bo tej wręczę kwiaty?... 

Tradycyjnych rajstop u nas nie dawano jakoś. Goździków też nie. Nieliczni, jak to w placówce oświatowej, koledzy potrafili się ładnie zachować i podarować a to kubki, a to czekoladki. Często ,,spirytusem movensem'' takich akcji był ksiądz Władek!

Dziś część panów bojkotuje święto jako komunistyczne. Ot, choćby Szwagier osobisty, który celebruje raczej Walentynki. W mojej najbliższej rodzince jednak panowie trzej - Małż, Zięć i Pierworodny - występują z kwieciem. Stąd też na moim stole w ,,salonie'' stoi już bukiet goździków (bo lubię!) od kolegi Małża i tulipany od Zięcia. A rano przybędzie Synek...

niedziela, 1 marca 2020

Nie dam się zwariować

Gdy tak słucham o objawach aktualnej światowej zarazy, to dochodzę do wniosku, że koronawirusa posiadałam ewidentnie w pierwsze święto Bożego Narodzenia. Bo to i duszność, i gorączka, i kaszelek, a jakże!... Jak to Babcia mawiała, byłam ,,trzy ćwierci od śmierci''. 

Było, minęło, trwało dokładnie 24 godziny. Po tym doświadczeniu już mało co mnie wystraszy... Rączki myję kilkadziesiąt razy dziennie, takie dziwactwo. Od lat... Jakby co, mam kilka nieużywanych staników, więc maseczki mogę produkować dla całej rodziny. Zapasów żywności nie robię, bo nie. W razie potrzeby nalewki ,,ratujące życie''  zalegają w piwniczce. Tak więc dam radę!!!








Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...