Dziś Małż kończy 70 lat. Poważna sprawa...
Poznaliśmy się, gdy On miał lat 24, ja 20. Trzy lata później wzięliśmy ślub. 11 czerwca 1977 roku.
Moja Mama mawiała często, że w życiu nigdy niczego nie wygrała, poza dobrym mężem i dziećmi. Mogę to z czystym sumieniem powtórzyć. Paweł to nie tylko ślubny mąż, ale i najlepszy przyjaciel. A to, szczególnie w jesieni życia, rzecz nie do pogardzenia.
Zawsze mamy o czym rozmawiać, dużo się śmiejemy razem. Kiedyś Małż nie był specjalnym wesołkiem, ale się z czasem wyrobił. Dawniej raczej milczek, na późne lata mocno się rozgadał. W tym względzie nasze role się odmieniły zdecydowanie, ale nie narzekam.
Jedyne, co mnie czasem martwi, to fakt, że mój partner miewa poczucie, iż dalej jest młodziankiem. Jak na rower, to najlepiej od razu kilkadziesiąt kilometrów, jak w góry, to sam na cały dzień. A serducho już trochę zmęczone i arytmia stwierdzona... Wtedy trzeba pomachać metryką!
Ile jeszcze wspólnych lat przed nami? Oby jak najwięcej!...