Moja Magda zawsze powtarza, że nienależycie docenia się to, co się ma, a przecenia się to, czego brak. Święta racja!
Gdy rok temu z hakiem otwarty został w Gdańsku tunel pod Martwą Wisłą, powrót Małża z pracy skrócił się niemal dwukrotnie. Był wielki zachwyt, a potem, wiadomo, tunel stał się zwyczajnością. I tak było do dziś...
Od kilku dni na tablicach przed wjazdem były napisy, że przez dwa dni będzie nieczynna ta strona tunelu, która nas mniej interesuje, czyli wjazd do miasta. Małż tunelem tylko wraca, rano jedzie inną drogą. Niestety, pojawiły się ponoć jakieś ,,przesączenia''. I dziś wyjazd w naszą stronę został zamknięty. Skutek? Totalny paraliż komunikacyjny miasta.
Normalnie droga do domu zajmuje ok. 30 minut. Dziś - 1 godzina i minut 50! Horror! I tak podobno aż do czwartku... Ciekawie się zapowiada mój ostatni tydzień powrotów ze szpitala! Czwartek dodatkowo pod kolejnym znakiem zapytania. Małż parkuje tuż obok miejsca, gdzie będą obchody rocznicy Sierpnia 80. Oj, będzie się działo...