Jurek posiadł umiejętność chodzenia niecałe dwa miesiące temu. Od tej pory porusza się wyłącznie w pozycji spionizowanej. Co i raz upadnie, uderzy głową w jakiś kant mebla itp. I praktycznie tego faktu nie zauważa, zaabsorbowany samym chodzeniem jako takim. No, chyba, że już przydzwoni konkretnie, wtedy chwilę popłacze... Ale zaraz rusza ponownie!
Parę dni temu Asia spotkała się z kilkoma mamami mającymi synków w podobnym wieku. Wymieniły doświadczenia, po czym zastanowiła je jedna kwestia: kiedy w życiu osobnika płci męskiej następuje ten moment, gdy zwykłe przeziębienie staje się chorobą niemal śmiertelną, a temperatura rzędu 37, 5 zwala z nóg pozornego osiłka?...
Przecież gdzieś pomiędzy niemowlęctwem a dorosłością jest jeszcze era notorycznie pozdzieranych kolan na boisku, mniejszych lub większych siniaków nabytych w trakcie ,,ustalania hierarchii'' itp. I wtedy taki młodzian potrafi jeszcze dumnie powiedzieć: ,,nic to!''.
Ot, zagwozdka...