środa, 17 kwietnia 2013

Co i jak

No to weszłam na ,,nową drogę życia''...


W poniedziałek pod naszą nieobecność Mama uległa, no właśnie, nie wiadomo za bardzo czemu. Według pani doktor było to najprawdopodobniej chwilowe niedotlenienie mózgu. Na szczęście na pewno nie udar. Pani Opiekunka znalazła Mamę na podłodze, nieco poharataną.


I tak jak w przypadku Taty, ruszyła równia pochyła. Już nie ma mowy o samodzielnym ubraniu się, pościeleniu łóżka itp. Nogi jak galareta, wyciągnęliśmy z głębi szafy tatowy balkonik, poszły też w ruch pampersy...


Najgorsze dla mnie jest to, że Mama kompletnie nie współpracuje, gdy się ją podnosi, przewraca na bok itp. A czynności pielęgnacyjne traktuje jak tortury! To dopiero 3 dni, a moja cierpliwość jest już na wyczerpaniu...


Dziś, gdy już troszkę lepiej się czuła, co chwilę próbowała wstawać z łóżka w bliżej nieznanych celach. Jakaś nadgorliwość dziwna! A u mnie strach, że się przeziębi.


Chyba jutro Mamę ubiorę, wtedy może się kręcić dowolnie bez obaw o zapalenie płuc. Poza tym wybiera się ciotka Irena z wizytą. Może to zadziała ożywczo?...


Teraz dopiero poczuję prawdziwe ,,uwiązanie''. Żegnajcie wygibasy, wyjazdy na halę itp. Tyle mojego, co do pani Marzenki do sklepu naprzeciwko na pięć minut wyskoczę albo na chwilę do ogródka.A pielesze całkiem pajęczynami zarosną!


Niby cały czas miałam świadomość, że i taki moment nadejdzie, ale... Nie jest lekko!


No nic, wyżaliłam się i tyle. Mogę sobie tylko codziennie powtarzać, że dziś jest gorzej niż wczoraj, ale lepiej niż jutro... To też jakaś pociecha! A w perspektywie niedalekiej kilka dni ,,urlopu''. Asia dziś obiecała!


P.S. Więcej jęczących postów nie przewiduje się.

21 komentarzy:

  1. Jęcz sobie jęcz, masz o co! Ale to wszystko, wcześniej czy później, musimy przeżyć!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też to niebawem czeka. Mama jeszcze kontaktuje, ale coraz bardziej szwankuje jej pamięć i jest coraz słabsza. Cieszę się, że mogę być z nią na zawołanie w tym trudnym okresie, a nie w odległej Anglii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo wspolczuje. To uwiazanie znam az za dobrze.
    Uwazaj na te mamine porywy by wstawac samodzielnie. Moze to sie skonczyc upadkiem. A to moze byc bardzo grozne w konsekwencjach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co zrobić! Życie jak pogoda ciągle się zmienia. Przepraszam, ale nie bardzo wiem co napisać:).

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgago - cierpliwości, wytrwałości i dużo sił życzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. masz prawo jęczeć!!!!

    dacie radę....ale na pewno będzie trudniej.

    buziak.

    OdpowiedzUsuń
  7. A jęcz sobie kiedy tylko masz taką potrzebę a my cię tu wirtualnie przytulimy .ika

    OdpowiedzUsuń
  8. a kto z nas znosił by pokornie taką sytuację, bezsilność jest najgorsza, cały czas podziwiamy Cię za oddanie i poświęcenie, jesteśmy tu już ładnych kilka lat i wraz z Tobą widzimy te zmiany. Napisałam w liczbie mnogiej bo na przykład moja siostra często tu jest albo mnie pyta "a co u tej pani Zgagi".

    OdpowiedzUsuń
  9. ...jęcz kobieto jęcz, po co negatywna energię w sobie kumulować. Wytrwałości i sil ci życzę...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie będę się wymądrzał więc pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Moją teściowa do samego prawie końca ubieraliśmy i nie leżała za dnia i dzięki temu odleżyn nie miała. Jak tylko się będzie nadawała skorzystaj z tego dziennego pobytu. Pamiętam że adres sobie wzięłaś Trzymaj się bo nie będzie lekko(-;

    OdpowiedzUsuń
  12. No to się porobiło...trzymaj się dzielnie, tak jak do tej pory:) A jęczeć możesz tu do woli, w końcu Twoje to miejsce;) A i my wysłuchamy i przytulimy i pocieszymy:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Żadne jęczenie nie rozładuje negatywnej energii, która udziela się tej niby nieświadomej osobie.Można w bardzo humanitarny sposób rozwiązać tę sytuację i nie robić z siebie męczennicy.Oczywiście nie myślę o eutanazji, ale o godnym życiu dla obu Pań. Serdecznie pozdrawiam Krystyna

    OdpowiedzUsuń
  14. Ufff... Kamień z serca, bo myślałam, że co gorszego się stało.

    Wytrwałości życzę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochana Zgago, możesz jęczeć ile chcesz, gdy poczuje potrzebę. To Twój blog i jeśli przynosi Ci ulgę to możesz pisać co chcesz. Jak się komuś nie podoba to nie musi czytać.
    Podobno kogo Pan Bóg kocha temu krzyże daje. Ciebie widac bardzo kocha...

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie trać zbyt szybko nadziei: naszą teściową odebralismy ze szpitala kompletnie na leżąco, a dzisiaj znów radzi sobie całkiem dobrze - chodzi i jest samoobsługowa, choć przecież czas gra - niestety - w przeciwnej drużynie.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  17. Zgago, cierpliwości i zdrowia Ci życzę, bo wiem aż za dobrze o czym piszesz. Chociaż u nas jeszcze nie ma pampersów (na siłę) i Mama chodząca jest jak perszing, więc....
    Truchleję na myśl o zmianach.
    Ale co począć? Życie i tak zweryfikuje wszystkie za i przeciw oraz nowe okoliczności dopuści do głosu.
    Nie mamy na to wpływu.
    Ściskam Cię mocno:*

    OdpowiedzUsuń
  18. Trzymaj się ! Życzę dużo cierpliwości . Może za parę dni stan Mamy trochę się poprawi !

    OdpowiedzUsuń
  19. Bylam tu juz wczoraj, ale bedac ciagle w pracy i nie mialam czasu napisac komentarza.
    Trzymaj sie Zgago i jecz ile wlezie, bo jak napisal wyzej Jestem3x lepiej bedzie dla Twojego wlasnego zdrowia jak sie gdzies wyjeczysz.
    Zycze wytrwalosci.
    Nie napisze, ze wiem co to znaczy, bo nie wiem, moge sobie tylko probowac wyobrazic.

    OdpowiedzUsuń
  20. Trzymaj się Zgago! Może jeszcze uda Ci się Mamę ,,postawić na nogi" to będzie odrobinę lżej...A jak potrzebujesz to pojęcz sobie na blogu ile wlezie- zawsze trochę się odblokujesz ,a my wszyscy mocno Cię wspieramy i rozumiemy, bo to niełatwy czas...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  21. Pomimo Waszych zachęt (dzięki!), nie zamierzam się publicznie użalać! To nie w moim stylu zupełnie... A poza tym dziś coś drgnęło!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...