niedziela, 14 lipca 2013

Zgaga frankofilka

Dziś może mniej, ale za młodu? Bardzo, bardzo! I pewno nie ja jedna...


Zaczęło się chyba od radia i audycji muzycznej ,,Pod dachami Paryża''. Edith Piaf, Maurice Chevalier, Yves Montand, Juliette Greco, wreszcie Charles Aznavour...


Potem lektury. Oczywiście obaj Dumasowie - tato i syn, ,,Nędznicy'', cykl ,,Królowie przeklęci'' Druona. I jakoś niemal jednocześnie filmy płaszcza i szpady. Muszkieterowie, oczywiście, ale i cykl o markizie Angelice (dziś śmieszy jako ramotka, ale 40 lat temu?...). Potem pierwsze filmy z seksbombą Bardotką i Belmondem, najsłodszym brzydalem na świecie!


W początkach telewizji nieźle mnie straszył serial ,,Belfegor, upiór Luwru''. Do dziś pamiętam niektóre sceny... Oglądane spod stołu w pokoju rodziców, przy wtórze ogryzanych z emocji paznokci...


Historii od podstawówki po studia uczyli mnie zawsze miłośnicy Napoleona. Więc i mnie ,,mały kapral'' zaczarował. ,,Cesarskiego pokera'' Łysiaka studiowałam do zupełnego zaczytania... Podobnie ,,Empirowy pasjans''.


Do dziś bardzo lubię francuskie kryminały, bo są takie specyficznie inne od amerykańskich. I w swej ,,ponurości'' gdzieś w pół drogi do skandynawskich...


Los jakoś dotychczas nie umożliwił mi wizyty osobistej w kraju skądinąd ulubionym. Ale liczę, że i do tego dojdzie! Nie muszę zaraz do Luwru czy Wersalu, ale tak posiedzieć w kafejkach, poprzyglądać się ludziom, popróbować kuchni. I kwiatek położyć na grobach Szopena i Morrisona...  Ponapawać się melodią języka...

18 komentarzy:

  1. To jest nas już dwie. Pozdrawiam serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Antoni Relski15 lipca 2013 00:39

    Grób Morisona z pewnością Cię zawiedzie. jak oglądałem go w 1997 wyglądał żałośnie. Zero kwiatów natomiast pełno liścików karteczek i strzykawek. Policjan w głębi pilnujący bardziej sąsiednich grobów niż Jima. i tego żeby nie kręcić filmów i nie robić zdjęć.
    Co do knajpek, to się zgadzam. Warto. poza sezonem. Tylko kiedy kończy się sezon na Paryż?

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja na dobre zakochałam się we Francji dopiero po spędzonych tam trzech tygodniach. Mąż jechał w delegację do pracy, a ja się załapałam do towarzystwa. Całe dnie spędzałam na włóczędze po mieście, przesiadywaniu w knajpkach na kawie z książką i obserwowaniu życia. Ponadto, łaskawy los spowodował, że załapaliśmy się na dwa kolejne długie łikendy, które poświęciliśmy na włóczęgę - raz po Prowansji i raz po okolicy, czyli w Masywie Centralnym. W Paryżu nie byłam. A i tak było, jak w bajce :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. I jeszcze - jak dla mnie, nieśmiertelny żandarm z Saint Tropez :) Przyznam, że zobaczenie na własne oczy kultowego ryneczku z owym posterunkiem (i oczywiście obowiązkowa fotka ), to było to :) Pozdrawiam już niemal grecko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba nie powinnam sie dziwic, ze wychowalysmy sie na tych samych lekturach i filmach:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dobrych kilkunastu lat zmieniłam sposób zwiedzania - zabytki i muzea wolę oglądać na filmach dokumentalnych- więcej zobaczę, w lepszych warunkach, więcej się dowiem. Wolę spacery i "objazdy" po nieznanym mi mieście, wędrówki po sklepikach, parkach, ulicach, przyglądanie się co kupują, co zamawiają w knajpkach, spróbowanie nieznanych potraw lub teoretycznie znanych (bo u nas też są) ale zupełnie innych w smaku.
    Niektórzy mówią, że jestem dziwna, bo to żadne zwiedzanie- być może, ale mnie taki sposób odpowiada.
    A Paryż? Chyba pojadę w przyszłym roku.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana Zgago! Paryża zyczę Ci jak najszczerzej !Niewiele miast zagranicznych zwiedziłam ,ale za to mam możliwość wędrować po Paryżu dość często i bez pośpiechu. Trudno przekazać urok takiej łazęgi ,posiedzeń w kafejkach itd... Co do muzeów,to oprócz tych najbardziej znanych jest cała masa wspaniałych ,dostępnych za darmo przez caly czas,bądź też w określone dni tygodnia ,no i metro ułatwiające poruszanie się po mieście. A grób Morrisona ? Rzeczywiście więcej tam bywa strzykawek niż kwiatów, zaś przy grobie Chopina zazwyczaj kłębią się japońskie wycieczki z podnieceniem odmieniając słowo Szo-pę, Szo-pę! Paryż jest piękny! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jest wiele miast, które chciałabym zobaczyć, ale Paryż prym wiedzie w tych marzeniach póki co niespełnionych.
    Lektury i film te same, całkiem niedawno wróciłam do Dumasa i Muszkietrów:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja wymyśliłam sobie inny sposób zwiedzania: jechałam metrem na końcową stację i wracałam do centrum pieszo "zaliczając" zgodnie z mapą i przewodnikiem kolejne ciekawostki.
    Polecam m.in. Muzeum Figur Woskowych - chyba drugie co do wielkości po słynnym M-me Tussaud.
    Po takich wędrówkach nie było problemu z zasypianiem.........
    A na Pere-Lachaise nie zapomniałam o grobie 'Wróbelka".Balzac z Hańską też tam leżą.

    OdpowiedzUsuń
  10. Do figur ,,wojskowych'' zupełnie mnie nie ciągnie. Nie wiem dlaczego...

    OdpowiedzUsuń
  11. Nasze pokolenie nasiąkło chyba francusczyzną. Łatwiejszy wszak był do niej dostęp niż do zgniłoimperialistycznej Ameryki...

    OdpowiedzUsuń
  12. Dodatkowa zachęta, dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie dokładnie takie zwiedzanie mi się marzy! Póki co, ominięcie sztandarowych pozycji nie jest ścigane przez prawo...

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba nie! Wszyscyśmy tacy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ty ruszaj w Grecję, ja do Francji muszę!

    OdpowiedzUsuń
  16. Bo to nie musi być sam Paryż, by się naoddychać tym, co francuskie. Osobiście bardzo lubię wszelkie prowincje. Tam obraz kraju jest najprawdziwszy. Z naszym krajem włącznie!

    OdpowiedzUsuń
  17. No to sobie Jima odpuszczę! Za to odwiedzę paru innych w razie czego...

    OdpowiedzUsuń
  18. Dwie co najmniej, myślę, że duzo więcej...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...