czwartek, 19 września 2013

Poparyskich refleksji garstka jeszcze

W pewnym sensie miło jest zaobserwować, że nie tylko my, Polacy, mamy mało poddańczy stosunek do norm i przepisów.


Nasz przyjaciel Kazimierz przemierzał przed laty Europę samochodem. Pamiętam, jak opowiadał:  - W Niemczech i Szwajcarii jest tak czysto, że to aż przeraża! Za to, gdy wjechaliśmy do Francji, poczułem się swobodnie... Jak w domu!


Coś w tym jest rzeczywiście, bo Paryż objawił się nam... no, może nie brudny, ale solidnie zaśmiecony! Puste puszki po napojach, papiery, pety, pety, pety.... A na chodnikach trafiają się całkiem często psie ,,pamiątki''...Choć psów niewiele.


Druga rzecz - przestrzeganie przepisów drogowych przez pieszych i kierujących. W skali od 1 do 10 najwyżej...2! Piesi namiętnie przechodzą na czerwonym świetle, na zielone czekają grzecznie tylko japońskie wycieczki. Sami już po godzinie chodziliśmy ,,po parysku''. A co wyczyniają kierowcy? Na skrzyżowaniach powstają co rusz takie kotłowiska, że pozornie powinny blokować ulice na całe godziny. Tymczasem jakoś się to wszystko rozładowuje całkiem sprawnie i bez większych nerwów. Co najwyżej słychać trochę trąbienia... Tak czy siak my byliśmy w szoku nieustannym!


Na podparyskim lotnisku, mimo absolutnego zakazu palenia, siwowłosy pan beztrosko pykał fajkę tuż obok stanowiska kontrolerów. I nic! A mnie by nawet do głowy nie przyszło nieszkodliwego e-papierosa wyciągnąć...


Prawdę pisano w przewodniku. Francuzi mają mnóstwo przepisów do ,,omijania''...


***


W najbardziej znanych obiektach miasta spotykaliśmy co chwilę śpiących kloszardów. Jedni pod kocykami, inni tylko pod kartonami. Nie budzą niczyjej uwagi, co najwyżej japoński turysta obfotografuje... Ale on przecież z zasady fotografuje WSZYSTKO!


Bywały chwile, gdy na peronie metra byliśmy z Małżem jedynymi przedstawicielami rasy białej. Dookoła tylko Arabowie, Azjaci i ,,Afroeuropejczycy'' (?). Troszkę dziwne uczucie... Nie, nie strach żaden, bo niby dlaczego, raczej świadomość, że to my jesteśmy nagle mniejszością!


I jeszcze ceny. Horrendum! Gdyby złotówka równa była euro, to byłoby Eldorado...Ale jeśli średniej klasy obiadek dla dwóch osób wynosi tych euro 50? Za dwie stówki to przecież u nas już prawie ho, ho!  Szampan i ostrygi! Przynajmniej według wyobrażeń Zgagi-emerytki budżetowej...


***


I tym akcentem kończę relację z dziewiczej, napowietrznej, podróży mej...

16 komentarzy:

  1. Ale to co zobaczyłaś to Twoje :)

    Tak podejrzewałam, że było od razu wkleić przepis.Zamiast kwasku daję sok z cytryny: http://wkuchniwpiwnicywogrodzie.blogspot.com/2012/09/na-wokandzie-czarny-bez.html

    OdpowiedzUsuń
  2. w Niemczech pamiętam palące emerytki (i pociągające ze "szczeniaczków" cystomwutke:)) tuż pod tabliczką o zakazie palenia:)) a i czysto za bardzo nie było:))) widać, zależy od dnia,miejsca,itd....


    ale racja, co Wasze to Wasze:)))
    a ruch w Paryżu mnie też zadziwiał..szczególnie,jak obserwowałam Plac Gwiazdy z Łuku Triumfalnego..a tam kilka pasów,i pierwszeństwo inaczej działa....

    OdpowiedzUsuń
  3. No to pierwsze koty za płoty. Następna wyprawa to gdzie ? O czym marzysz ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz? Coś ze Skandynawii (tu zgodność pełna z Małżem), a najbardziej Toskania (tu, niestety, zgodności nie ma). No, zobaczy się...

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak czy siak nie ma jak u siebie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście, czekając na ,,przepisa'', wzięłam spory słoik i do niego wlałam po tyle samo: wódki, rumu, nalewki kawowej i soku z bzu! Soku mam jeszcze sporo, więc i tę recepturę z sieci wypróbuję na pewno!

    Rum, niestety, z Pierdonki, bo ten 80% drogi okrutnie, choć świetny....

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj! Celowo wyłączyłaś możliwość komentowania przy kolejnym wpisie, czy kliknęłaś niechcący ?
    Miłego weekendu i cierpliwości, a sądowi -rozumu - gdyby płacili z własnej kieszenie za rozprawy -rozstrzygaliby raz dwa!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale Twoja kombinacja też pysznie się zapowiada :)


    Z tego przepisu smakowałam, jest pyszna. Znika szybciej niż się robi.
    Rum dobry mają w Lidlu, taka flaszka jak nasza wódka tylko biało - żółta, z żaglowcem. Golden Rum się nazywa. Tego przynajmniej nie perfumują jak nieszczęsnego Cpt. Morgan'a.

    OdpowiedzUsuń
  9. Paryż też zwiedzałam na dziko, bez przewodnika znaczy.
    A e-papieros wcale nie taki niewinny!

    OdpowiedzUsuń
  10. -- no właśnie , jak to z komentarzami...? ja kiedyś też coś kliknęłam niechcący i też przez pewien czas miałam zablokowane... pozdrawiam... miłej spokojnej niedzieli....

    OdpowiedzUsuń
  11. Znów się gdzieś palec obsunął...

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlaczego ,,nie taki niewinny''?

    OdpowiedzUsuń
  13. Obawiam się, że Gran Imperio z Pierdonki też perfumowane...

    OdpowiedzUsuń
  14. Wypadek przy pracy, po prostu efekt zmęczenia chyba, bo bardzo późno pisałam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ma może nieco mniej tych smolistych i innych takich. Mniej nie znaczy wcale. Badania wykazują, że potrafi tak samo uzależnić jak tradycyjny papieros:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Oczywiście, jednak dziebeczko mniej truje...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...