sobota, 7 grudnia 2013

Dwa kroczki bliżej Świąt...

...dziś zrobiłam.


Po pierwsze primo zakupiłam buraki i zakisiłam na barszczyk. Już trochę w kuchni pachnie czosnkiem i przyprawami...


Po drugie primo zakupiłam kilka upominków, z których jestem naprawdę zadowolona! Oby i obdarowani za 17 dni tak się poczuli...


Namówiłam Małża do odwiedzenia po raz pierwszy Galerii Kociewskiej w Tczewie. Zaliczone, ale raczej wizyta się nie powtórzy. Jednak zdecydowanie nie lubimy oboje  galerii! Jedyne zakupy zrobiliśmy w Empiku, bardzo ciasnym w porównaniu z moim ulubionym przy dworcu w Gdańsku.  Przed powrotem do domu  postanowiliśmy wypić kawkę w lodziarnio-kawiarence na pięterku. W życiu tak długo nie czekaliśmy na realizację prostego przecież zamówienia! Chyba ze 20 minut...Za to oba napoje (małżowe latte i moja po wiedeńsku) były bardzo dobre!


***


Ksawery na chwilę przed odejściem jednak mi dokuczył. Zamierzałam dziś skrócić włos na głowie w ulubionej placówce przy ryneczku powiatowym. A tam na drzwiach papier, na którym: ,,Zakład nieczynny z powodu braku prądu''! W momencie, gdy odczytywałam te słowa, prąd już był, ale personel nie powrócił, niestety...


***


Po powrocie do domu dokonałam inwentaryzacji nabytych już podarków świątecznych. By spisać i zorientować się, co jeszcze komu się należy. Ku memu zdumieniu okazało się, że na obecną chwilę najwięcej mam upominków dla Hani, Synowej! Chyba po raz pierwszy na tym etapie wyprzedziła Asię... Wnuki już odhaczone, zostali mi generalnie panowie - Małż, Pierworodny i Zięć.


***


Wczoraj w ramach rozważań ,,co by tu na obiad'' przypomniałam sobie, jak lata temu moja ex-szefowa Stasia, podejmowała nas na swoich imieninach w maju. Jednym ze sztandarowych dań była wtedy wątróbka drobiowa z warzywami. Zadzwoniłam do źródła, by języka zasięgnąć co do proporcji. Bezskutecznie. Więc sama poimprowizowałam z niezłym skutkiem.


Najpierw podsmażyłam na oleju pokrojone w kostkę dwie czerwone papryki, dwie cebule, jakieś 25 deko pieczarek i dwie marchewki. Plus przyprawy: sól, pieprz ziołowy, słodka i ostra papryka. Na drugiej patelni podsmażyłam przez chwilę pół kilo drobiowych wątróbek obtoczonych w mące. Połączone produkty z obu patelni powędrowały do wspólnego garnka. Z odrobiną wody, a potem z dodatkiem kilku łyżeczek koncentratu pomidorowego. Kwadrans duszenia. Można wtedy majeranku ociupinę, ale niekoniecznie. Z ziemniakami albo kaszą - cymes!


8 komentarzy:

  1. Właśnie wczoraj rano szukałam w zeszłorocznych wpisach przepisu na barszczyk:) I oczywiście potem zapomniałam kupić buraków:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczęściara z Ciebie z tymi prezentami - ja wciąż czekam na listę. U nas nikt nie lubi niespodzianek, stad lista.
    Wątróbka? nie jadam, już sam zapach mnie wykańcza.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do wątróbki drobiowej potrzebne są dobre okulary albo sokole oko, bo trzeba wyciąć czasem nawet resztki żółci i innych farfocli. Potem z tego co zostaje jest dobre i jadalne danie. Zawsze je wcześniej marynuję w marynacie z oleju z dodatkiem przyprawy do mięsa u mnie Knorr. Potem podsmażam cebulkę na oleju z odrobiną masła , i wrzucam tą wątróbkę bez mąki razem z tą marynatą trochę posmażę , doprawiam do smaku. i podaję . Czasem do chleba na kolację. Do tego szklaneczka piwa. Pycha

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam
    Z przyjemnością i zainteresowaniem czytam od niedawna pani raptularz.
    Jak polonistka polonistce postanowiłam zwrócić uwagę, że forma "deko" jest niepoprawna. Jest często używana, ale my powinnyśmy pilnować poprawności języka. Reszta bardzo mi się podoba, szczególnie pani poczucie humoru.
    Pozdrawiam serdecznie
    Marianna Pszczółkowska

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam! Poloniści-puryści znaleźliby w moich postach całą masę form niepoprawnych. Ja się orientuję w tym, że popełniam błędy, bo robię to celowo. Lubię się bawić słowami, wymyślać nieistniejące formy, deformować. Cenię to także u innych! Daleko mi, oczywiście, do mistrzów ,,słów cięcia-gięcia''. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepsza jest wątróbka indycza. Delikatna jak kurza, a przy tym spora i bez tylu farfocli...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty nie jadasz JUŻ, ja natomiast polubiłam stosunkowo niedawno. Kiedyś za nic bym nie ruszyła...

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje pracują aż miło!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...