wtorek, 3 grudnia 2013

Taki gość, taki gość!

Jeśli dobrze pamiętam (choć ,,skleroza to moja siostra rodzona'', więc nie jestem pewna na sto procent), to moja ex-dyrekcja i bardzo bliska koleżanka w jednym, czyli Stasia, była u mnie ostatnio 9 i pół roku temu! Czyli na moje 50-te urodziny...


Chciałam z okazji jej dzisiejszej wizyty wykonać jakiś gustowny transparent, ale czasu nie stało! Jednak odnotowuję owo wydarzenie na blogu, by potem świętować kolejne rocznice! :)


Przejrzałyśmy razem szkolne ,,archiwum X'', po wielokroć dochodząc do nieco smutnego wniosku, że już ,,pamięć nie ta''. Przegląd zajął niemal półtorej godziny, tyle tego materiału jest. Tylko dalej nie bardzo wiemy, jakie jest nasze zadanie. A pani dyrektor, która je zleciła, chora... Na zwolnieniu do końca tygodnia. Więc mamy czeski film!


Tak czy siak mogłyśmy sobie przy okazji spokojnie pogadać i to jest bezcenne!


***


Mama otrzymała znów nową współlokatorkę, trzecią z kolei. Nie widziałam pani, podobno bardzo miła, jak twierdzi żona pana Szefa. Pani Zosia natomiast wróciła do rodziny! Personel chyba odetchnął... My na pewno!


Przy okazji zapytałam panią Szefową, co sądzi o zabraniu Mamy na Wigilię. - Na podstawie moich obserwacji dwie-trzy godzinki, nie dłużej - odpowiedziała pani G.I dodała: - U nas uroczysta wieczerza zacznie się o piętnastej, potem wizyta Mikołaja ( w tej roli mąż) i upominki. Najlepiej, żebyście  państwo zabrali mamę po naszej uroczystości...


No, to jest zagwozdka! Wymagająca przemyślenia...  Nic to, jest trochę czasu.


***


Trochę się dziś czuję jak górnik. Dołowy...


 

 

 

2 komentarze:

  1. W zakładzie, w którym była moja teściowa zapraszali członków rodzin na wspólną wigilię z pensjonariuszkami, bo niestety często po wigilii spędzonej przez ich podopiecznych we własnych domach były z nimi kłopoty przeróżnej natury, od tych trawiennych poczynając.Teściowa dostawała przepustkę na wigilię, ale czasem sama nie chciała wyjeżdżać z zakładu, bo u nas było zbyt świecko. Ty masz siostrę sklerozę? Ja mam na drugie imię skleroza:)))
    Miłego;{)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tych gastrycznych problemów właśnie się boję najbardziej! I tak wciąż coś w tym względzie szwankuje, a wiadomo, że wieczerza wigilijna nie należy do lekkostrawnych.

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...