wtorek, 17 marca 2015

No nie!

Wszystkie możliwe pogodynki, męskie i żeńskie, nawet mój ukochany pan Bartek z TVN, straszą powrotem zimy w weekend! Burząc mi tym samym koncepcję odzieżową na wyjazd...


Czy po to się zwydatkowałam  w sobotę na ryneczku na śliczny niebieski polarek z kapturem? Butki wiosenne zamszowe czyściłam pracowicie skórką z przejrzałego banana, jak radziła pani Perfekcyjna? Geterki  wyjściowe  uprałam i nawet wyprasowałam?! Przecie nie cierpię prasować!


Horror!  Dziś taka wiosna była, że lato prawie... Nie mogłoby już tak zostać?


***


Małżowi mój wypad z Gospodyniami jawi się niczym istny  Armagedon. Wszak nie porzucałam go od dziesięciu lat ani na chwilę. Ostatni raz, gdy jeszcze Asia była w domu, wyjechałam na 5 dni na zieloną szkołę.  Zapowiedziałam wprawdzie, że aprowizacja będzie zapewniona, ale... Dla P. sytuacją normalną jest Jego wyjazd, nie mój.


***


Chyba popełnię na tę okoliczność  ,,wiaderko'' pseudo-paelli. Pierś z kurczaka, boczek, ryż i marchewka plus groszek. Robiłam to zawsze, gdy wyjeżdżaliśmy z domu bez Pierworodnego na kilka dni. Synuś odgrzewał sobie co dzień na patelni  kolejne porcyjki...


***


A w następną sobotę, dwudziestego ósmego, urodziny Pierworodnego będziemy obchodzić. Trzydzieste czwarte już, nie do wiary... Nabyliśmy mu e-booka. Posłuży zapewne obojgu, i Szymonowi, i Hani.


***


Wczoraj nawiedził mnie pan ankieter. Zaczął od kwestii stricte politycznych, skończył na dość intymnych. Na dzień dobry poinformował o trzech ,,pytankach''. Skończyło się na co najmniej trzynastu... W gruncie rzeczy nawet to lubię. A najbardziej te kontrolne telefony.  - Ile czasu trwała ankieta?  Co pani odpowiedziała na pytanie x?


Taka mi się męska gaduła trafiła, że nie sposób było się gościa pozbyć. Pies taranował z impetem drzwi balkonowe, a ankieter gadał, i gadał, i gadał... W końcu udało się go wyewakuować  za drzwi, ale tylko na sekundę, bo zaraz wrócił... By przypomnieć, że jakby co, to był co najmniej 40 minut. No, tyle właśnie był, łącznie z monologiem...




10 komentarzy:

  1. Wg amerykańskiej pogodynki to tak właśnie ma się dziać - zima nie była
    "krzepka" za to będzie w sumie dość marudna i tak naprawdę to wiosna przyjdzie w drugiej połowie kwietnia. I to właściwie dość normalne.Lepsze to niż nagły wybuch wiosny a potem, gdy wszystko już kwitnie - mróz.
    Lato też ponoć ma być nie za ciepłe. Polarek możesz wziąć, oprócz "normalnej" kurtki. Czy nie przesadzasz z tym nierozstawaniem się ze ślubnym? Niech trenuje samodzielność - to bardzo przydatna umiejętność na stare lata. Zresztą nie wyjeżdżasz na dwa tygodnie a jedziesz na tak krótko, że nim się zorientuje, że jest sam to Ty już wrócisz. Psina najbardziej odczuje Twą nieobecność.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Geterki, polarki, zwydatkowała - dzidziula pierdziula. Co to za język?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój jest przyzwyczajony, bo regularnie wyjeżdżam, i radzi sobie doskonale, sklep ma pod nosem a do tego olbrzymi wybór restauracji.
    A co do wiosny/zimy, to boję się o jeża, którego w niedzielę wieczorem napotkałam na naszym wjeździe - czy aby nie za wcześnie opuścił zimowe legowisko? Slimaków ani dżdżownic jeszcze nie widziałam, jakieś drobne owady są ale w powietrzu, a on bezlot. Mogłabym wystawić mu kocie jedzenie, ale naokoło tyle kotów, że chyba by sie nie załapał.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeże chyba tej zimy w ogóle nie spały. U Klarki na przykład. A i mnie się zdarzyło nie tyle widzieć, co słyszeć niedawno.

    OdpowiedzUsuń
  5. Polski? ... Dokładnie na miarę dzidziuli pierdziuli.

    OdpowiedzUsuń
  6. Psinę micha interesuje, a kto ją pod nos podstawia, to mało ważne.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Klarka Mrozek19 marca 2015 01:42

    ja swojego już nie dokarmiam, widziałam koło kompostownika pełzające jedzenie, niech sobie radzi sam, a radzi sobie tradycyjnie - tup tup do kociej miski

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Antoni Relski19 marca 2015 04:20

    Kiedyś nie mogłem porozumieć się z jakąś infolinią. Ponieważ posiadam jakieś tam zasady nie zbluzgałem kobiety z drugiej strony linii, ale kiedy zadzwoniła paniusia zbadać mój poziom zadowolenia z dokonanej ledwo co obsługi, to o mało co nie eksplodowałem
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje ptactwo też rozleniwione, choć owadów już pod dostatkiem, a i ziarenko w ziemi znaleźć można...

    OdpowiedzUsuń
  10. I trudno zachować kulturę... Rozumiem!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...