sobota, 18 kwietnia 2015

Sobota z córcią

Właściwie nie tyle sobota, co popołudnie w piątek, noc i soboty obszerny fragment.


Kiedy mi dziecię naświetliło swój kalendarz do końca sierpnia, to niemal oniemiałam! Oprócz ,,normalnych'' trzech miejsc pracy masa wyjazdów krajowych i zagranicznych, terminy pozazębiane okrutnie itp. Tak wygląda w realu pozornie  lekkie, łatwe i przyjemne życie artysty...


Póki co, nasza artystka odbyła dziś z nami  prawdziwą podróż sentymentalną. Najpierw zachęciłam do odwiedzenia ,,domu mody'' mojego ulubionego we wsi gminnej. Oboje z Małżem się nieźle obkupili za nieduże pieniądze. Pani Kasia-właścicielka  bywa przy tym lekiem na całe zło, bo tak potrafi skomplementować, że poprawa nastroju murowana. Która z nas nie uradowałaby się na powtarzane kilkakroć: ,,taka pani szczuplutka''...


Potem udaliśmy się do miasteczka  powiatowego. Obowiązkowo najpierw ryneczek. Nasz cosobotni rytuał. Asia tam chyba po raz pierwszy od ośmiu lat. Zachwycona absolutnie! A potem nasze ,,stałe fragmenty gry''. Dla dziecięcia natomiast nowe lub na nowo odkrywane. Czas nas trochę gonił, więc nie pokazaliśmy nowego atrakcyjnego fragmentu miasta. Gdzie i piękne tereny rekreacyjno-parkowe, i sporo nowych placówek handlowych.


Od ponad miesiąca Asia jest na diecie, pod opieką specjalistki. Efekty zdecydowanie widoczne, coraz  piękniej wygląda. Narzuconego reżimu przestrzega z niezwykłą wprost skrupulatnością. Trochę podglądam, staram się  co nieco zastosować, ale u mnie na razie efekty marne... Jednak i ja umiem się zaprzeć! I chyba poniedziałek to będzie dobry moment na start. Zrzuciłabym chętnie z 2-3 kilo przed wyjazdem...


Jako  półkrwi Kaszubkę najbardziej mnie w tej asinej diecie boli całkowite wyrzeczenie się ziemniaków! Jak tu żyć bez ,,gruli''?! I tak już od ponad roku mieszam z czym się da. Na zasadzie 3 kartofelki plus cały seler korzeniowy lub naciowy, albo pół na pół z brokułem lub kalafiorem. Czasem też  w związku intymnym z soczewicą lub zielonym groszkiem.


Pięć posiłków dziennie to też dla mnie wyzwanie nie lada. Bo co i raz zapominam... Ale czynię postanowienie publiczne, tu i teraz!  A co na papierze (ekranie), to zobowiązuje... Przynajmniej na najbliższy miesiąc. Bardzo proszę, rozliczajcie mnie co jakiś czas! To mi da siłę...

18 komentarzy:

  1. Takie spotkania z córka bezcenne. Podobnie teraz mam z moą córką. Mało mamy czasu dla siebie .Kiedy tak się patrzę na sylwetkę mojej córki ,to przypominam sobie siebie z tamtych już tak odległych lat. Ona teraz taka zgrabna i szczuplutka, a waży 2 kg więcej z tego co wtedy ważyłam ja w jej wieku dawno temu. Wiek niestety potem nam dokłada te kg (nie tylko jedzenie), i chyba wie co robi .Bo bez odrobiny tłuszczyku ,to zmarszczki okropnie potem widoczne.Wchodzę dziennie na wagę i się jak na razie cieszę że trzymam wagę, ale patrząc w lustro to chudnąć już raczej lepiej nie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne takie chwile z najbliższymi :)

    Za dietę trzymam mocno kciuki!! Pociesze Cię, że tylko na początku jest najgorzej, ja właśnie dobijam do końca dietowania, po 8 miesiącach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. od ponad 7-8 miesięcy moja Pierworodna również katuje mnie dietami, ale takimi wiesz...zdrowe jedzenie+odpowiednie ilości+trzymanie się ściśle pór posiłków. Nie! Jem wtedy, gdy mam ochotę, i nic mnie od tego nie odwiedzie :D Z wagą nie mam problemów przy wzroście 170 ważę 65-68 kilogramów. A kartofle uwielbiam, więc łączę się z Tobą Zgago w bólu ;)




    p.s. napisz do mnie proszę, albo wyślij pusty mail, bo tak wiosennie porządkowałam skrzynkę mailową, że nie mam ani jednego adresu, tym samym blog dla wsiech niemal zamknięty!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra dieta to taka, z której niczego się nie eliminuje poza tymi produktami, na które ma się uczulenie. Jeżeli coś się eliminuje to trzeba potem uzupełniać to chemicznie. Po wszystkich dietach eliminacyjnych fiksuje wątroba i znów się tyje.Najważniejsze to jest 16 godzinna przerwa w jedzeniu i regularny, codzienny ruch, czyli spacery, niekoniecznie w zabójczym tempie. Ten sposób wymaga od nas dość regularnego trybu życia, bo pomiędzy kolacją a śniadaniem trzeba mieć 16 godzin przerwy i najłatwiej to utrzymać zachowując zawsze te same godziny.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z 16 godzinami to u mnie nie problem, to norma. Eliminować nie powinno się całych grup produktów, np. białek, tłuszczy czy węglowodanów. To oczywista bzdura. Ale są zdrowe, od pokoleń znane zasady, czego nie łączyć na przykład. No i podstawa to MŻ oraz częściej a mniej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki, czekałam na jakieś zaproszenie... Pytanie tylko, czy ja mam Twój adres mailowy?

    OdpowiedzUsuń
  7. Z dużej nadwagi łatwo się spada, ja chciałabym zgubić raptem 3-4 kilo. A to niełatwe...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nasz córki przypominają nam, jakie byłyśmy młode i piękne. A teraz jesteśmy już tylko piękne...:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sam moge liczyc tylko na Mietka. Ten zawsze pod reka na kazde wezwanie. Dziewczyn pozbierac do kupy to sie chyba nie da, bo jak jedna moze to druga wojazuje. Jak druga moze to pierwsza pracuje nocami.

    Tak wiec tylko syn...

    OdpowiedzUsuń
  10. No dobrze, to proszę mi tu bardzo opowiadać, jak z tym poniedziałkiem wyszło oraz czy dzisiejszy pierwszy posiłek już spożyty? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak dobrze, że go masz, prawda? I nie musiałeś się aż tak bardzo ,,napracować''...:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Powiem, że nie jest mi łatwo rozplanować pięć posiłków. Cztery nie problem, ale tego piątego wciąż zapominam. To akurat podwieczorek. Nijak nie mogę go upilnować. Ale się wdrożę, czasu tylko trzeba. Głodna nie jestem. Na efekty trzeba będzie ciut poczekać, choćby z 10 dni.

    OdpowiedzUsuń
  13. teraz czuję, jak trudno żyć na diecie z przymusu
    dobrowolne odchudzanie to całkiem co innego a reżim żywieniowy spowodowany chorobą to po prostu koszmar

    OdpowiedzUsuń
  14. Na pewno! Osobiście nie znoszę przymusu w żadnej postaci...

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli masz tylko 8 godzin w czasie doby na jedzenie, to nie dasz rady upchnąć więcej niż 3 posiłki. Ostatnio wyczytałam, że częste ale mniejsze posiłki wcale nie są dobre, bo przy każdym spożywaniu idzie insulina do krwiobiegu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dwa posiłki to tylko owoce, jakoś daję radę. I waga drgnęła!

    OdpowiedzUsuń
  17. No, wspaniale spędzony dzień. Tylko pozazdrościć. Takie dni pamiętamy bardzo długo. Można fajnie pozwiedzać i odpocząć.

    OdpowiedzUsuń
  18. Przecież ,,piękna nasza Polska cała'', zatem poznawać należy.

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...