czwartek, 4 czerwca 2015

Dawno o jedzeniu nie było...

Porwana przykładem dziecięcia młodszego staram się jeść racjonalniej i zdrowiej. A przede wszystkim częściej, po garsteczce może niekoniecznie jednak...


Na stare lata odkryłam szparagi. Nie sądziłam, że są takie smaczne. Zapiekam sobie w piekarniku, pod koniec przykrywając mozarellą, której do niedawna nie cierpiałam. A okazała się  całkiem ,,zjadliwa''.


Drugi wynalazek zaczerpnięty od Asi to sałatka z ugotowanego al dente brokuła z dodatkiem świeżego ogórka, rzodkiewki i odrobiny fety. Pychota!


Obiady jadamy z Małżem oddzielne, czasem tylko zbieżność występuje. Czasu mam dość, by dwojako gotować.


Podstawą śniadań i kolacji jest chudy twaróg, mieszany ze szczypiorem, rzodkiewką i jogurtem. Nie nudzi mi się jakoś, bo to danie ulubione od zawsze. Tyle, że kiedyś zamiast jogurtu była śmietana...


Najbardziej brak mi na co dzień sera koziego lub żółtego, ale czasem pozwalam sobie na dwa-trzy cienkie plasterki. W charakterze wisienki na torcie... W nagrodę, gdy waga drgnie! A czasem drga...


Pomiędzy posiłkami głównymi żywię się kiwi, pomarańczami, grejpfrutami i kwaśnymi jabłkami. Te ostatnie rozgotowuję z odrobinką miodu. Na szczęście truskawki już coraz tańsze, więc teraz zastąpią zagraniczne frukta. I przy okazji zapoczątkują tegoroczną produkcję nalewek!


Aha, pochłaniam też ogromne ilości małosolnych ogórków, którymi pachnie całe mieszkanie! Dziś chyba z osiem sztuk zaliczyłam. Czy to już uzależnienie?... Nawet jeśli, to nie z tych najgroźniejszych.


Co z wagą? Otóż na razie bez wielkich rewelacji, ale zawsze dwa kilo mniej! Marzą mi się jeszcze trzy do zrzucenia. Wtedy zmieszczę się w kilka ulubionych letnich ubrań... Ot, choćby w dżinsowe spodnie do kolan. Lub zielono-czarną tuniczkę, której jeszcze nigdy na sobie nie miałam.


Do wyjazdu na Mazury pewnie nie zdążę wykonać planu. Za to do sierpniowych Piernikaliów? Jak się zacietrzewię... ,,Jak się uprę, każdy wie, nie przeonaczy nijak mnie''!




10 komentarzy:

  1. W takim razie PSYCHOLOGICZNIE powołam się na wiek podobny (chyba:) do dziecięciowego, aby cię zachęcić do pesto z pokrzywy. Tanie i zdrowe oraz dla każdego - kwestia doprawienia dodatkami, ale w skład wchodzi też twaróg, ha!
    Ale twaróg dwa razy dziennie? Osteoporoza ci chyba nie grozi.

    Jeśli chodzi o małosolne i kozi ser to chcę być z nimi pochowana! ;)
    Albo nie - z suszonymi pomidorami w oleju!

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja wybieram zestaw nr 1 - suszone w oleju mnie nie kręcą...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrzuciłam 10 kg ale to utrzymać potem to nie lada sztuka. Po za tym pokazują się po tym zmarszczki . Szczególnie na policzkach mnie się nie podobały, a teraz jakoś zniknęły, ale przybyło mi znów 3 kg. Jednak wolę juz to, od tej zmizerniałej buzi.., muszę jednak znów bardziej kontrolować ilość a nie tylko jakość tego co się zjada przez cały dzień. Szparagi miałam w tym tygodniu. Zielone nie trzeba obierać ale drogie. A białe tym razem były pyszne bo nie za bardzo zdrewniałe i nie gorzkie. Z masłem i okapniką imbiru, mniam.. Pozdrawiam cieplutko-;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie otrzymałam najświeższe wieści ze szkolenia fizjoterapeutów w zakresie geriatrii. Otóż NIE WOLNO STOSOWAĆ ŻADNYCH DIET ODCHUDZAJĄCYCH PO UKOŃCZENIU 60 LAT!!!!! Nie wolno stosować żadnych diet wykluczających jakieś konkretne pokarmy. Jedyny sposób odchudzania to jeść wszystkie produkty, tyle tylko, że w ograniczonej ilości. A owo ograniczanie zaczynamy skasowaniem każdej porcji (ilościowo) o 10%. I tak trzymamy przez 3 tygodnie. Potem znów ograniczamy o dalsze 10 % i znów tak trwamy dalsze 3 tygodnie. I tak postępujemy aż ograniczymy ilości zjadanego pokarmu do 50% tego, co przedtem jedliśmy. Tym sposobem nie obniżamy metabolizmu. Druga sprawa- ograniczanie węglowodanów i zastępowanie ich zwiększoną ilością białka (nabiał)- prowadzi do zakwaszenia organizmu co prowadzi do otyłości i spadku sił. Stopniowe ograniczanie ilości tego co zjadamy oraz codzienne spacery i uprawianie np. pływania jest najzdrowszym sposobem zachowania dobrej sylwetki i zdrowia.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdyby jednak nie udało się szybko zrzucić tyle kg co planujesz polecam zrobić przeróbki krawieckie na za małych ubraniach. Sprawna krawcowa poradzi sobie z poszerzeniem tuniki itp Szkoda żeby ulubione ubrania bezczynnie leżały w szafie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście, taka możliwość zawsze istnieje. Ale jeszcze spróbuję sama się uporać z problemem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. W zasadzie dokładnie tak robię! Nie rezygnuję z niczego prócz słodyczy, za to jem więcej owoców i warzyw. Z białkiem nie przesadzam, znam ofiary białkowej diety. Ubywa mi tym razem pomalutku, ale jednak systematycznie. Ruszam się też.

    OdpowiedzUsuń
  8. Białych jeszcze nie próbowałam, nie wiem, czy bardziej smaczne od zielonych czy mniej. Grubaśne takie są, więc jakoś mi się mniej podobają... A co do utrzymania po zrzuceniu - to rzeczywiście niełatwe. Straciłam przez dwa lata 18, teraz przybyło ok. czterech. I nie chce odpuścić... Jednak nic na wariata, bo w końcu jedzenie to jedna z życiowych przyjemności, a tych nam-seniorom nie za wiele zostało...

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Klarka Mrozek7 czerwca 2015 02:41

    to oczywiście kwestia Twego samopoczucia ale widziałam na zdjęciach - wyglądasz znakomicie! A jeśli jakiś ciuszek jest przyciasny to czas go pożegnać bez żalu

    OdpowiedzUsuń
  10. Najbardziej żal mi spodni... Reszta to drobiazg!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...