Pierwsza dłuższa wycieczka, do Oceanarium w Newport, stan Kentucky. Nieco ponad godzinę drogi, oczywiście ,,hajłejem''. Potwierdziło się, że Amerykanie jeżdżą spokojnie i raczej przestrzegają przepisów, przynajmniej jeśli chodzi o prędkość. Tylko Szwagra trzeba było czasem stopować, bo się czasem po polsku rozpędzał...
Moje doświadczenia z przyglądaniem się morskim stworzeniom ograniczały się do tej pory do jednej jedynej wizyty w naszym gdyńskim Akwarium, a i to wiele lat temu. Toteż bogactwo wodnej fauny zrobiło potężne wrażenie. Najpiękniejsze były rozmaite gatunki koników morskich i ogromne płaszczki. Ryby, rybki i maleńkie rybeczki we wszystkich kolorach tęczy, do tego egzotyczne żaby, parę rekinów i aligatory, w tym dwa albinosy. Było na co popatrzeć i nadziwować się... Kilku stworzeń można było nawet delikatnie dotknąć, np. krabów, skrzypłoczy i takich sporych ryb, których nazwy nie zapamiętałam. Na koniec taka nowa podobno atrakcja w postaci sznurowego mostu nad rekinami. Plecionka była bardzo solidna, a mimo to trochę adrenalina skoczyła...
Potem spacer po okolicy. Małż zachwycił się wycieczkowym statkiem-tylnokołowcem, który płynął rzeką. Na drugim brzegu piętrzyły się olbrzymie wieżowce Cincinatti. Jeszcze kawa w Starbucksie (debiut, bo w Polsce zawsze jakoś nie po drodze było) i do domu.
Na wieczór zaplanowaliśmy grilla na tarasie. Nieoczekiwanie zrobiło się strasznie lodowato, w końcu to był 15. maja - zimna Zośka, obowiązująca jak widać i na drugim końcu świata. Szybko więc zjedliśmy co było i wróciliśmy do środka. Muszę podkreślić, że mój siostrzeniec Jędrek świetnie się spisywał jako grillmaster.
Popatrzyliśmy jeszcze chwilkę na amerykańskie wersje Tańca z gwiazdami i The Voice, a potem spać, bo następnego dnia najdłuższy i najatrakcyjniejszy z wyjazdów nas czekał.
***
cdn...
Koniki, ach, koniki morskie - moja miłość!
OdpowiedzUsuńPonadto w każdym oceanarium przysysam się wzrokowo do imitacji rafy koralowej i mogę sterczeć tam godzinami.
Tak, to niewątpliwie piękna rzecz...
OdpowiedzUsuńKrótko jak na Stany byliście. Ja też tylko krótko jak już ale to Europa i niedługo się leci. Pozdrawiam serdecznie znów na walizce..
OdpowiedzUsuńAle Cię nosi po świecie! Ja na razie wciąż się cieszę domem...
OdpowiedzUsuńDziękuję za dokumentację zdjęciową z pobytu w Stanach, sama nigdy się tam nie wybiorę, i to nie dlatego, ze nie mam tam rodziny. Dzięki Twoim fotkom mogłam się poczuć jakbym tam była. Życzę dalszego udanego cieszenia się domem. Ukłony.
OdpowiedzUsuńJa się przez 16 lat zarzekałam...
OdpowiedzUsuń