piątek, 2 września 2016

To ruszamy!

Tradycja rzecz święta, więc mus we wrześniu majdan spakować i jechać... Miał być Debreczyn. Ale tak się rok temu zakochaliśmy w Egerze, że jednak powtórka. Tym razem nieco inaczej, bo po pierwsze  w trrzyosobowym składzie (z Magdą), po wtóre w planach mniej stacjonarnie. Na pewno jeden dzień w Miszkolcu, a co jeszcze? Zobaczymy, gdzie nas poprowadzi Ziuta...


Poniedziałek w Egerze podobno ma być bardzo chłodny i deszczowy. Aż mi się wierzyć nie chce, bo Węgry kojarzą mi się wyłącznie z upałami. Tropikalnymi niemalże. Cóż, jeśli pesymistyczna prognoza się sprawdzi, nie będziemy płakać, tylko pić wino, bo gdzie, jak nie tam!


Nasza pani gospodyni, podobnie jak ubiegłoroczna, języka angielskiego nie posiada. Tydzień temu zadzwoniłam i chciałam o parę spraw spytać. Tak się ładnie nauczyłam po angielsku, że sama z siebie byłam dumna. A tu pani zamilkła, po czym usłyszałam: - Mmm... English... Nein english, deutch! My z kolei z niemieckim na bakier bardzo, praktycznie zerowo. Nie uczyliśmy się nigdy. Wykułam na pamięć ze trzy zdania ,,kluczowe'', obawiam się jednak, że odpowiedzi na moje pytania nie zrozumiem. Nic to, jakoś się przecież dogadamy. Jak kobieta z kobietą...


Wydaje mi się, że pierwszy raz spakowałam się sensownie. I to bez kartki! Czy tak jest w istocie, okaże się na miejscu. Chyba bym się zadziwiła!


***


 To do miłego za tydzień!


5 komentarzy:

  1. ostatecznie można się ratować rysowaniem, np zamawiając jedzenie, rysujesz kurczaka czy rybę ;)
    miłego wypoczynku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj
    Pogody życzę, miłych wrażeń i uśmiechu:)
    Pozdrawiam milutko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Milej podrozy, wspanialego wypoczynku.
    A w razie czego wujek Google.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś w Egerze przeżyliśmy taką burzę z piorunami bez kropli deszczu Hotel Rubin na wzgórzu. Myślałem że to nasza ostatnia noc.
    Następnego dna koiliśmy nerwy w piwniczkach Szépasszony
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że tez podróżujesz. Jeśli juz dogadałaś sie co do miejsca, dni pobytu i ceny, to z reszta da się radę. Ja przez Eger tylko pare razy przejeżdżałem... i to słuzbowo, niestety, póki co pozdrawiam z poludniowej Francji

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...