wtorek, 25 października 2016

Polecony

W poniedziałki przychodzi pocztą tygodnik, który abonuję od lat. Nasza aktualna pani listonosz ma taki zwyczaj, że upycha gazetę w klamkę, dzwoni, po czym znika. Bardzo pośpieszna to osoba, nazywana przeze mnie z tej racji  ,,Strusiem Pędziwiatrem''.


W związku z powyższym zwykle na poniedziałkowy dzwonek do drzwi w okolicach piętnastej nie zrywam się pędem, lecz spokojnie  sobie ,,kroczę''. Tym razem jednak ,,Struś'' czekał, aż otworzę. - Polecony do pani mam! - oznajmiła pani J.


Od razu ciśnienie skoczyło, bo polecony zazwyczaj nie kojarzy mi się dobrze. Podpisałam, patrzę i oczom nie wierzę! Bo pismo z mojej szkoły, oddalonej raptem o jakieś 400 metrów. Zazwyczaj jest tak, że gdy ukochana explacówka czegoś sobie życzy, to po prostu dzwoni do mnie pani sekretarka i słownie wyłuszcza, w czym rzecz. A tu nagle polecony!


Czyżby wykryto wreszcie po latach, że wieki temu przywłaszczyłam sobie Wielki Słownik Ortograficzny? Fakt, że mocno był podniszczony, więc spisany na straty, ale trafił do mego domu zamiast na makulaturę, jak wtedy głosiły przepisy... A może jeszcze coś mam na sumieniu, co się wydało 11 lat po moim przejściu w stan spoczynku?...


Nic z tych rzeczy. W liście zawarto jedynie uprzejmą prośbę, bym zeznała, ile  to też mój dochód osobisty brutto wynosi aktualnie. Do celów socjalnych informacja niezbędna. Niby nic, a zagwozdka. Albowiem do tej pory należało zawsze podawać dochód nie mój, lecz na członka rodziny i nie brutto, a netto. Coś się widać zmieniło...


Nadal nie wiem, dlaczego tym razem szkoła zwydatkowała na mnie niepotrzebnie kilka złotych... Owszem, kilkoro naszych emerytów jest ,,poza zasięgiem'', ale nie ja! Więc po co mnie było narażać na stres?



10 komentarzy:

  1. Kilkanaście lat temu załatwiłam sobie na poczcie tzw. usługę "Hermes" i od tej pory wszystkie polecone lądują w mojej skrzynce na listy. Wyjątek stanowią te, na których jest wymagany podpis odbiorcy.
    To Ty się denerwujesz tak bardziej "na zapas", nim jeszcze się doczytasz skąd ten list? Teraz zaczynają krążyć głównie "polecone", bo zaczęły ginąć listy priorytetowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu polecone kojarzą mi się źle. Może z raz dostałam takim listem pozytywne wieści, w pozostałych przypadkach były to rzeczy niemiłe...

    OdpowiedzUsuń
  3. ktoś tam w księgowości jest nadgorliwy, musi mieć wszystko na papierze

    OdpowiedzUsuń
  4. Pocztą u mnie już normalne że to jedynie coś urzędowego i czasem też niemiłego niestety...

    OdpowiedzUsuń
  5. Albo myśli schematycznie, bo mamy emerytów zamiejscowych, więc przez analogię i mnie tak potraktowano.

    OdpowiedzUsuń
  6. A kiedyś się czekało na listonosza... Bo i miłosny list się trafiał!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj z Rouen... podejrzewam, że chodzi o szkolne "socjalne" pieniążki... się zbiera komisja i decyduje... temu na miseczce, temu z garnuszeczku... spodziewaj się dodatkowych dochodów... obym się nie omylił... hm... sam swego czasu wysyłałem takie pisemka, bo niby komisja od dzielenia kasy winna mieć podstawę, natomiast reagowano różnie, bo niby czemu ludzie mają rozpisywać się o własnych dochodach... serdecznie pozdrawiam
    ps. nie wytrzymałbym :-(

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj
    I już po strachu kochana, oby nigdy więcej takich niepewności !
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chodzi o socjal, tyle że zawsze dotąd porozumiewano się ze mną w tej kwestii telefonicznie, w końcu mieszkam o rzut beretem od placówki... Przychodziłam, wypełniałam świstek i po sprawie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kto to słyszał, żeby się listu z pieczątką bać? Chyba tylko takie dziwadło jak ja tak ma...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...