niedziela, 23 października 2016

I po balu...

Kiedy byliśmy piękni i młodzi, zdarzały się nam takie wariackie wyjazdy: w sobotę (bo przecież pracujące były wszystkie) po południu ruszaliśmy maluchem do Poznania, by po sześciu godzinach dotrzeć do Marysi i Grzesia, całą noc przegadać i przegrać w karty, potem parę godzin snu i do domu!


Ale żeby na stare lata podobne brewerie wyczyniać?! No cóż, raz tylko Madzia 60-tkę obchodzi, nieprawdaż? Więc w sobotę o ósmej rano ruszyliśmy na południe. Do Łodzi mglisto, buro i ponuro, tyle że bezdeszczowo... Za to potem słonko wyjrzało, krajobraz złocił się i czerwienił jesiennie, temperatura oscylowała wokół dziesięciu stopni.


Beskidy październikowe tak cudne, że mogłabym godzinami po prostu gapić się na pejzaż! Do tej pory bywaliśmy w okolicy w maju i na początku września, więc nie mieliśmy okazji podziwiać tych wszystkich barw... Ledwo dojechaliśmy na miejsce imprezy, jeszcze przed rozpakowaniem, Małż chwycił aparat, by widok uwiecznić.


Impreza ku czci Jubilatki wspaniała! Rozpiętość wiekowa gości ogromna: od 80+ (mama Magdy) do ... pięciu tygodni (najmłodszy imprezowicz, syn przyjaciół madzinego Miśka). Wesoło tak, że brzuch mnie bolał od śmiechu... Jubilatka oznajmiła, że takie urodziny może urządzać co roku, na co wszyscy wyrazili gorącą chęć.


Droga powrotna do okolic Warlubia pogodna i słoneczna, za to ostatnie półtorej godziny w mgle i ulewie, przy zaledwie sześciu stopniach. W domu, po dwóch dniach nieobecności średnia temperatura 13!


Na trasie kilka razy mijaliśmy banery reklamowe naszego piecowego dostawcy. Nie przytoczę tu słów, którymi je komentowaliśmy....



8 komentarzy:

  1. O ile się nie mylę, każde urodziny obchodzimy niestety tylko jeden raz;)))
    Co prawda znam takie panie, które wiecznie obchodzą 50 urodziny, niektóre już od dwudziestu lat.
    Moja sopocka odnoga rodziny pomimo posiadanego firmowego, podłączonego do sieci miejskiej c.o., zainwestowała w piecyk- rodzaj kominka. Mieszkają na ostatnim pietrze i gdy deweloper na etapie projektu omawiał z nimi szczegóły, to zażyczyli sobie przewód kominowy na kominek. Oczywiście w efekcie okazało się, że ów przewód nie odpowiada wymogom tradycyjnego kominka, ale można do niego podłączyć piecyk opalany drewnem. Ostatnią zimę korzystali głównie z tego piecyka i ...zaoszczędzili na rachunkach za c.o.Podobno na dobę wystarczają 3 nieduże polana bukowe.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana!
    Grunt, że wypad się udał, impreza przednia, biesiadnicy super:)
    Pozdrawiam cieplutko, tak jak u nas dziś za oknem- wiosennie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taak, kominek zdecydowanie by się przydał. Na pewno bez trudu ogrzałby te moje 48 metrów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby firma na Imm...? Nam się zapalił ich nowy piec na gwarancji. Piwnica pełna dymu, smród nie do wywietrzenia przez tydzień, straż pożarna i walka o wymianę pieca na nowy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że wypad się udał! :)
    No, ale co najmniej 4 raz przejeżdżacie obok Chorzowa i tak cicho..... :(
    Wiesz coś nowego na temat pieca? Kiedy wreszcie?
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziś przyszła wiadomość, że piec w drodze. Tylko nie wiem, dlaczego z Giżycka ma wędrować 3-4 dni. Chyba konnym wozem go transportują...

    OdpowiedzUsuń
  7. Firma Kostrzewa. Mam nadzieję, że pożaru nie będzie...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...