piątek, 1 grudnia 2017

O rzeczach ostatnich, nie ostatecznych

Wiele lat temu Babcia zakupiwszy zimowe, brązowe palto, stwierdziła, że to jej ostatni płaszcz, który starczy jej do śmierci... No, w sumie tak się rzeczywiście stało. Jednak dla mnie, wówczas smarkuli, zapowiedź Babci brzmiała kompletnie abstrakcyjnie.


Jednak, gdy się samej osiągnęło wiek babciny, choć niekoniecznie może jeszcze podeszły, dochodzi do wielu przewartościowań. I tak właśnie zdecydowaliśmy się z Małżem na zakup ostatniego (najprawdopodobniej) samochodu. Bo tak między Bugiem a Wartą: jak długo jeszcze mój osobisty kierowca będzie w stanie bezpiecznie ,,powozić''?


Gdzieś mi się obiło o uszy, że są kraje, bodajże w naszej Europie, gdzie prowadzenie auta po ukończeniu np. 75 lat, jest już nielegalne. U nas jeszcze nie, ale kto wie, co w przypływie dobrej zmiany wymyślą... I ile wtedy nacieszy się świeżutkim prawem jazdy ta babcia z emitowanej ostatnio  reklamy?


Póki co, i wzrok jeszcze, i refleks u Małża zdecydowanie w normie. Czasem nawet ułańska fantazja na drodze się pojawia, choć na szczęście coraz rzadziej. Ale czas leci...


Na razie jednak będziemy się cieszyć nowym nabytkiem, choćby miał to być ten  ,,dożywotni''!



20 komentarzy:

  1. My już jezdzimy "ostatnim samochodem", który właśnie pod takim hasłem zakupiliśmy 10 lat temu.Tak się zbiegło,że tym ostatnim samochodem jezdzimy okrutnie mało i przez cały ten czas "wykręciliśmy" tyle kilometrów co kiedyś przejeżdżaliśmy w miesiąc. W efekcie mamy samochód "stary", ale o małym przebiegu. Tak naprawdę to powinny być , począwszy od 65 roku życia, coroczne badania kierowców, czy jeszcze mogą nimi być i czy nie zagrażają innym uczestnikom ruchu. Znam takich, którzy jezdzili z pięknie rozwiniętą zaćmą i tylko narzekali, że "gorzej im się widzi po zmroku". A to, że na ulicy nie rozpoznawali z kilkunastu metrów znajomych jakoś im nie przeszkadzało i twierdzili, że mają niemal sokoli wzrok.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, dokładnie o tym samym dyskutujemy z Mężem, bo czeka nas niespodziewany przypływ gotówki :-) A auto, którym aktualnie jeździmy stareńkie już...

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj!
    My nie ma auta w ogóle, zatem po problemie. Dodam, tak- da się żyć, i to całkiem dobrze, bo mąż bez brzucha, a nasza kondycja na 5.
    Zdrówka życzę i pogody ducha na najbliższe dni:)
    U nas dziś mroźno i śnieżnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. zupełnie nie rozumiem, czemu zakazują prowadzenia aut ludziom w takim wieku, oczywiście uważam że w tym wieku trzeba robić regularnie badania w celu sprawdzenia własnej kondycji psychoruchowej

    OdpowiedzUsuń
  5. Też znam podobne przykłady, niestety. Z drugiej strony rozumiem, jak trudno, szczególnie panom, tak się dobrowolnie ,,spieszyć'' (czyli przejść do chodzenia pieszo).

    OdpowiedzUsuń
  6. Na wsi, gdzie komunikacja publiczna jest szczątkowa, trudno bez własnego środka lokomocji...

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas chyba nawet nie ma obowiązku takich badań, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie to rozterki ,,wcześniej urodzonych''...:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja bym obstawiała, że bezpieczne jeżdżenie autem ma niewiele wspólnego z wiekiem. No sory ale nieraz osoby starsze mają więcej oleju niż gówniarstwo

    OdpowiedzUsuń
  10. Zakazać, zabrać, zabronić i zamknąć! Starego dziada na śmietnik, niech się nie plącze po drogach! Wolna droga dla dawców organów i drogowych wariatów! Niech żyje młodość! A, jeszcze niepełnosprawnych na śmietnik!!!
    Trzeba znać swoje miejsce! :(
    A tak poważniej, to zdaje się, że statystyki w żaden sposób nie odzwierciedlają w przyczynach wypadków tego ze ze starsi ludzie jeżdżą samochodami.
    Z racji swojej choroby (funkcjonują opinie o wpadaniu w śpiączkę), zapytałem lekarza czy przypadkiem nie mam ograniczeń do prowadzenia pojazdów? Bardzo się zdziwił i po zastanowieniu orzekł - no, wie pan, jak pan wsiądzie po nieprzespanej nocy, albo na kacu, to rzeczywiście może być powód do niepokoju, ale poza tym to jak wszędzie, trzeba zachować zdrowy rozsadek. I to by było na tyle. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki za te słowa!

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Antoni Relski7 grudnia 2017 04:52

    Znajomy, określając mój nowy motocykl nazwał go elegancko motocyklem docelowym a nie ostatnim. Łaskawca
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. No to jutro odbieramy egzemplarz docelowy!

    OdpowiedzUsuń
  14. ~Klarka Mrozek8 grudnia 2017 00:11

    a blog nie ostatni mam nadzieję :) kiedy już się przeniesiesz proszę o nowy adres

    OdpowiedzUsuń
  15. Na razie nie planuję żadnych przeprowadzek, bynajmniej.

    OdpowiedzUsuń
  16. ~Klarka Mrozek9 grudnia 2017 01:30

    onet likwiduje wszystkie blogi, nie dostałaś od nich maila?

    OdpowiedzUsuń
  17. ~Ewa Chorzowska9 grudnia 2017 17:11

    Super, że kupujecie nowe auto!
    Nigdy nie mów nigdy, to nie będzie Wasze ostatnie autko :).
    Mój teść miesiąc temu skończył 80 lat, rok temu kupił sobie nowe auto w salonie, ma nadal czynne prawo jazdy i na Swoją imprezę z okazji 80 urodzin zawiózł siebie i osobistą żonę 140 km.
    Czyli co najmniej jeszcze 1 auto przed Wami! a co kupujecie?
    ps. byle nie czerwone :(
    Buziaki z Chorzowa!

    OdpowiedzUsuń
  18. Czerwone nigdy! A co kupiliśmy? Taką toyotkę niedużą...

    OdpowiedzUsuń
  19. ~Ewa Chorzowska10 grudnia 2017 14:46

    Cieszę się, że już macie autko :) Bo już miałam napisać, ze możecie kupić w każdym kolorze tylko nie czerwonym. Yaris, Aygo, Auris, Verso?
    Bardzo fajne są te auta :)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...