wtorek, 1 stycznia 2013

Gdyby...

... mój rok 2013 miał wyglądać tak, jak dzień pierwszy, nie byłoby źle. Relaksowo, bez nerwów, z wizytą Asi, Michała i Bilba, niemal bez stania przy garach, bo się wczoraj zatroszczyłam o aprowizację. I z wieczornym przybyciem w pielesze, gdzie zastaliśmy aż 10, 2 stopnia! Co w kontekście ostatnich pomiarów zakrawa na upał.


Może tylko niekoniecznie chciałabym ozdabiać się przez cały rok sińcem na prawym oku... Posiadam takowy od dwóch dni - skutek nocnej kolizji z Małżem. Ja się chciałam przytulić, Osobistemu chyba przerwałam jakiś sen, bo jak nagle rzucił łbem w moją stronę, to aż huknęło. I pamiątka została.


Co ja się wczoraj nagimnastykowałam, żeby zdrowe oko upodobnić kolorystycznie! Pani w drogerii udzieliła życzliwie porad i specyfików za stówkę ponad. Z zaleconym nieco wściekłym granato-fioletem na całych powiekach czułam się jak ... przez grzeczność zmilczę.


Tendencja do długo utrzymujących się siniaków jest u nas rodzinna. W linii żeńskiej. Po każdym pobraniu krwi z tydzień najmarniej ,,krajobraz w fiolecie''... A u Mamidła to już teraz wprost miesiącami wybroczyny zanikają! Ale to zapewne z powodu leków na rozrzedzenie krwi...


Rano muszę zasięgnąć języka, czy przypadkiem nie przytrafi mi się wizyta duszpasterska w ciągu tych dwóch dni w domu. Wiem, że w Gdyni nastąpi to 13-tego. A tu? Nasza kaplica od prawie roku nieczynna z powodu ewentualności katastrofy budowlanej, nie wszyscy parafianie mają możliwość dojeżdżania do kościoła we wsi gminnej... Szczególnie ci starsi, niezmotoryzowani. Bo autobusy nijak nie pasują.Na mszę, owszem, można dojechać, ale powrót? Za 4 godziny!


Chyba się przejdę do sklepu pani Krysi. Wiadomo, tam centrum wymiany informacji wszelakich...


A teraz do wanny!  Wygrzać się i odmoczyć... Dobranoc!


 

21 komentarzy:

  1. W każdej mniejszej miejscowości sklep to centrum informacji. Czasem tych potrzebnych, czasem jednak jest to centrum dystrybucji wieści gminnych. Bo jak wieść gminna niesie... :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Klarka Mrozek1 stycznia 2013 23:56

    siniak malowniczy, a do tego - jak to boli!
    A wygląd ofiary przemocy domowej;) oby szybko zniknął

    OdpowiedzUsuń
  3. Też się wczoraj wybyczyłem, a dzisiaj już w pracy... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Współczuję, bo zanim kolorki odejdą, to pewnie i pobolewać będzie. Moj syn tak oglądał fajerwerki, że jednym z "odłamków" oberwał tuż nad brwią.. A dziś w pracy ma negocjować jakąś umowę i obawia się, czy wygląd mu nie przeszkodzi, bo jak tu utrzymać tzw. pokerową minę na masce z fioletami?
    Ja też jeszcze czekam na wielebnego... trochę mnie denerwuje, a potem wreszcie wszystko znormalnieje, wejdę w "utarte szlaki". Wszystkiego dobrego w nowym roku.

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Antoni Relski2 stycznia 2013 01:32

    Trzeba by zrobić badanie pod kątem krzepliwości krwi.
    Pozdrawiam w Nowym Roku

    OdpowiedzUsuń
  6. Auuuuć!... To było niewątpliwie bolesne.

    Z moją parafią komunikuję się w sprawie kolędy internetowo. Właśnie sprawdziłam - jeszcze nie ma naszej ulicy na liście :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny koniec starego i początek nowego:)
    Tylko ten siniak...:( Oby szybko zszedł!

    OdpowiedzUsuń
  8. Siniaki smarujemy heparyną - szybciej się wchłaniają.
    Pozdrawiam i życzę zdrówka na cały 2013 rok.(Oczywiście potem też !!!)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj w Nowym Roczku :)
    Ja zasiniaczanie mam w spadku po Mamie, lekki dotyk i już jest, niestety.
    Pamiętam przygodę z podbitym okiem, ale wtedy to zasługa maleńkiego synka. Tak się wiercił na kolanach, że główką "przywalił" mocno. Siniak, jak nieziemskie stworzenie, a potem cala gama barw.
    Niestety trzeba było chodzić na zakupy, a tam tylko jeden komentarz się powtarzał non stop" ale dostała od męża" :) dodam tylko, że mój mąż, to oaza spokoju ;)
    Zdróweczka i spokoju życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Siniaki to i moja specjalność... Ale skąd większość z nich się bierze na moim ciele? Nie mam bladego pojęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No właśnie! Dla mnie to też zagadka...

    OdpowiedzUsuń
  12. Między innymi z powodu ewentualnych komentarzy calutki dzień nosa z domu nie wyściubiłam...

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie zaproponowano arnikę, ale coś kiepsko działa...

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakoś mu nieśpieszno, choć trochę blednie...

    OdpowiedzUsuń
  15. Moja wiejska parafia jeszcze nieskomputeryzowana, niestety... Ale chwilowo spokój na linii. Jeszcze nie w tym tygodniu!

    OdpowiedzUsuń
  16. Od dziecka krzepliwość poniżej normy... Taka uroda!

    OdpowiedzUsuń
  17. Boleć nie boli, tylko wygląda mało apetycznie. Również samych przyjemnych dni życzę!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ktoś musi. Znaczy pracować na pasożytów-emerytów...

    OdpowiedzUsuń
  19. Trzeba używać, by mi nie założono niebieskiej karty...

    OdpowiedzUsuń
  20. Rzeczywiście konkretów niewiele, za to od plotek aż huczy...

    OdpowiedzUsuń
  21. Tfu! Uważać, a nie używać miało być...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...