niedziela, 10 lutego 2013

Krótko

Dziś krótko, bo mi kryminał stygnie.

Bez ponownego nakłaniania i przypominania, Małż zabrał się sam z siebie do odgruzowania małego pokoju! No, cud po prostu... Efekt nie jest jeszcze w pełni satysfakcjonujący, ale zbliża się do ideału. Na panieńskim łóżku Asi tylko trochę gratów leży, ale to rodzaj zapory przeciw-Erkowej, by się nie kładła, gdy mnie w domu nie ma.

Z usług pani Waci nic nie wyszło. Stali klienci się nie zgodzili na żadne przesunięcia czasowe. Może i dobrze, bo się ta pani nie bardzo Mamie spodobała. Zbyt wylewna chyba była jak na standardy Mamidła, które raczej zachowywało zawsze dystans wobec nieznajomych. Tak więc nie ma  co płakać nad rozlanym mlekiem...

No to wracam do moich szwedzkich morderców!

6 komentarzy:

  1. Brawo dla męża:)
    Miłego czytania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Antoni Relski11 lutego 2013 03:12

    No proszę, wszystko w swoim czasie.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. ~matka-dzieciom11 lutego 2013 13:13

    Żeby to mój za piwnicę się zabrał! Ach...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki! Małż częściowo tak pracował w pocie czoła, by pewną myśl niewesołą zagłuszyć, ale motyw nieistotny, ważny rezultat!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo to się podobno co 7 lat zmienia charakter, a właśnie się kolejny cykl ma ku końcowi...

    OdpowiedzUsuń
  6. Znajdziesz jakiś sposób, byle dyplomatycznie! Kto jak nie Ty?!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...