wtorek, 5 marca 2013

Po-pieleszowo

Zaplanowane na dwa dni totalne nieróbstwo musiało ustąpić wobec ,,tak pięknych okoliczności przyrody''. Dlatego po południu, gdy Małż udał się na spacer, mnie wygnało do ogródka. Przez ponad godzinę usuwałam pamiątki z  jesieni w postaci liści i gałęzi-wiatrołomów.


Spod zeschniętego listowia, którego pięć wielkich koszy wygrabiłam i wyniosłam na kompostownik,  ukazały się licznie pąki tulipanów, hiacyntów, krokusów itp. Nie wszystko jednak padło ofiarą ,,krtków''... Jeszcze wyciachałam sekatorem różne zeschnięte badyle i ogródek zaczął wyglądać! Pani ,,perfekcyjna'' by się jeszcze nie zachwyciła, ale mam nadzieję, że po kolejnej przepustce osiągnę efekt, który przynajmniej mnie zadowoli!


W wiosnę wkraczam, niestety, z dwoma kilogramami do przodu! Stąd i nowe dżinsy, wczoraj nabyte w ulubionym ,,domu mody'' gminnej, o rozmiar większe. Buuu... Już nie 38, a 40!


A naiwnie sądziłam, że ostatnie dwa tygodnie, kiedy to obowiązków mi przybyło w związku z kontuzją Ślubnego, zaowocują lekkim spadkiem wagi. Może to jednak skutek uboczny wzmożonego czytelnictwa w pozycji horyzontalnej?...


Małż po wczorajszym przeglądzie sweterków dał się bez oporów zapędzić do inspekcji w koszulach. Circa jedna trzecia okazała się zbędna z przyczyn rozmaitych i przeszła w ,,stan spoczynku''. W sumie cztery spore worki trafiły  w dobre ręce... A w szafie luz!


Odpoczęliśmy solidnie oboje po dwóch tygodniach gdyńskich. Po powrocie większych szkód nie odnotowaliśmy, poza tajemniczym zaginięciem jednego maminego ręcznika...


A od rana znów kieracik. Najpierw krwawe badania kolejne Mamidła, potem do pani doktor rodzinnej, następnie odbiór zaświadczenia o niepełnosprawności, wizyta w straży miejskiej, by dostać zezwolenie na parkowanie kopertowe, itp., itd... W sobotę dopiero odsapniemy w Operze Leśnej na koncercie z udziałem dziecięcia.


A od poniedziałku Małż stanowczo wraca do roboty...

6 komentarzy:

  1. Coś mi utkwiło w pamięci. Tego ciała trochę więcej, to może być kwietniu cieplej i do innych celów może być…

    OdpowiedzUsuń
  2. To przynajmniej nabraliście troche energii w tych pieleszach, - na ten kierat właśnie...

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Antoni Relski6 marca 2013 02:36

    Bardzo oryginalna forma graficzna Twojego bloga pojawiła mi się na ekranie

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż się boję zapytać - jak to wyglądało?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta energia szybko się wyczerpuje. Już dziś zostało zaledwie jakieś 30 procent.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli masz na myśli, to co ja też, to podoba mi się Twój tok rozumowania...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...