piątek, 26 kwietnia 2013

,,Szlachetne zdrowie''...

Taka już byłam dumna, że mi zakwas na chleb napuchł i zaczął bąble puszczać! A tu Magda mi powiada, że uzyskanie dobrego zakwasu to sztuka nie lada nawet w profesjonalnej piekarni i poddała w wątpliwość jakość mojego produktu. Nic to, i tak spróbuję coś na nim wypiec, najwyżej zmarnuję kilka złotych...


Generalnie w ogóle nie szło mi dziś nic. Poza szczęśliwym załatwieniem badania dopplerowskiego dla Mamidła  już na poniedziałek przy jakimś jedenastym z kolei telefonie. Przez kilka dni kojarzyłam spuchniętą mocno nogę z upadkiem ubiegłoponiedziałkowym, ale coś za długo się ten obrzęk utrzymuje. Mimo smarowania arniką i okładów z kapusty...


I tak mi dziś przyszło do głowy, że chyba jeden jedyny powód, dla którego mogłabym zamieszkać w USA, to kwestia skoordynowanej opieki medycznej. Gdy mi Sister opowiada, jak to za oceanem wygląda, to brzmi jak piękna  baśń. Oczywista pod warunkiem, że się  jest ,,inszured''.


Nie potrafię pojąć, dlaczego pani rejestratorka w przychodni nie pozwala na połączenie mnie z rodzinną doktor Mamy. Podobno ,,nie ma takiego zwyczaju'' (?). Aby o cokolwiek spytać, należy przybyć osobiście. Zostawiając chorą staruszkę z Alzheimerem bez opieki... Do rejestracji nijak nie można się dodzwonić przed dwunastą w południe, a wtedy, oczywiście, jest już komplet pacjentów. Więc pozostaje przydreptać o siódmej rano!


Już nawet w moim grajdołku można się przez telefon zaklepać na konkretną godzinę i to z wyprzedzeniem. A w centrum Gdyni nie! Z jednej strony nie chciałabym teraz Mamie zmieniać lekarza, z drugiej w pobliżu powstały dwie nowe przychodnie, które działają na rozsądniejszych i dogodniejszych dla pacjentów zasadach.


Tymczasem osobiste leki mi się kończą, a zupełnie nie mam w tej chwili czasu i możliwości, by się udać do swojej pani doktor po recepty. I co tu począć?...


Na lekarzy jako takich nie mam powodu narzekać, jednak na kwestie organizacyjne owszem. Co by to komu szkodziło, gdyby zapanowała większa spolegliwość względem pacjenta, szczególnie w wieku podeszłym?

18 komentarzy:

  1. Nie ma lekko z ta naszą służba zdrowia. Przechodzę to sama także teraz na moim żywym jeszcze ciele Wysyłają od Annasza do Kajfasza a kości jak bolą tak mnie bolą(-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chcę tłumaczyć niedociągnięc w placówkach medycznych, ale z telefonami to jest problem, bo rejestratorka musi zajmować się pacjentami przy okienku, dostarczać karty zdrowia do lekarza, a jak zacznie odbierać każdy telefon, to z niczym się nie wyrobi. Myślę, że powinnaś wybrać inną placówkę, jeśli ma lepszą organizację.
    Czasem piekę chleb w domu, ale na drożdżach, na zakwasie się nie znam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. niestety TA placówka medyczna nie jest wyjątkiem, tam rejestruje się moja Siostra i Mama, a ja tu u siebie mam identycznie. Wolę wstać o 6 rano i podreptać osobiście, ustawić się w pokaźnej kolejce by zarejestrować się do lekarki. Inaczej zapomnij o receptach, o skierowaniach, że o podstawowym zbadaniu nie wspomnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~matka-dzieciom27 kwietnia 2013 02:38

    to jest chyba tylko kwestia dobrej woli...

    OdpowiedzUsuń
  5. Współczuję! Niestety, tak to jest z lekarzami i lekami. Głównym zajęciem mojej siostry jest organizowanie tego wszystkiego dla siebie i Mamy i to z conajmniej 3-tygodniowym wyprzedzeniem (bo tyle można czekać na termin), liczenie zapasów 12 leków Mamy i 4 swoich, żeby się niespodziewanie nie skończyły, umawianie pięlęgniarki do Mamy na dwutygodniowe pobieranie krwi i konsultowanie wyników z lekarzem, itp, itd. Z telefonami do rejestracji też czasem jest ciężko, za to ich lekarka domowa jest bardzo dobra i ludzka.
    A pieczenia chleba na zakwasie też muszę spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgago, to jest świadoma polityka służb medycznych- pacjentowi po 70-ce i tak niewiele można pomóc, wiec po co przedłużać jego pobyt na tym łez padole?
    Wezwij lekarkę do domu, powiedz, że nie może chodzić, bo tak ją noga boli.
    Już z racji wieku należy się Mamie wizyta domowa.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No tak, ogólnie ze służbą zdrowia jest kiepsko- organizacja prawie żadna ale co muszę przyznać, lekarze są z regóły uprzejmi i dobrzy / chyba, że ja mam tyle szczęścia, że na takich trafiam/. Pomimo mojego średniego wieku, drogę dom-lekarz znam bardzo dobrze. Żeby uniknąć tak częstych wizyt, moja pani doktor wypisuj mi podwójne recepty, jedną mogę zrealizować od razu, drugą w następnym miesiącu być może to jest jakieś rozwiązanie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też dostaję i dla Mamy i dla siebie recepty nawet i na 3 miesiące, bez problemu żadnego..

    OdpowiedzUsuń
  9. Wzywałam, tydzień temu. Teraz byłam gotowa matczysko zawieźć taksówką, bo już jako tako chodzi...

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam mniej więcej tak jak Twoja siostra. W kółko liczę piguły!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zwykle, Matko... Jak zwykle...

    OdpowiedzUsuń
  12. To dlaczego w jednych przychodniach można, a w innych nie? Chyba nie mają oddzielnych statutów.

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba rzeczywiście zmienię ,,lokal''...

    OdpowiedzUsuń
  14. Tylko współczuć!

    OdpowiedzUsuń
  15. Po wielu godzinach przeczekanych ostatnio z moją Mamą w przychodni widzę, że to jakoś nikomu z pracowników służby zdrowia nie przeszkadza.
    Tylko pacjent cierpi i w dodatku się boi poskarżyć.
    A bogowie w białych kitlach mogą dzięki takiej "organizacji" robić co tylko chcą!
    pozdrowienia i zdrowia Tobie i Mamie - zadbaj też o siebie, bo bez tego się nie da!

    OdpowiedzUsuń
  16. Właśnie próbuję, ale nie chcę zapeszyć...

    OdpowiedzUsuń
  17. ...właśnie ta organizacja. Wystarczy jakaś zła piguła , durne wymysły i na efekt nie trzebadługo czekać. U mnie jeśli potrzebujęleki, to wystarczy jeśli ktoś podeszłego im kartkę z lista leków, dawką i swoimi danymi, ot cała filozofia...

    OdpowiedzUsuń
  18. U nas też tak było do niedawna, a teraz z każdym nadciśnieniem trzeba osobiście do doktora...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...