piątek, 28 czerwca 2013

Psie i ludzkie sprawy

Sąsiadka, przez Erę tydzień temu w piętę ukąszona, domagać się zaczęła jakiegoś papierka od weterynarza. To poszliśmy z Erką do ,,miastowego'' doktora, niedaleko domu Mamidła. Pani doktor usłyszawszy w czym rzecz, oznajmiła, iż:


- po pierwsze: posiadamy aktualne świadectwo szczepienia przeciw wściekliźnie, a inne choroby odzwierzęce pani ukąszonej nie grożą


- po drugie: jeśli pies ma trafić na obserwację, pani sąsiadka musi dostarczyć od doktora ludzkiego obdukcję oraz zalecenie przeprowadzenia tejże obserwacji.


Po powrocie Małż przeprowadził z sąsiadką bardzo długą rozmowę na klatce schodowej. I chyba skończy się na strachu, bo pani się już odechciało procedur. Zdaje się, że właśnie  złożyła dokumenty o jakiś rodzaj odszkodowania i przedłużenie procesu jej nie zadowala... No, zobaczymy. Małż zapewnił, że poniekąd do winy się poczuwamy (choć nie było nas przy samym fakcie)  i w razie czego jesteśmy do dyspozycji!


***


Małż solenizantem dziś, a Sebuś ,,jubilatem''. Sześć lat kończy mój starszy wnusio. Dopiero się narodził, a tu już do szkoły pora! Jak sobie poradzi nasz mały ,,filozof''?  Taki refleksyjny osobnik... Wrażliwiec! I troszeczkę mitoman... Bo wyobraźnia zaiste u niego ogromna! Od zawsze...


***


W samo południe niemal oddajemy Mamidło na miesiąc w obce ręce. Co z tego wyniknie?  Czort znajet... Niby uprzedzona, uświadomiona, ale kto wie... Okaże się ,,w praniu''! A nuż się potrafi zaaklimatyzować? Wszak lubi towarzystwo...

21 komentarzy:

  1. Sa tacy, ktorym taka zmiana robi dobrze.
    Sa tacy, ktorym zdecydowanie nie sluzy - i tych jest chyba wiekszosc.
    Trzymam mocno kciuki za to, by Twoja Mama okazala sie byc z tej pierwszej grupy.

    OdpowiedzUsuń
  2. ~andante spianato28 czerwca 2013 21:12

    W tym wieku i z takimi przypadłościami zdarzyć może sie wszystko. Serdeczności....

    OdpowiedzUsuń
  3. -- jednym słowem... troszeczkę upierdliwa ta Wasza sąsiadka.... no cóż są ludzie i ludziska.... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Za twoja Mamę kciuki trzymam a solenizantom życzę wszystkiego najlepszego . Dzis także urodziny mojej chrzestnej matki Heleny. Bula ofiarą wojny i żyła tylko 36 lat niestety. (-; Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. To trzymamy kciuki za Mamę, żeby się zaaklimatyzowała bez problemu i była zadowolona a Ty byś miała spokojną głowę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ...wszystkiego najlepszego, trochę spóźnionego, dla świętujących. Może sąsiadka liczyła na łatwe pieniądze...

    OdpowiedzUsuń
  7. ~matka-dzieciom29 czerwca 2013 14:21

    a ta sąsiadka - Erka odryzła jej co? Czy tylko szczypnęła? Ja nie wiem - mnie nigdy pies nie dziabnął - a często ucinam sobie pogawędki z całkiem obcymi kundlami, bo lubię ogoniastych, ale jakby mnie w tej sytuacji potraktował taki odmownie, to przecież nie miałabym pretensji. Ale też wiem, że są ludzie których psy nie znoszą organicznie - zdawałoby się bez uzasadnienia, jednak też skłonna jestem wierzyć w psia intiucje. Jest coś na rzeczy... kto wie?
    Ta pani coś podejrzana.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odgryzła! Kawałek pięty. Ale pani między psy weszła bez sensu, więc sama sobie winna poniekąd.Era celowała w psa, nie w sąsiadkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Sąsiadce chirurg w głowie namieszał, ale sam procedur nie znał. W imieniu świętujących dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  10. Za życzenia dziękuję. Moi chrzestni też już ,,po tamtej stronie''...

    OdpowiedzUsuń
  11. Sąsiadka w sumie sympatyczna, tylko lekarz jej coś namieszał.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiem, oczywiście! A jednak to pokolenie nie do zdarcia jest. W placówce najstarszy pan ma ukończone 101 lat i całkiem rześki! A Mamie w pokoju towarzyszy pani Czesia lat 98. Jasny umysł i niezła forma fizyczna...

    OdpowiedzUsuń
  13. Przecież to logiczne, że zachwytu nie będzie. Jeśli nie da rady się przystosować, zabierzemy z powrotem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Walczące psy najbezpieczniej jest rozdzielać chlustem wody na rozpalone głowy :-)
    Ja mam psa, czyli sukę bardzo spokojną, ale dużą, więc po prostu się ubezpieczyłam od szkód przez nią wyrządzonych (na razie zero, odpukać). Płacę 45 zł rocznie i w razie gdyby coś, to mam spokój.

    Moja Mama nie pogodziła się z pobytem w takiej placówce, mój brat uległ jej marudzeniu, zabrał do domu i źle się to skończyło... Czasem lepiej poczekać i przetrwać początkową niechęć, mimo że to niełatwe...

    OdpowiedzUsuń
  15. ~matka-dzieciom30 czerwca 2013 13:36

    a kto mądry wchodzi miedzy walczące zwierzaki????

    OdpowiedzUsuń
  16. Też mamy takie ,,OC'' od psich szkód. A co do Mamy, nie jest najgorzej...

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba coś przegapiłam, bo w tym wpisie same niespodzianki. Czy oddajesz Mamę do jakiejś instytucji? Mojej też się nie da bez stałej i bardzo uważnej opieki zostawić, ale Alzheimera na szczęście nie ma, tylko jest głównie w łóżku, bardzo słaba i nie zawsze kumata.
    A jak to się stało, że Erka sąsiadkę uszkodziła? Pewnie sąsiadka sama sobie winna, bo normalne psy bez powodu nie gryzą.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale tu pytań. Tak, Mama na próbę w domu seniora od soboty. Nie jest najgorzej, ale też szału nie ma. A sąsiadka trochę sobie sama zapewniła ukąszenie...

    OdpowiedzUsuń
  19. Sorry, nie chciałam Cię naciągać na tłumaczenia, ale opowieść mnie zaciekawiła, bo moja Mama też wymaga stałej opieki, więc zapytałam. N.B. Mój angielski mąż bywa na występach Twojej córki w Gdyni.

    OdpowiedzUsuń
  20. Coś podobnego! Świat jest mały...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...