Niezwykle miło było przypominać sobie młodzieńcze rajdy, biwaki i ogniska, słuchając starych piosenek ,,Wolnej Grupy Bukowina'' w moim rodzinnym Wejherówku... Zresztą w pięknej nowej sali koncertowej. Tylko akustyk do bani! Przez pierwsze pół godziny miałam wrażenie, że słucham taśm magnetofonowych na starym Grundigu... Chrzęsty, zgrzyty itp.
Co piosenka - to wspomnienie... Zamykałam oczy i pod powiekami przesuwały się obrazy. Z czasów durnych i chmurnych! To chichotałam sama do siebie, to się łezka rozrzewnienia pojawiała. Gdy pod koniec zaśpiewano moją ukochaną ,,Sielankę o domu'', to już fontanna cała poszła i makijaż diabli wzięli... Bisy spędziłam w łazience, próbując doprowadzić się do jako-takiego stanu.
<p s
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz