Wniosek z wczorajszej wizyty w jednym z okolicznych marketów.
Zauważyłam dziwnie wyglądającego młodzieńca gdzieś w okolicy stoiska mięsnego. Niezbyt wysoki, z lekkim brzuszkiem (pewnie od piwa! - pomyślałam). Na głowie jakiś bujny półczub (aha, skin!), twarz nieogolona, oczy jakieś przymglone (prochy?!). Dresowa bluza, a poniżej krótkie kolorowe szorty. I buciory ciężkie, znak nieomylny trudnego dzieciństwa według niektórych psychologów. A co najważniejsze - buzia bardzo, bardzo pokancerowana. Strupy, siniaki itp.
Gdy dochodziliśmy z Małżem do kasy, osobnik nagle wepchnął się dość bezceremonialnie przed nas. A kolejki były spore, jak to po osiemnastej. - Coś bym może mu powiedział, ale na widok tej ,,gębusi''... - szepnął mi do ucha ślubny. - Dobrze zrobiłeś, lepiej nie zadzierać z takim! - odrzekłam.
Mimowolnie rzucaliśmy okiem na wykładane na taśmę zakupy młodzieńca. O dziwo, żadnego piwa, chipsów ani gorzały. Warzywa, wędliny, mięso, cukier, pieczywo. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo, bo po 36 latach razem słów czasem nie potrzebujemy. ,,Zakapior, ale chyba dba o rodzinę, dobre i to!'' - mówiło to spojrzenie.
Gdy nasze zakupy były kasowane, zostawiłam P. i poszłam do kiosku. Młodzian wszedł tam tuż przede mną. Na jego widok panienka kioskarka oczy w słup postawiła i zakrzyknęła: - Matko, co ci się stało?
I tu usłyszałam: - Ech.. Mieliśmy z mamą wypadek samochodowy! Stuknął w nas jakiś debil. Mnie się praktycznie nic nie stało, z matulą gorzej, bardzo poobijana, z trudem dochodzi do siebie. Ale ważne, że już w domu...
Prawie się zarumieniłam ze wstydu. Zawsze podkreślam, że nienawidzę stereotypów, szufladkowania itp. A zachowałam się dokładnie tak, jak ludzie, którzy to robią. Małż też się nieco zawstydził, gdy mu streściłam dialog z kiosku...- Kurczę, okropni jesteśmy! - wyszeptał, a ja nie zaprzeczyłam.
A klasyk przestrzegał: - Nie sądź człowieka po minie, bo się w sądzeniu poszkapisz!
ale do kolejki nie musiał się wpychać tak bezceremonialnie
OdpowiedzUsuńSorry, pamiętasz relaxy? Takie buciory na pół sztuczne. Ciężkie jak zbroja rycerska. Moi synowie i córka nosili je w czasach kwitnącej komuny , I jeszcze w kartkowych . To miał być syndrom trudnego dzieciństwa , ja się pytam . No chociaż może, bo w kolejkach stali.Dawać mi tu tych niektórych psychologów.Pozdrawiam. Ale po wyglądzie większość sądzi, to fakt. Lepszym jest "widać po mowie ,co siedzi w głowie" Pozdrawiam....
OdpowiedzUsuńNiby wiemy,że po wygladzie oceniać sie nie powinno a i tak sie pewnie kazdemu zdarzy...nikt nie jest doskonaly w koncu.
OdpowiedzUsuńBywa, ale nie stresuj się tym. W 80% raczej się człowiek nie myli. Z tymi butami to psycholodzy raczej dają plamę - jest cała masa młodych ludzi, którzy muszą nosić specjalne wkładki do butów, więc but musi być pełny i nieco "za duży". No ale skąd psycholog ma wiedzieć o dolegliwościach ortopedycznych? Dla nich to człowiek składa się tylko z mózgu i wszelakich jego nieprawidłowości.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
...ano już tacy jesteśmy, że szufladkujemy ludzi po wyglądzie, a dobre porzekadło mówi przecież, że nie szata zdobi człowieka...
OdpowiedzUsuńNa własnej skórze, a właściwie na męża wiemy, co to znaczy być szufladkowanym. Mąż mój jest człowiekiem niezwykle dobrotliwym , spokojnym etc., wygląd ma jednak rasowego rzezimieszka - 135kg wagi ( postura słuszna), łysa głowę, brodę niczym talib i pokaźne tatuaże. Ja przy nim wyglądam jak przysłowiowy przecinek. Nie zdarzyło się nam przejść po ulicy, nie będąc oglądanymi ze wszystkich stron. Czasem gapienie się ludzi jest wręcz nachalne, do tego stopnia, że będąc ostatnio na urlopie w jednej z nadmorskich osad, sprawiłam sobie koszulkę z nadrukiem - " ten człowiek mnie porwał" i czekałam tylko chwili gdy zatrzyma nas patrol policji.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ciągle odmienny wygląd jest dla większości społeczeństwa sygnałem patologii, a co najmniej dziwactwa.
no prosz:))))
OdpowiedzUsuńostatnio do bladej,znaczy bledszej niż zwykle:))) Polki, facet,taki typowy z kolei metros,złoty zegarek,fryz,.itp itd., w środku komunikacji miejskiej tak oto zagadał: usiądź sobie słoneczko:)))
oniemiała...i klapnęła:)
Kiedyś taki właśnie młodzieniec stanął w mojej obronie w aptece, gdy się jedna pani wepchnęła przede mnie, a ja byłam w bardzo widocznej ciąży... Też było mi wstyd. I też słowo stereotyp kłuło mnie gdzieś w okolicach wątroby...
OdpowiedzUsuńTrochę wstydu, ale w gruncie rzeczy to pozytywne doświadczenie.
OdpowiedzUsuńTeż bym oniemiała...
OdpowiedzUsuńRozumiem. Kiedyś niepełnosprawna dziewczynka na widok mojego Małża krzyknęła ze zgrozą: - Bin Laden!!! I pognała dzikim pędem przed siebie. A to tylko z powodu siwej brody!
OdpowiedzUsuńJak to jednak głęboko siedzi owa chęć szufladkowania...
OdpowiedzUsuńPsycholog też człowiek, więc szufladkuje!
OdpowiedzUsuńDoskonałość byłaby nudna. Ale trochę więcej zaufania do bliźnich by się czasem przydało. Z drugiej, skoro świat coraz bardziej okrutny?...
OdpowiedzUsuńPsycholodzy oceniają po martensach! I po obuwiu typu wojskowego. Pierworodny kilka lat nosił te ostatnie, z okutymi metalem noskami. Widać, jacy z nas rodzice!
OdpowiedzUsuńAle skoro się spieszył do bolejącej mamy?...
OdpowiedzUsuńPomylić się na podstawie pozorów każdy może. ale nie wszyscy mają na tyle uczciwości i odwagi, żeby się potem , tak jak Ty, do pomyłki przyznać!
OdpowiedzUsuń