piątek, 23 sierpnia 2013

,,Wywiadówki''

Tak sobie zaczęłam nazywać wizyty u Mamy, bo też i troszkę to rzeczywiście wywiadówki przypomina...


Generalnie wszystkie panie opiekunki mówią o Mamie, że jest bardzo spokojną i pogodną pensjonariuszką. Chwalą, że jest chętna do zadań, że zawsze sama odnosi naczynia i sztućce po posiłkach, jest uczynna  itp.


Zgodnie zgłaszają też (niezależnie od obsady i zmiany, na której jesteśmy) jeden jedyny problem: obsesyjne ubieranie, przebieranie, nieustanny remanent w odzieży! Nawet w środku nocy...


Grzebanie w ciuchach mnie nie dziwi, już od kilku miesięcy ze 3 godziny dziennie Mama przekładała rzeczy w szafie i szufladach. Natomiast jak się rano ustroiła, tak chodziła do wieczora. Czasem czegoś było za dużo, czego innego za mało, bywało, że gdy się ochładzało, to w ciągu dnia dochodził sweter czy kamizelka. Ale przebieranki to dla mnie nowość!


Każdą wizytę (średnio dwa razy w tygodniu) zaczynam od skontrolowania garderoby, którą Mamidło ma aktualnie na sobie.  Najczęściej spotykane zjawisko to dwie spódnice - jedna na drugiej. I tyleż bluzek! Raz były cztery pary majtek jednocześnie, za to pampers nieobecny...


Dość normalna to rzecz na tym etapie choroby. Rozumiem, że i panie z personelu nie są w stanie nadążyć za pomysłami mojej Rodzicielki. Wszak podopiecznych więcej...


W tej chwili Mama w pokoju z panią sporo młodszą, za to częściowo sparaliżowaną. Pani Zosia narzeka, że Mama ciągle zamyka na głucho drzwi i okno. No, niestety! W domu było podobnie... Żaluzje i  zasłony na noc zaciągane. A co okno otworzyłam, by trochę przewietrzyć, zaraz było zamykane szczelnie!  Wszak  według Mamy ,,od smrodku jeszcze nikt nie umarł, a od świeżego powietrza owszem''... Mawiała tak nawet lata temu, gdy jeszcze głowa pracowała normalnie.


Dla mnie nawet w największy mróz zimowy okno zamknięte na noc jest czymś niemożliwym. Musi być ruch powietrza! Pod tym względem nie wdałam się w Rodziców... Na szczęście!

21 komentarzy:

  1. -- mimo tych małych dziwactw , Twoja mama nie jest dokuczliwą pacjentkom, nie ucieka nie krzyczy... i byle tak jak najdłużej.... pozdrawiam... życzę jak najwięcej spokoju...

    OdpowiedzUsuń
  2. a to niech się przebiera, niejedna z nas bezustannie grzebie w szafie i poświęca kilka godzin, aby szykownie wyglądać:))) nie jest źle. Zawsze można przewietrzyć pokój, gdy są zajęcia terapeutyczne;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę podobnie jak Klarka. Uściski serdeczne-;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Najważniejsze, że Mama jest chętna do udziału w zajęciach i nie robi awantur. To ciągłe grzebanie w ciuchach jest z pewnością jakąś namiastką "obowiązków domowych", do których była przyzwyczajona.
    Moja teściowa do końca swych dni była trzezwa i przytomna za to i tak dawała wszystkim do wiwatu bo nigdy nie chciała się podporządkować obowiązującym w zakładzie rygorom. Raz nawet była uprzejma uciec i to na całe dwa dni i jedną noc.Po prostu postanowiła pojechać do W-wy by zrobić sobie pedicur- oczywiście była bez pieniędzy.Na noc wparowała do jakiejś swojej znajomki, która następnego dnia zadzwoniła do sióstr, by po nią przyjechały.
    Co do okna -w zimie mam uchylone w nocy i ponoć to mi szkodzi na zatoki. Może trzeba jednak zrobić sobie szlafmycę???
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie też. Musi być przewiew. Duszę się w zastoju! Ale znam też takich, co wszystko szczelnie zamykają.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  6. trochę Ci zazdroszczę.
    Mojej Mamie głowa zepsuła się całkiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja w zimie okna mam pozamykane szczelnie, ale latem - do późnej jesieni, bez otwartego nawet nie zasnę. Za to Rajski gdyby mógł, nawet latem, gdy nieco chłodniej - zamykałby chętnie, bo zaraz kicha...
    A wiesz, tak sobie pomyślałam - póki Twoja Mama robi "porządki" w swojej szafce, to nie jest tak do końca źle. Na szczęście nie podbiera ubrań swojej lokatorce...
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  8. współlokatorce - miało być.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj :)
    Tak to już jest z chorobą, pamiętam teściową i jej "dziwaczne" zachowania. Teraz bardzo jej brak ;(
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba się starzeję ;( Zaczynam zamykać wszystkie okna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeżeli przed robactwem barykadujesz, to jeszcze nie starość!

    OdpowiedzUsuń
  12. W sumie to mało groźne dziwactwo na szczęście...

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo dobrze pamięta, które półki i szuflady jej, a które pani Zosi. Gdyby jeszcze nie zakładała czterech koszul nocnych jednocześnie...

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak to? JUż całkiem niczego sensownego nie robi?!

    OdpowiedzUsuń
  15. A wyobraź sobie pokój, w którym mieszkają dwie osoby w podeszłym wieku, obie ,,pampersowe''... Tam naprawdę czasem trudno oddychać!

    OdpowiedzUsuń
  16. Twoja szlafmyca na pewno byłaby piękna, bo ozdobiona koralikami i listeczkami... Zima niedaleko, produkuj!

    OdpowiedzUsuń
  17. Na szczęście właśnie tak jest! Mama w domu trzymała wszystko żelazną rączką, ale wobec obcych zawsze była grzeczna i słuchała nakazów i zakazów.

    OdpowiedzUsuń
  18. No, można! Przebieranie nie jest złe, gorzej, gdy Mama włoży na siebie praktycznie wszystkie majtki, a przedtem zdejmie pracowicie pampersa... Ma tam z 10 par, a bywa, że gdy zaglądam do szafy, nie ma ani jednej. Wszystkie w praniu! A pranie jest codziennie. Najczęściej ma dwie spódnice, jedną na drugiej.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dzięki, też Cię ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  20. ~matka-dzieciom25 sierpnia 2013 08:12

    Moja Mama pewnego dnia postanowiła do pół kolana obciąć wszystkie swoje spódnice - bo to właśnie w tej długości pono kobieta wygląda najlepiej. No i wszystkie ciuchy poszły - nożyczkami i troszkę nierówno. Może lepiej mieć dwie spódnice na sobie, niż żadną.... Swoja drogą - trudno nadążyć na popsuta głową.

    OdpowiedzUsuń
  21. 2 lata temu zrobiłam to samo - wszystkie ,,dyrdoki'' poszły do pani praktycznej w celu przycięcia. Parę różnic jednak jest..A zauważ jeszcze, jak to do końca kobieta chce wyglądać!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...