wtorek, 1 października 2013

I po strachu!

Czy to tak skutecznie zadziałała od razu pierwsza dawka antybiotyku, czy po prostu trzydniówka postanowiła się skończyć? Najważniejsze, że samopoczucie Mamy dziś o wiele, wiele lepsze!


Bez problemu się ubrała, jadła prawie normalnie, sprawnie się poruszała. Uff...


***


Parę minut po dziewiętnastej zadzwonił Pierworodny. Często dzwoni z samochodu, gdy stoi w korkach albo się nudzi po prostu. Dziś wyjątkowo wracał z pracy sporo później niż zazwyczaj, jeszcze do sklepów kilku po drodze zaglądał. Gadaliśmy prawie godzinę. Ze trzy razy w trakcie pytał, czy to u mnie w telefonie coś ,,pipa'', ale zaprzeczałam. Potem stwierdził, że chyba dostał sms-a, ale nie będzie go odczytywał chwilowo.


Ledwo się rozłączyliśmy, dzwoni moja komórka. Patrzę, że to Hania, synowa. Odebrałam, a tu szlocha mi dziewczę przeraźliwie i przez łzy pyta, czy nie ma u nas Szymona. - No, dlaczego miałby tu być? Przecież właśnie podjeżdża pod  wasz dom! - mówię. - Gadał ze mną od godziny... Nie płacz, dziecko, nic złego się nie stało!


Wyobrażam sobie jednak, co Hania przeżywała, dzwoniąc i sms-ując kilkakrotnie bez żadnego odzewu. Bo my, kobity, zaraz sobie w myślach wizualizujemy  najgorsze! Sama to przeżyłam wiele razy. I choć Małż zawsze powtarza, że w takich przypadkach powinnam brać pod uwagę najprostsze możliwości, choćby brak zasięgu, to ja i tak mam zaraz wizje rodem  z thrillera...




16 komentarzy:

  1. to bardzo dobrze świadczy o Szymonie - jest zazwyczaj punktualny albo uprzedza o późniejszym powrocie, stąd niepokój synowej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przechodziłam to wielokrotnie awantury z tego powodu robiłam ,strzelałam fochy i nic. A potem sobie pomyślałam że w życiu złe wiadomości rozchodzą się znacznie szybciej niż dobre. Jak Szanowny miał wypadek i wylądował w szpitalu na obserwacji to policję miałam w domu zanim w ogóle zaświtała mi myśl że powinien już dojeżdżać na miejsce a niepokój jeszcze nawet kiełkować nie zaczął. Bardzo podobnie miała moja przyjaciółka . Jakoś pod tym względem policja dość szybko działa więc nie generujcie stresu zbyt szybko, szkoda zdrowia. Chociaż łatwe to nie jest .

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam dokladnie tak samo,tysiac czarnych mysli na minute!
    Dobrze,ze Mama juz lepiej sie czuje:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja chyba kobieta nie jestem - nie miewam takich wizji, choć optymizmem nie kipię. Życie mnie nauczyło,że nie ma co się martwić na zapas - takie zamartwianie na zapas pozbawia nas sił i przeszkadza potem w trzezwym działaniu.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. My jako kobiety faktycznie bywamy strasznie czarnowidzkami, a przeważnie naprawdę nie chodzi o nic poważnego, tylko zwykłe zapomnienie, albo właśnie bywa, że ktoś się zagada. Przy czym nie wiem dlaczego, ale najczęściej to z mężczyznami trudniej się skontaktować. My lepiej odbieramy telefony, zauważyłaś? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Hania. Ja raz mało zawału nie dostałam jak mój Maciek sporo się spóźniał z pracy a tu nagle pod mój dom zajechała policja. Pani policjantka wyszła z auta i kieruje sie do moich drzwi - wiadomo jakie zaraz miałam myśli, ze wypadek itd... A ona mi mówi, ze szuka adresu 16 Birk Road, a u mnie jest 16 Birk Crescent....więc może ją pokieruję.....

    OdpowiedzUsuń
  7. O tak, o tak, mam dokładnie tak samo! Daleko szukać nie będę - w poniedziałek Franek nie zadzwonił po pracy - a codziennie dzwoni. No i ja już miałam wizje, że
    a)coś się stało bardzo poważnego
    b) w pracy jest jakiś duuży problem i obwiniają za to Franka
    c) stracił pracę, boi się mi o tym powiedzieć i leży totalnie pijany w domu, albo w ogóle zaginął w akcji :)))

    A on po prostu zasnął...

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak, jak to facet...

    OdpowiedzUsuń
  9. Na widok policji to można się nieźle zestrachać!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bo jesteśmy bardziej ciekawskie? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałabym tak umieć!

    OdpowiedzUsuń
  12. Niby lepiej, ale dolegliwość jeszcze nie minęła całkiem, niestety!

    OdpowiedzUsuń
  13. Na jakiś kurs by może trzeba...

    OdpowiedzUsuń
  14. No i zwykle odbiera telefony. Tym razem sobie odpuścił.

    OdpowiedzUsuń
  15. To niby mam komfort teraz, bo zazwyczaj dowiaduję się o wszystkim jak już jest po wszystkim(-;

    OdpowiedzUsuń
  16. I może to rzeczywiście jest swego rodzaju komfort?...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...