sobota, 14 grudnia 2013

Duch powrócił!

Troszkę może bledszy niż dawniej, ale znów jest! Taki wniosek wysnułyśmy dziś z Anią M.


***


Jak już wiecie od dawna, nie jestem nadmiernie sentymentalna, za to ogromnie przywiązana do tradycji. Tych najstarszych,  i tych nowszych, nawet świeckich. Jeśli tylko miłe i ku pożytkowi...


Nie mogłam przeboleć, że w ubiegłym roku moją szkołę ominęły dwie ważne uroczystości: 50-lecie i coroczna impreza charytatywna ,,Na anielską nutę''. Już nie dociekam, dlaczego tak się stało. Ale szkoda wielka...


Gdy dowiedziałam się,. że nowa dyrekcja tradycję podtrzyma i impreza z aniołami dojdzie w tym roku do skutku, z jednej strony bardzo się ucieszyłam. Z drugiej natomiast pojawiły się wątpliwości. Dziecisków garsteczka, najstarsze ośmiolatki, nauczycielek niewiele... Czy podołają? Oczywiście, mogłabym to mieć w głębokim poważaniu, jako że już siódmy rok to jest moja ex-szkoła! Ale ja tak nie potrafię...


W piątek nie wytrzymałam i zadzwoniłam do dziewczyn z obsługi z pytaniem: - Przydam się do pomocy przy szykowaniu? Bo mam czas, mogę przyjść!


Trzy godzinki się tak ,,przydawałam''. Aż plecy rozbolały. Nic to! Kiedy sala już była pięknie udekorowana, a wszystkie ozdoby, stroiki itp. ustawione, aż się łezka w oku zakręciła...


Wszyscy jednak mieliśmy jedną poważną rozterkę: czy dopiszą goście? Zazwyczaj bowiem impreza odbywała się w piątek ok. 17-tej. Tym razem początek o 10-tej w sobotę! Przedostatnia sobota przed Świętami, gdy najlepsza pora na zakupy, sprzątanie itp. Do tego chlapa na dworze...


***


A jednak się udało! Ludzie przybyli, atrakcje wypaliły, skarbonka się napełniła! Ale to wszystko mało ważne...


Najcenniejsze zdecydowanie, że dziś powrócił z samointernowania dobry duch naszej szkoły! Przez ostatni rok, a może i troszkę dłużej,  skrzętnie się ukrywał. Powiewało chłodem, atmosfera była gęsta, mało sympatyczna. A tu znów jak za starych, dobrych lat... Może jeszcze troszkę brakuje, wszak ,,prawie'' robi podobno różnicę. Jednak kierunek słuszny!


Nie było mi dane uczestniczyć w całej imprezie, zaliczyłam początek i końcówkę. Oraz, oczywiście, sprzątanie post factum! Wiele miłych spotkań z dawno niewidzianymi mieszkańcami, rodzicami, absolwentami itp. Bardzo, bardzo udane godziny!




8 komentarzy:

  1. no to pięknie,bo tradycję trzeba podtrzymywać:))

    ale zauważam,że ostatnio tego typu akcje odchodzą w zapomnienie...coraz mniej chętnie są organizowane, coraz mnie rodziców przychodzi...szkoda..

    OdpowiedzUsuń
  2. Duchi sa fajne:) zwlaszcza jak powracja w odpowiednim czasie.

    OdpowiedzUsuń
  3. No, to fakt. Ale zawsze coś wpadnie na zacny cel...

    OdpowiedzUsuń
  4. Pod warunkiem, że to dobre duchy! Złe nie muszą wracać...

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Antoni Relski16 grudnia 2013 04:43

    Fajnie być potrzebnym

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, szczególnie, gdy człowiek już nieco starszy...

    OdpowiedzUsuń
  7. A teraz trzeba złapać tego ducha za połę. zakotwiczyć za pomocą kuli na łańcuchu (jak na obrazkach) i niech trwa :))
    Po takim udanym przedsięwzięciu to nawet myślę, że łańcuch nie będzie potrzebny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oby się zakotwiczył rzeczywiście...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...