czwartek, 6 lutego 2014

Nie dla mnie płaski brzuszek, bo...

Agnieszka, nasza instruktorka od wygibasów, postanowiła zainteresować nas metodą ,,szóstek Weidera''. Co to ponoć po ,,zaledwie'' 6 tygodniach mordowania się - cuda czynią!


Dziś się jedna z pań pochwaliła, że rok temu wykonała cały cykl i wskutek tego nosiła nawet przez niemal rok rozmiar 34! No, pięknie, zaiste, teraz się ponoć zaniedbała, więc  ,,rozbyła się'' do, o zgrozo!, chyba 38... Straszne!!!


Przestudiowałam zagadnienie. Owszem, płaski brzuszek by się mieć chciało. Ale żeby przez 42 dni, SYSTEMATYCZNIE ćwiczyć? Dzień w dzień? Ze zwiększającą się co trzy dni liczbą powtórzeń? Na koniec to już prawie 400 pojedynczych ćwiczeń za jednym zamachem... Jeśli ktoś to naprawdę wykona, jest bohaterem i odsyłam do pana Hołowni po nagrodę!


Wśród moich nielicznych zalet akurat systematyczności próżno by szukać! Jeżeli w ogóle cokolwiek w życiu robię systematycznie, to chyba tylko to, co podpada pod kategorię ,,nałogi''! No, może  jeszcze mycie się i gotowanie wchodzi w rachubę... Oraz rozwiązywanie krzyżówek i czytanie.


Cała reszta z doskoku, albo wtedy, gdy już nie ma wyjścia i miecz  nad głową wisi. Albo gdy znienacka natchnienie przyjdzie na okien mycie, albo w szafach przedzierki. Nie ma mowy, bym co dzień lub najrzadziej dwa ze szmatką po domu ganiała!


Mamidło, bardzo porządne i systematyczne z natury, bardzo nad tym bolało. A Sister jako małolata, udatnie Mamę naśladując, chodziła za mną z paluszkiem wskazującym wycelowanym w mą pierś i tekstem: - Mu-sisz na-u-czyć się sy-ste-ma-tycz-noś-ci!


Nie pomogło! Tylko w pracy zawodowej jako-taką subordynację w tym względzie okazywałam. Ale czasem kolejna dyrekcja jednak musiała przypomnieć o nieuzupełnionych dziennikach zajęć pozalekcyjnych czy sprawozdaniach różnistych...


Na zmianę charakteru już chyba nieco zbyt późno. Staram się chociaż na ten aerobik chodzić solidnie... Ale też w efekcie różnie bywa!


***


Wybieram się dziś do Gdyni, m.in. odwiedzić ciotkę Irenę. Wyobraźcie sobie, że ten upadek na progu kościoła w dniu pogrzebu Mamy, odbija się jej do dziś! Ręka boli, ciocia jest wciąż w trakcie zabiegów.  Minął ponad miesiąc, a do końca rehabilitacji jeszcze daleko...


16 komentarzy:

  1. -- oj , chyba by mi się przydały takie systematyczne ćwiczenia., bo jak tamta ,, bidula z 34 na 38... kurczaczek, to co ja mam powiedzieć... jak sporo ponad 40..... systematyczność?.. no w zasadzie dla mnie słowo obce... bo to co robię na co dzień systematycznie , to raczej mus... a reszta... ech... może z wiosną się wezmę za siebie..choć o e dwa rozmiarki mniej... może;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Klarka Mrozek7 lutego 2014 02:16

    Jesteś bardzo sestematyczna i staranna w blogowaniu - piszesz, odpisujesz na komentarze, odwiedzasz, komentujesz, kolejny rok, rzadko kto tyle wytrwał i jest tak dbały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że tak brutalnie napiszę, ale Twoja pani od aerobiku to chyba nie bardzo wie co mówi. Tak się dziwnie dzieje, że zbyt mocno "sfatygowane" mięśnie nie regenerują się w ciągu 24 godzin, lecz dłużej, zwłaszcza gdy ich posiadacz już dość dawno skończył 25 wiosenek.
    Najlepiej jest ćwiczyć regularnie co drugi dzień, wtedy mięśnie są zregenerowane. A na płaski brzuch - pamiętać o tym, by zawsze chodzić i stać z napiętymi mięśniami brzucha i pośladków. Kręgosłup też wtedy będzie wdzięczny i z tej wdzięczności będzie mniej dokuczał.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podpisuję się pod słowami Klarki obiema rękami!:)

    Systematycznośc też nie jest moją mocną stroną;)

    OdpowiedzUsuń
  5. 38 przez moment i ja miałam, ale teraz już raczej 42... Masz rację, wiosną się zabierzemy!

    OdpowiedzUsuń
  6. No popatrz, faktycznie! Ale to dlatego, że to już nałóg!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Agnieszka zaleciła to, o czym głośno w sieci. W dodatku na życzenie dwóch pań. Dość szybko pojęłam, że to raczej dla młodszych...

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko jest dla ludzi, ale nie dla wszystkich...

    OdpowiedzUsuń
  9. ~klarka mrozek8 lutego 2014 01:07

    i przepraszam za byki, męczę się na tym zastępczym komputerze a byłam przyzwyczajona do pisania ze słownikiem i prawie na oślep dotykałam klawiatury, a tu trzeba wciskac kazdy klawisz, nie wszystkie wchodzą jak trzeba i nie podkreśla błędów iliterówke

    OdpowiedzUsuń
  10. No proszę, to ja nawet nie wiedziałam, że istnieje rozmiar 34, 36 i 38. :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wprawdzie to ja nawet o moim rozmiarze się tu nie pochwalę hehe, ale pomimo to brzuch u mnie prawie żaden. Nie ćwiczę wprawdzie, ale mam 3 poziomy w domu i schody, i to, że z konieczności się po tych poziomach ruszam jeszcze z naciskiem na jeszcze. Oby jak najdłużej bez cudzej pomocy tu w tym domu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja, niestety, wiem! Mam znajome w tych gabarytach...

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja całe życie na parterze. To pewnie stąd ten brzuch?...

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgaguś, niestety w sieci jest pełno głupot, bo nikt nie ponosi odpowiedzialności za to, co pisze.
    Po prostu pamiętaj o tych napiętych stale mięśniach brzucha. Będziesz zaskoczona efektami.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. A da się oddychać? Przy stale napiętym brzuszku? :)

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...