Nie wpuściłabym człowieka, gdyby nie przypadek. Albowiem zapowiedziała się z wizytą moja ex-dyrekcja, Stasia. Na samo południe. Gdy dokładnie minutę po dwunastej usłyszałam kołatanie do drzwi, nie wpadłam na to, by jak zwykle wyjrzeć przez ,,kukuś'', tylko po prostu otworzyłam!
Na progu stał pan o wyglądzie zmaltretowanym. Taka bida w zielonej kurteczce, z jakimś kajetem pod pachą. Zapytał: - Czy pani... ? Tu padła nazwa czynności, której w życiu nie wykonałam.
Na moją stanowczą odmowę pan prawie się rozpłakał. - Całą wieś już obszedłem, wszyscy mówią, że tego nie robią, co ja mam zrobić? Nie mogłaby pani udać? - i popatrzył jak kot ze Shreka...
- No dobrze, ale na gościa czekam. Ile to potrwa? - Góra 10-12 minut? - W porządku, zaczynaj pan!
- To zrobimy tak - rzecze ankieter. - Ponieważ to może być nagrywane, ja pani będę kiwał głową na ,,tak'' i kręcił na ,,nie'', dobrze? - Ok, byle szybko! - odparłam.
I tak poudawałam przez kwadrans, że robię, czego nie robię, używam, czego nie używam i kupuję, czego nie kupuję. W nagrodę uzyskałam kubek i dozgonną wdzięczność pana ankietera... Musiałam też zapamiętać nazwę produktu, którego ,,używam'', albowiem może mieć miejsce telefoniczna kontrola! (?)
***
I tylko tak sobie myślę... Co za debil (za przeproszeniem) wymyśla podobne ankiety. Rozumiem pytania typu ,,jak często używa pani produktu X, jak często i i gdzie go nabywa'' itp. Z odpowiedzi można wyciągnąć jakieś statystyczne wnioski, ok.
Ale teraz następuje ciąg dalszy. Powiedzmy umownie, iż rzecz dotyczy proszków do prania. Przyznałam się na przykład , że korzystam li i jedynie z produktu pt. ariel. Wiem wprawdzie, że jest jeszcze vizir i kilkanaście innych, ale nigdy ich nie stosowałam. Tymczasem ankieta nakazuje mi oceniać jakość wszystkich po kolei. Jeśli mówię szczerze ,,nie wiem, nie znam z praktyki'', to słyszę ,,nie szkodzi, proszę wybrać dowolnie którąś z sugerowanych odpowiedzi''. Jakie wnioski można wyciągnąć z tak przeprowadzanych ankiet? Czemu to służy?
Kiedyś zgodziłam się na podobną ankietę telefoniczną. Rzecz dotyczyła firm ubezpieczeniowych. Z natury jestem uczciwa, więc próbowałam przekonać panią przepytującą, że nie mam sumienia wypowiadać się o firmach, o których moja wiedza wynosi dokładnie zero! Jak mogę oceniać, czy są rzetelne? - To nieistotne! - zapewniła mnie kilkakrotnie ankieterka.
Skoro ,,nieistotne'', czemu sobie sami nie wypełnią setki formularzy na tzw. ,,pałę''? No, może muszą udokumentować jednak, iż z żywymi organizmami mieli do czynienia... Może jestem zbyt prostolinijna, by nie rzec prostacka, żeby to pojąć...
Tak czy owak, podejmuję tu, w Waszej obecności, zobowiązanie produkcyjne: nigdy więcej!!! Choćby mnie ankieter na kolanach prosił...
Wypełniałem takie ankiety by ratować znajomą. Tylko produkt był fajny - markowa wódka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
to rzeczywiście dość ryzykowne i to w obydwie strony - nigdy nie wiadomo, co siedzi w ankieterze, a ankieter też raczej nie wie, co się czai za drzwiami, do których puka.
OdpowiedzUsuńFirmy się potem chwalą przeprowadzonym badaniem konsumenckim. Bardzo miarodajne, bardzo.
Wiarygodne te badania konsumenckie ogromnie!:o
OdpowiedzUsuńNa Twoim miejscu,siedzac naprzeciw tego pana,nie wytrzymalabym i padla ze smiechu:P
Ogromnie mi żal wszystkich ankieterów- mają wredną pracę a poza tym nieprawdopodobnie zle płatną. I dostają pieniądze tylko wtedy, gdy pytany odpowie na wszystkie pytania. Ci co działają "telefonicznie" są nagrywani. W ogóle takie ankiety to głupota- powstają z tego dane statystyczne, nie dające prawdziwego obrazu. Z tej metody wynika, że Polak zjada rocznie 12 kg ryb, a ja w ciągu roku zjadam ich mniej niż kilogram i takich osób znam mnóstwo.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
I po takich "badaniach statystycznych" producent twierdzi w reklamach, że 90% badanych osób uważa jego produkt za najlepszy na rynku! Na szczęście ja z reguły reklamom nie wierzę.
OdpowiedzUsuńWiedząc, żeś polonistką, rozumiem, że tytuł to gramatyczny żart, ale uderza mnie jak wiele skądinnąd dobrze wykształconych osób taki błąd popełnia. Anglicy też na to cierpią.
W Programie Pierwszym Polskiego Radia jest taka audycja 'będąc młodą lekarką, przyszedł był raz do mnie pacjent' - tytuł powyżej to parafraza zapewne ;)
OdpowiedzUsuńłapy opadają na podobne badania...
Alez to parafraza niezapomnianej mlodej lekarki! "Bedac mloda lekarka, przyszedl do mnie pacjent". Ech, toz to klasyka.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za ignorancję, mam pewne braki, bo mieszkałam w Anglii przez 38 lat i wróciłam dopiero w 2011 r. O młodej lekarce nie słyszałam. To jest trochę tak, jakby mnie zamrożono w 1973 r i przywrócono do życia w 2011 r. Mam duże zaległości!
OdpowiedzUsuńNadrabiaj, bo warto!:)
OdpowiedzUsuńW moim wieku wypada klasykę znać, nieprawdaż?
OdpowiedzUsuńAudycja ma dobrze ponad ćwierć wieku. Oboje bohaterowie już nie żyją, niestety!
OdpowiedzUsuńParafraza zgodna z gramatyką oryginału. Poprawne stosowanie imiesłowów to ginąca sztuka...
OdpowiedzUsuńRyby rybami, ale komu potrzebna informacja, że np. najbardziej ,,przyjazny i serdeczny'' tytoń do skrętów to produkt pt. X?
OdpowiedzUsuńŻal mi było pana, dlatego wytrzymałam...
OdpowiedzUsuńMając psa ,,bojowego'', otwieram drzwi bez większego lęku!
OdpowiedzUsuńWłaśnie sobie uświadomiłam, że i ja już miałam przyjemność z ankietą ,,nałogową''...
OdpowiedzUsuńOd "kuchni" rzecz wygląda tak: każdy producent ma ileś tam procent funduszu na reklamę, więc wykorzystuje je na ankiety, które są tańsze od typowych reklam, a może je wrzucić w koszty.Czytając niektóre ankiety, zwłaszcza dostarczycieli telefonów komórkowych, można się posiusiać ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńMoi znajomi brali udział w ankiecie "praktycznej" - dostali kilka proszków bez nazw do przetestowania. Jeden był o wiele lepszy, więc chcieli sie dowiedzieć, jaka to nazwa, żeby go kupować. Po wielu staraniach dowiedzieli się- we wszystkich próbkach był ten sam proszek, tylko w różnych rozcieńczeniach. Takie badania są robione, żeby sprawdzić, czy można jeszcze mniej proszku w proszku sprzedawać...
OdpowiedzUsuńO, ja do dziś mam problem z imiesłowami...
OdpowiedzUsuńZ pisownią też miewam...
OdpowiedzUsuńOhydny proceder! A my jak te szczury w laboratorium..
OdpowiedzUsuńHistoria bardzo wesoła, ale jednocześnie i smutna mocno...
OdpowiedzUsuń