czwartek, 6 marca 2014

Rzecz o siątkach...

Moja jedyna, żyjąca, rodzona ciotka, zapytana kilka dni temu o samopoczucie, odpowiedziała: - Wiesz, kochana, wszystko byłoby nieźle, gdyby nie te nieustanne siątki! - Słucham? A co to takiego? - zaindagowałam. - No, wiesz, mnie już aktualnie gnębią głównie osiemdzie-SIĄTKI...


Tak, coś w tym jest niewątpliwie! Zaczęłam bowiem zauważać, że i mnie od jakichś dwóch tygodni siątkowe doznania dotyczą. Nie ma dnia, by coś nie dokuczało. Mniej lub bardziej. Nie aż tak, żeby zaraz dochtorom głowę zawracać, ale jednak! Pojedynczo lub nawet w podgrupach...


Próbuję dawać odpór, choćby przez dalsze, codzienne ćwiczenie ,,szóstek''. Zostało nam jeszcze 10 dni! Największy hardcore... Czyli dwa razy 3 serie po 20 powtórzeń, cztery dni po 22 i finisz - 4 razy 24. Już się z Małżem zastanawiamy, co to będzie, gdy skończymy pełen cykl. P. zaproponował, by... zaraz zacząć znów od początku! O nie, nigdy! Może po jakiejś dłuższej przerwie? Z miesiąc chociaż...


Efekty tego fikania praktycznie żadne. Waga nie drgnęła, obwody w talii i biodrach tyż nie. Jest, owszem, satysfakcja. Że staruchy, a dają radę... I nic ponadto! No, może łatwiej brzuch wciągnąć?


Dziś był taki dzień, że obojgu nam siątki dokuczały i zalegliśmy na karimatach bez większego przekonania. Ale jak już zaczęliśmy, to do końca jakoś się udało dotrzeć. Z większym co prawda niż zwykle stopniem zasapania i upocenia... Wzajemna mobilizacja jest w takim momencie bezcenna! Sama bym na pewno nie wyrobiła...


***


Z innej beczki...


Sister i Szwagier postanowili spędzić tegoroczny pobyt w ,,starym kraju'' mniej stacjonarnie niż zwykle. Jako, że termin majowy to nasz tradycyjny wypad na południe, zaproponowałam, byśmy razem wyruszyli na 4-5 dni w okolice magdowe. Aby jednak mojej przyjaciółki nie przytłoczyć wizytą czworga osobników jednocześnie, zakotwiczymy gdzieś w pobliżu, np. w oddalonych od Andrychowa o zaledwie 6 km Rzykach. Tam i hotel, i pensjonaty, i całoroczne domki kempingowe. Jest w czym wybierać. Stamtąd wyprawy możemy przedsiębrać a to do grodu Kraka, a to na pobliską Słowację, to znów w okolice Beskidu Żywieckiego i Śląskiego... Wokoło wszędzie niedaleko, pięknie i atrakcyjnie!


Odzew Szwagrostwa na propozycję pozytywny, więc już się cieszę... A siątki na maj odwieszam na kołku!



8 komentarzy:

  1. Zgago, do szóstki miałam dwa podejścia (więcej nie pamiętam :)) i rezygnowałam. Właśnie przez brak widocznych efektów. Teraz staram się ćwiczyć takie ogólnorozwojowe (Ewa Chodakowska, Mel B., Tiffany Rothe) i zdecydowanie po paru już razach widać różnicę.
    Mimo wszystko podziwiam, za upór!

    OdpowiedzUsuń
  2. Siątki ,nie siatki, a żyć trzeba. Ten wspólny wypad super-;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie tam siątki jak Ty 6tke robisz?! Niezmiennie podziwiam za ten wyczyn!:)

    Wspólny czas z siostra i szwagrem się zapowiada świetnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Antoni Relski7 marca 2014 04:17

    W końcu człowiek ma tyle lat na ile się czuje
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli w ciągu tygodnia może mieć od 25 do 100 z okładem?:)

    OdpowiedzUsuń
  6. W czasie szóstek siątek nie czuję. Ale przed i po owszem...

    OdpowiedzUsuń
  7. Oby jeszcze aura dopisała, bo to wypadnie w czasie zimnych ogrodników.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja właśnie zaczynam dostrzegać zmiany. Dopiero teraz, na 10 dni przed końcem. Może to nagroda za wielką wytrwałość?...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...