środa, 16 kwietnia 2014

Na życzenie o białej kiełbasie co nieco

W tradycji rodzinnej od lat obowiązkowo na obiad w Wielkanoc biała kiełbasa. Mama najczęściej po prostu dusiła ją na patelni nieco przyprawioną, ale bez nijakich dodatków. Skąpaną w tłuszczu... Nie było to złe, ale... Ja lubię kombinować, popatrzeć, posłuchać, jak to czynią inni. I potem z zasłyszanych elementów własny misz-masz wyprodukować.


Rok temu nabyłam ok. 12 sztuk kiełbaski białej miniaturowej i z 10 w rozmiarze klasycznym. Ten rodzaj wędliny zwykle występuje w ,,sznurach'', czyli pojedyncze sztuki nie są oddzielone. To bywa zaletą!


Wyjęłam dużą blachę z piekarnika, taką na całość. Nalałam parę łyżek oleju i rozprowadziłam po powierzchni. Małe kiełbaski zwinęłam w obwarzanek przy pomocy kilku wykałaczek. Duże sztuki rozdzieliłam, ponacinałam i ułożyłam promieniście wokół ,,ślimaka''. Pozostałe ,,pustostany'' wypełniłam kawałkami czerwonej papryki, ćwiartkami cebuli i połówkami pieczarek. Wszystko oprószyłam majerankiem, słodką i ostrą papryką, solą i pieprzem. I do piekarnika - 180 stopni  na jakieś 40-50 minut. Można początkowo przykryć blachę folią aluminiową i odkryć na kwadrans przed końcem pieczenia.


***


Osobiście nie lubię białej kiełbasy w wielkanocnym żurku. Wolę tam swojską lub wiejską.


Dla lubiących eksperymenty dorzucę danie rodem z mojego Koła Gospodyń. Białą kiełbasę krótko obsmażyć, potem pokroić w słupki frytkopodobne, dodać suszone śliwki, morele, jabłka i cebulę i dusić z odrobiną wody. Zaskakujący efekt smakowy! Mnie bardzo smakowało, Małżowi niekoniecznie, ale on nie lubi w ogóle kiełbasy ani dań na słodko.


***


W tym roku z kiełbaski wykolegowała mnie Asia. Dobrze, niech się uczy! Co ja mówię, niech się doskonali, bo już jest całkiem niezła, Zięć zresztą też...


Pierwsze święto spędzamy u asinych Teściów, w poniedziałek cała rodzinka u mnie. Będzie wesoło! Trzy psiaki, bo dodatkowo maltańczyk, którego na okres Wielkanocy przygarniają dziecka mniejsze od swojej nauczycielki hiszpańskiego... Moi wnukowie plus Era, Bilbo i maleństwo - to już i petardy niepotrzebne!...


8 komentarzy:

  1. Piękne dzięki, zaintrygował mnie bowiem Twój wpis, ja to zawsze robię białą duszoną tak klasycznie, z cebulką i przyprawami (np. pieprzem ziołowym).
    Zrewanżuje się za to wielkanocno-śniadaniowa potrawą, która w mojej rodzinie kultywuje się od lat, a która pochodzi z okolic Lwowa. Na śniadanie robimy święconkę: wszelkiego rodzaju wedline kroimy w drobniejsze kawałki (słupki, kwadraty itp). Im więcej, tym lepiej (biała, wiejska wędzona, baleron, boczek, dwa trzy rodzaje szynki). Do tego kroi się ugotowane jajka (w kostkę). Ten misz masz kazdy na talerzu skrapia sobie octem i dodaje strugany chrzan w dużych ilościach. Kto lubi dodaje ćwikłę. Wygląda ten misz-masz może niewyjściowo, ale jaki pyszny!
    Radosnych Świąt, pozdrawiam, skorzystam z przepisu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten Twój zeszłoroczny sposób przygotowania kiełbasy wyśmienity!:) Muszę wypróbować, nie na Święta co prawda ale na Majówkę, o!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie kupiłam dziś prawdziwy chrzan! Część utrę jutro (oj, będzie płacz!), a część zostawię i spróbuję Waszego specjału.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgago, kluczowe jest struganie chrzanu, nie jego tarcie. Mają wyjść cienkie, wijące się paseczki chrzanu. I ocet to mus, bo on robi taka omastę i jajka zmiękcza (może być sok z cytryny, jak ktoś nie lubi octu). Im więcej rodzajów wedlin, tym ciekawiej. By ładnie wyglądało to wędliny stawiamy w wielkiej misce na stole, jajka w całości (każdy sobie sieka na talerzu), chrzanp ostrugany w oddzielnej miseczce, ocet w dzbanuszku itd. Ze święconką to taka zabawa jak z tatarem - trzeba to wymieszać na talerzu.własnym.

    OdpowiedzUsuń
  6. na ślimaki najlepsze są trociny- w międzyrzędziach lub na ścieżkach. tylko przedtem trzeba wybrać ślimaki z grządek. może być oczywiscie żwirek lub piasek, ale najtansze są trociny lub kora

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlatego trochę zostawiłam, by postrugać...

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki, popróbujemy! Dziś znalazłam jednego tłustego winniczka pod bergenią... Przerzuciłam przez płot!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...