Posłużę się tym wyrażeniem z czasów ,,słusznie minionych'' w celu porównania.
Wiosna 2013 i obecna to jak niebo i ziemia, ogień i woda, czy co tam komu kontrastowego do głowy przyjdzie. Ot, choćby Wielkanoc. Rok temu tonąca w zaspach, z bałwankami w zasypanych ogródkach. Obecna zielona, rozkwiecona i wręcz upalna.
Rok temu pierwszy tulipan zakwitł mi 7 kwietnia. Dwa tygodnie temu natomiast kilka już zdążyło przekwitnąć! A przecież mieszkam na północy kraju, na południu natura ruszyła w wiosnę jeszcze szybciej.
W 2013 kasztany u nas nie zdążyły rozkwitnąć przed maturą. Dziś patrzę, a mój kasztan pod oknem kwitnie, a tu do matury jeszcze prawie dwa tygodnie...
Największy rododendron dotychczas zaczynał się okrywać kwieciem około dziesiątego maja, tuż przed zimnymi ogrodnikami. W tej chwili pąki są w stadium takim, że najdalej za dwa dni się otworzą. Mam nadzieję, że trzej chłodni panowie - Pankracy, Serwacy i Bonifacy - nie szykują jakiejś niemiłej siurpryzy?...
Od lat zazdrościłam Sister, gdy przysyłała mi zdjęcia swojego kolorowego ogrodu, podczas gdy u mnie jeszcze śnieg leżał... Ale w tym roku zmiana! Dopiero wczoraj ,,wystartowały'' jej pierwsze tulipany...
Wczoraj napstrykałam kilka zdjęć moich roślinek i wreszcie się na Basi ,,odemszczę''! Ha!
***
W sobotę znów występ króciutki na wojewódzkim turnieju KGW. W zespole szkół, gdzie szefem jest jeden z moich ulubionych ex-dyrektorów. Jego imię, ze względów sentymentalnych, nadałam e-bóczkowi. To jednocześnie pierwszy Mistrz muzyczny Asi. U niego jako ośmiolatka zaczęła się uczyć gry na pianinie. Mam nadzieję na miłe spotkanie. Zabieram płytę z dedykacją...
W piątek wybieram się do Gdyni. Najpierw do USC po odpis aktu ślubu Sister, potem z wizytą do cioci Ireny, na moment do pani Marzenki ze sklepu po odbiór ostatnich kryminałków w formie tradycyjnej. Przy okazji zlustruję tatowy ogródek. Mam nadzieję, że o tej porze roku nie będzie to obraz nędzy i rozpaczy...
nie będzie, chyba, że jakiś wandal się tam pastwił. Każdy kawałek ziemi wygląda teraz dobrze, wszystko chce rosnąć a najbardziej chwasty, mlecz kwitnie natychmiast po skoszeniu trawnika.
OdpowiedzUsuńU nas zakwitły bzy.
Kwitnie wszystko, kwitnie...piwonie już mają ogromne pąki, a i bez też dzisiaj tak jak Klarka zauważyłam kwitnący i pachnący;)
OdpowiedzUsuńKGW, KGB. Niby jedna litera a czyni taka różnicę.
OdpowiedzUsuńJa tez czuję te różnice w ogrodzie.
Pozdrawiam
Pojedyncza literka wiele może!...
OdpowiedzUsuńU mnie o pąkach na piwonii jeszcze nie ma co marzyć, bez też przyczajony. No, ale ja z północy...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że gdy 12 maja zawitam do Małopolski, zdążę zobaczyć kwitnące azalie... U nas ich praktycznie nie ma.
OdpowiedzUsuńBez przesady, jakiś porządek musi się ostać w naturze - piwonie tylko w MAJU! I basta.
OdpowiedzUsuńZgadzam się!
OdpowiedzUsuń