środa, 23 kwietnia 2014

W analogicznym okresie ubiegłego roku...

Posłużę się tym wyrażeniem z czasów ,,słusznie minionych'' w celu porównania.


Wiosna 2013 i obecna to jak niebo i ziemia, ogień i woda, czy co tam komu kontrastowego do głowy przyjdzie. Ot, choćby Wielkanoc. Rok temu tonąca w zaspach, z bałwankami w zasypanych ogródkach. Obecna zielona, rozkwiecona i wręcz upalna.


Rok temu pierwszy tulipan zakwitł mi 7 kwietnia. Dwa tygodnie temu natomiast kilka już zdążyło przekwitnąć! A przecież mieszkam na północy kraju, na południu natura ruszyła w wiosnę jeszcze szybciej.


W 2013 kasztany u nas nie zdążyły rozkwitnąć przed maturą. Dziś patrzę, a mój kasztan pod oknem kwitnie, a tu do matury jeszcze prawie dwa tygodnie...


Największy rododendron dotychczas zaczynał się okrywać kwieciem około dziesiątego maja, tuż przed zimnymi ogrodnikami. W tej chwili pąki są w stadium takim, że najdalej za dwa dni się otworzą. Mam nadzieję, że trzej chłodni panowie - Pankracy, Serwacy i Bonifacy - nie szykują jakiejś niemiłej siurpryzy?...


Od lat zazdrościłam Sister, gdy przysyłała mi zdjęcia swojego kolorowego ogrodu, podczas gdy u mnie jeszcze śnieg leżał... Ale w tym roku zmiana! Dopiero wczoraj ,,wystartowały'' jej pierwsze tulipany...


Wczoraj napstrykałam kilka zdjęć moich roślinek i wreszcie się  na Basi ,,odemszczę''! Ha!


***


W sobotę znów występ króciutki na wojewódzkim turnieju KGW. W zespole szkół, gdzie szefem jest jeden z moich ulubionych ex-dyrektorów. Jego imię, ze względów sentymentalnych,  nadałam e-bóczkowi. To jednocześnie pierwszy Mistrz muzyczny Asi. U niego jako ośmiolatka zaczęła się uczyć gry na pianinie. Mam nadzieję na miłe spotkanie. Zabieram płytę z dedykacją...


W piątek wybieram się do Gdyni. Najpierw do USC po odpis aktu ślubu Sister, potem z wizytą do cioci Ireny, na moment do pani Marzenki ze sklepu po odbiór ostatnich kryminałków w formie tradycyjnej. Przy okazji zlustruję tatowy ogródek. Mam nadzieję, że o tej porze roku nie będzie to obraz nędzy i  rozpaczy...

8 komentarzy:

  1. nie będzie, chyba, że jakiś wandal się tam pastwił. Każdy kawałek ziemi wygląda teraz dobrze, wszystko chce rosnąć a najbardziej chwasty, mlecz kwitnie natychmiast po skoszeniu trawnika.
    U nas zakwitły bzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kwitnie wszystko, kwitnie...piwonie już mają ogromne pąki, a i bez też dzisiaj tak jak Klarka zauważyłam kwitnący i pachnący;)

    OdpowiedzUsuń
  3. KGW, KGB. Niby jedna litera a czyni taka różnicę.
    Ja tez czuję te różnice w ogrodzie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Pojedyncza literka wiele może!...

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie o pąkach na piwonii jeszcze nie ma co marzyć, bez też przyczajony. No, ale ja z północy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że gdy 12 maja zawitam do Małopolski, zdążę zobaczyć kwitnące azalie... U nas ich praktycznie nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bez przesady, jakiś porządek musi się ostać w naturze - piwonie tylko w MAJU! I basta.

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...