czwartek, 5 czerwca 2014

Androny matrony

Lubię, gdy siły natury wyręczają mnie w pracy...


Ponieważ większość bratków dokonała już żywota, zakupiliśmy dziś zamienniki. Kilka petunii, trzy śliczne niecierpki, cztery surfinie. Posadziłam to wszystko, ale jakoś nie chciało mi się podlewać. Stwierdziłam, że do jutra nowe roślinki muszą wytrzymać. I proszę! Od ponad godziny pięknie pada! Całkiem intensywnie nawet... Jak na zamówienie!


***


Małż tak oczarowany zamkiem Książ, że nakupował przewodników, mapek, podowiadywał się o noclegi, nawet o takie z psem i teraz szuka dogodnego terminu na wyjazd! Najlepiej jeszcze przed końcem roku szkolnego...


Tymczasem parę rzeczy jeszcze w czerwcu mamy do załatwienia, szczególnie ja. No, zobaczymy... Jeśli czerwiec nie wypali, to może wrzesień. Też dzieciaki w szkole, aura na ogół przyjazna, na dolnośląskich szlakach głównie przybysze zza zachodniej granicy...


***


Jutro uczę się gotować spaghetti carbonara. Nie jadłam jeszcze nigdy, bo nie wielbię szczególnie włoskiej kuchni.Skład już znam, wygląda nieźle, choć mocno kalorycznie. Prawdę mówiąc, wyobrażałam sobie tę potrawę zupełnie inaczej - pewnie poprzez skojarzenie ,,carbo''-węgiel. Sądziłam, że jest bardzo ciemna z powodu jakichś tajemnych dodatków. Musimy z KGW przygotować większą ilość na sobotnie targi w Lubaniu. Na samą imprezę nie jadę, bo w planie na ten dzień najpierw Blues Festiwal, a potem doroczny zlot rodzinny u szwagierki Adeli.


Od lat spotykamy się w okolicach maja-czerwca w miarę całą rodziną. Nigdy frekwencja nie jest stuprocentowa, ale większość przybywa. Miałam nadzieję, że w tym roku wreszcie i Pierworodny zaszczyci. Niestety, aktualnie w Hadze na szkoleniu przed nową pracą.


Impreza koszyczkowa, tym razem nastawiona głównie na grilla. Zabiorę więc jakieś wino, trochę dobrej kaszanki i sałatkę, którą wykonałam po raz pierwszy na moje urodziny gdyńskie. Z inspiracji kilku realnych i wirtualnych przyjaciół. Mix  kolorowych sałat, fileciki z pomarańczy, kawałki gruszki, suszona żurawina, ser pleśniowy, prażone ziarna słonecznika i płatki migdałów, dresing z tej samej ilości oliwy, soku z cytryny, miodu i francuskiej musztardy. Absolutna pychota!



 

16 komentarzy:

  1. Ja tam się Małżowi nie dziwuję. Sam byłem w Książu i zaręczam, że jest się czym zachwycać. Skoro nawet malarzowi z Austrii się podobał i chciał go przerobić na bunkro-rezydencję... ;-)

    Na kwiatkach się nie znam, ale trawa rośnie jak głupia i zastanawiam się, na jaki haber było ostatnie koszenie?

    A ten deszcz, który Tobie pomógł, to mnie akurat zlał, jak wracałem z wykładu Januszajtisa. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na festiwale, to ja się raczej nie nadaję, ale chętnie posłucham Asi za dwa tygodnie w Teatrze Leśnym.

    OdpowiedzUsuń
  3. |Pan Januszajtis wart wszystkich pieniędzy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic nie wiem na dziś o Leśnym...

    OdpowiedzUsuń
  5. Zbieraj się migiem do tego Książa, bo w jesieni nie zobaczysz ogromnych połaci kwitnących różnobarwnie rododendronów i azalii.A jest na co popatrzeć. Zajrzyjcie też do ogrodu botanicznego w Wojsławicach.To jest dopiero ogrodnicze cudo !!!!!
    A tak na marginesie - przedsmak wycieczki możliwy jest na google - zwiedzanie wirtualne...i podajesz np. zamek książ. W ten sam sposób można "zwiedzić" i inne zabyrki.Nawet kopalnie soli w Wieliczce i Klodawie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Też lubię jak za mnie deszczyk kwiatki podlewa :) Gdyby tak jeszcze chciał garnki umyć... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Antoni Relski6 czerwca 2014 07:35

    Jestem fanem carbonary
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba od dziś ja też. Choć kaloryczność dania jest przerażająca...

    OdpowiedzUsuń
  9. JUż to i owo zwiedzaliśmy w ten sposób. Ale co na żywo, to na żywo. Do Książa zawitamy chyba w okolicach Bożego Ciała.

    OdpowiedzUsuń
  10. Co sie stalo - na targach spagetti nie bylo...

    OdpowiedzUsuń
  11. W tym sezonie kwiatki różne sobie odpuściłam, wystarczą mi róże pod kuchennym oknem. Nie widzę musztardy w tej sałatce, jak dla mnie w grę wchodzi ocet balsamiczny (jest bezglutenowy)
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj ;)
    Upały, zatem podlewać trzeba.
    Pięknych podroży nigdy dosyć :)
    Pozdrawiam mile na udany tydzień :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja z kolei nie potrafię się przekonać do balsamico...

    OdpowiedzUsuń
  14. No, trzeba podlewać, niestety... Ale roślinki się odwdzięczą!

    OdpowiedzUsuń
  15. Skandal, prawda...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...