... po pierwszym z serii trzech iście królewskich śniadań, zaczęliśmy realizować skrupulatnie plan dnia.
Najpierw wjazd kolejką gondolową na Stóg Izerski. Nie moje to klimaty, bo żywioł powietrzny mnie nie zachwyca, ale skoro Małż chciał, więc jako ta Kaja za Kajusem...
Na górze prawie pusto, a jeśli już ludzie, to Niemcy. Widoki nieco zamglone, jak to we wrześniu. Ale w sumie pięknie!
Drugi punkt planu - zamek Świecie. Do zwizytowania obiektu namówiła mnie Joanna-Srebrzysta, która była tam rok temu i prosiła o aktualny raport o stanie budowli. Albowiem praca tam wre i świetność obiektu jest stopniowo przywracana.
Pan właściciel skasował od nas symboliczną opłatę i z prędkością karabinu maszynowego wyrzucił z siebie całą historię zamku plus plany restauracji.
Stan obecny tak właśnie wygląda, ale jak widać poniżej, roboty budowlane w pełnym toku.
Pasja pary właścicieli jest niesamowita! Pan każdego kolejnego zwiedzającego zaprasza na ,,rekontrolę'' za czas jakiś. Widać, że cieszy go każdy najmniejszy odbudowany fragment.
Kolejny przystanek to dość słynny zamek Czocha w Leśnej. Nastawiliśmy się bardzo na ten obiekt i... Dla mnie rozczarowanie! Z zewnątrz pięknie. W środku jakoś nie wiem, dziwnie i, choć nie wierzę w takie rzeczy, czułam jakby złą energię.
A już do wrzenia doprowadziła mnie zamkowa biblioteka. Ja rozumiem, że oryginalny stary księgozbiór został splądrowany, a resztki przekazano bibliotekom uniwersyteckim. Ale chyba lepiej pokazać puste regały niż nastawiać bez ładu i składu książek przypadkowych. Na jednej z półek taki skład zauważyłam: tom dzieł Lenina, wiersze Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, wojskowa broszura, kilka harlequinów Danieli Steel, zaraz obok tom Słownika Języka Polskiego Doroszewskiego itp., itd. Jeszcze tylko brakowało ,,50 twarzy Greya''...
Nie wspomnę już o ,,komnacie książęcej'', najdroższym pokoju w zamkowym hotelu. Nawet za dopłatą nie dałabym się namówić na nocleg w tak ponurym i nieładnie pachnącym pomieszczeniu...
Tu mam jeszcze dziarska minę, bo to zdjęcie sprzed zwiedzania...
Ostatni punkt planu - ruiny zamku Rajsko. Według Googla ruiny niełatwe do wypatrzenia wśród drzew. Rzeczywiście, dopiero napotkane na drodze circa siedmioletnie blond pacholę pokazało nam palcem, gdzie szukać.
Natomiast co do ruin, to zastaliśmy na miejscu obrazek następujący:
Brama, za bramą pan ochroniarz biegnący ku nam z okrzykiem: - Nie wolno, własność prywatna!
Tablica z napisem ,,Obiekt odrestaurowany z funduszy UE w ramach projektu....'' wyjaśniła wszystko.
***
Na koniec słówko o kulinariach. Obiad jedliśmy w Leśnej, w restauracji ,,Zielony piec''. Rzadko zamawiamy przystawkę, ale tym razem skusiła nas wątróbka z jabłkiem i cebulką na chrupiącej grzance. I to była poezja! Przy niej dania główne nawet niewarte wzmianki...
bardzo dziękuję za zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMoje wrażenia z zamku Czocha dokładnie takie same. Pamietam, że już na wstępie pani przewodniczka wywołała u mnie zgrzytanie zębow. Po zwiedzaniu miałam pewność, że cena biletu nie odpowiada walorom zwiedzania.
OdpowiedzUsuńMąż spędzał w zamku Czocha wakacje jako dziecko i do tej pory wspomina z sentymentem i zachwyceniem...ale albo to urok dziecięcych lat albo po prostu od tamtej pory wiele się zmieniło na niekorzyść...
OdpowiedzUsuńZdjęcia, a zwłaszcza Pani na nich świetne :)
Czocha dość często w różnych filmach i produkcjach występuje, to i może ten z biblioteki zestaw to rekwizyty?:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Zamkowy skarb
OdpowiedzUsuńW 1910 roku zamek Czocha przeszedł w ręce niebywale bogatego przedsiębiorcy z Drezna-Ernesta Gutschowa, który odkupił podupadający obiekt z rąk Bolka von Uchtritz. Nie dość, że błyskawicznie, za sumę 4 milionów marek, odbudował obiekt, to był jeszcze na dokładkę prawdziwym koneserem dzieł sztuki. Zgromadził imponujący księgozbiór, w tym starodruki i białe kruki, zbiór bezcennych ikon, obrazów, porcelany, szkła, kryształów, ceramiki, zastawy stołowej oraz kolekcje broni z różnych wieków. Miał on mieć dość silne związki z rosyjską arystokracją. Dzięki czemu jego kolekcjonerska pasja mogła się realizować, drogą gromadzenia ikon oraz carskiego majątku. Podejrzewa się, iż posiadał nawet insygnia koronacyjne carów Rosji-Romanowów.
Część zbiorów Gutschowa została po wojnie rozkradziona, lecz prawdopodobnie większość kolekcji wciąż pozostaje w ukryciu. Cytuje się zdanie, jakie ostatni właściciel zamku miał powiedzieć swemu służącemu:
"Ktokolwiek tu przyjdzie, Rosjanie, czy Polacy, wydajcie im z zamku to, co będą chcieli. Gdyby nawet wywieźli stąd wszystko, tu i tak zostanie dużo więcej".
Do dziś niektórzy badacze starają się odkryć, co stało się z tym skarbem (jeśli w ogóle istniał) a spekulacje o jego domniemanych losach nie milkną z czasem lecz wręcz przybierają na sile.
Nie moje tylko wyczytane tu w necie. Dzięki za te udane zdjęcia Zgaga. Masz niczego sobie figurkę-;))
Witaj :)
OdpowiedzUsuńNie byłam, zatem nie mam zdania. Za zwiedzaniem na szybko zaś nie przepadam.
Dobrze, że choć zwieńczeniem dnia był "miód na serce" :)
Pozdrawiam mile na udany nowy tydzień :)
Krótki urlop wymusza szybkie zwiedzanie, niestety...
OdpowiedzUsuńO domniemanym skarbie pani przewodniczka nic nie mówiła. Tym bardziej dzięki za uzupełnienie!
OdpowiedzUsuńMożesz Waćpan mieć racyją...
OdpowiedzUsuńA może ja taka marudna na stare lata? :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście dość drogo, a jeszcze osobna opłata za salę tortur, więc się obraziliśmy i, mimo chęci, opuściliśmy obiekt.
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy, przekażę Małżowi.
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że zamieściłaś zdjęcia!
OdpowiedzUsuńW żadnym z tych zamków nie byłam, a kiedyś planuję przejazd po polskich zamkach, przynajmniej niektórych. Zawsze mnie interesowały pod względem architektonicznym i pod względem życia, jakie w nich prowadzono.
Dziękuję za zwiedzanie :)
Jeśli coś mi się nie pomieszało, to zamków mamy w Polsce ok. 1200. Nie sposób odwiedzić wszystkich... Chyba, że na emeryturze! :)
OdpowiedzUsuńNo coz nie zawsze bywa jak by sie chcialo, ale trzeba sie cieszyc tym co jest:))
OdpowiedzUsuńnie byłam,ale wierzę na słowo :)))
OdpowiedzUsuńfajnie Cię widzieć,super jest!!!
Oczywiście!
OdpowiedzUsuńA warto być... Na Dolnym Śląsku też raj dla narciarzy, więc może kiedyś zamienicie Tatry na Karkonosze?
OdpowiedzUsuńDzięki za fotki - wyglądasz super! - ze Świecia i Rajska. Sporo się zmieniło. Bardzo kibicuję nowym właścicielom Świecia, bo porwali się na wielką rzecz.
OdpowiedzUsuńJa też jestem pod wrażeniem! Szalenie lubię tak zakręconych ludzi...
OdpowiedzUsuń