niedziela, 19 października 2014

,,To ostatnia niedziela...''

Taka ładna tego roku. I niewykorzystana...


Małża głowa bolała cały dzień, więc nie do życia był. A szkoda... Miałam plany, nie wyszło, trudno!


Jedyne, do czego go przymusiłam, to zasadzenie paru roślin, których wczoraj dostarczyła Hania.  Irysy, ozdobne trawy i brodate goździki w liczbie dwóch. Sama też trochę w ogrodzie poszalałam, wyrywając co już zbędne, przycinając to i owo. Na przykład wierzbę biało-różową.


Nastawiłam też ostatnią w tym roku nalewkę. Z ananasa, a dokładniej z jednego całego i drugiego w połowie.  Akurat trafił mi się niedrogi, a pewny, spirytus. Waham się, czy dodać goździki, cytrynę  i laskę wanilii, czy pozostawić sam owoc. Może podzielę nalew na pół?


Asia powróciła z Holandii, Pierworodny dotarł po południu do Hagi. Dziś imieniny Ireny, naszej przyszywanej, acz bardzo ukochanej, ciotki! Będę dzwonić wieczorem z życzeniami... I może Sister namówię na telefon, bo mąż cioci był jej chrzestnym.


Dziś wyprawa na orzechy bardzo owocna!  Ponad pół reklamówki! Ale to dlatego, że  wśród licznego listowia opadłego kijaszkiem grzebałam... Wieczorem rozszalała się wichura, może jeszcze coś  postrąca? Chociaż nie słyszałam... Lornetką podglądam, czy jeszcze cosik na drzewie zostało?









 

12 komentarzy:

  1. U nas orzechy trzeba po omacku zbierać, bo pod naszymi dwoma drzewami są straszne chaszcze - ciężka to robota i krzyż boli. Mimo tego, zbiór w tym roku wyjątkowo obfity, tak, że paluszki bolą od obierania. Wczoraj zebraliśmy dwa spore kosze, a dzisiaj jeszcze jeden, bo był wiatr i sypało nimi sowicie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też dziś sporo uzbierałam po nocnej wichurze! I też w chaszczach... Ale co tam! Tylko już mi miejsca brak na dosuszanie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nam też, zwłaszcza że równocześnie dwa dni pod rząd przynieśli nam prawdziwki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Idzie zima. Tak mówią
    Z takim zapasem nalewek nie straszna chyba.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Grzybków to zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Z nalewkami i zapasem soku z bzu...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ananasówki jeszcze nigdy nie piłam!! Nawet nie sądziłam, że można robić nalewkę z tego owocu, jakoś mi nie pasował do spirytusu. Napisz jak już będziesz po degustacji:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja miałem okazję i z niej skorzystałem.
    Cała niedziela na świeżym powietrzu (po Warszawie wiele nie potrzeba). Grzyby, słońce i chyba ostatni raz w koszulce z krótkim rękawem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama jestem ciekawa, co z tego wyniknie! Przepis jest z głowy, czyli z niczego, eksperyment totalny...

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że koszulki z krótkim rękawem trzeba teraz na pół roku schować...

    OdpowiedzUsuń
  11. Z Małża przeszło na mnie, nie wiedziałam, że tak może... Zdrowia! A niedziela, niedziela będzie dla Was. (Nie ta, to następna).

    OdpowiedzUsuń
  12. Następna? Zobaczymy! Obyś miała rację...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...