środa, 4 marca 2015

Fuks

Strona, z której ściągam sobie książki, co jakiś czas jest zamykana. Za każdym razem wygląda to tak, że już na zawsze...


Jednak, gdy kończą mi się ostatnio pobrane lektury, stronka ożywa! Tak było już kilkakrotnie. I teraz też. Właśnie dziś Małż mi oznajmił, że można pogrzebać. A kończyłam akurat przedostatnią pozycję.


Pobieramy jednorazowo 10-12 książek. To moja  porcja na dwa tygodnie, może ciut więcej, gdy czas na czytanie bardziej ograniczony. Przeciętnie jakieś trzy dni później strona się zamyka. I tak w kółko!


W odwodzie wciąż inna strona, ale jeszcze dotąd  nie musiałam z niej korzystać. I oby tak zostało...


***


W ogródku prawie wiosna! Oprócz przebiśniegów kwitną pierwiosnki, kalina, dwa żółte krokusy. I ciemiernik już niemal ... Dziś wprawdzie śnieg lekko postraszył, ale po godzinie nie było już  po nim śladu.


Ptaszki tylko nadal iście zimowy apetyt prezentują. Oprócz bogatek i modraszek odwiedza mnie regularnie  jedna szarytka (sikorka uboga) i jedna kapturka! Do tego dwie sójki i  bardzo agresywna sroka.  Od dwóch dni wyraźnie słychać w górze skowronka...


***


Małż jest wielkim miłośnikiem krupniku. Zupy, nie alkoholu. Gotuję mu średnio raz na dwa tygodnie wielki gar. Dziś po raz pierwszy z pęczakiem.  Do tej pory zawsze z drobną  kaszą jęczmienną.  Ależ cmokał z zachwytu! Jeśli zupa jest jedynym daniem obiadowym, musi być taka, że  w niej ,,łyżka stoi''! I z dużą ilością mięska... Dziś dwa udka kurzęce i jedno indycze zaspokoiły ową potrzebę.


Osobiście za krupnikiem żadnym  nie przepadam, alkoholowym także. Więc najbliższe trzy dni opędzę indywidualnymi daniami... Mam zapas brokułów, papryki, pyrek, dam radę!



18 komentarzy:

  1. Małż wie, co lubić:) Choć ja znów, by się nie objadać, wolę krupnik w kieliszkach...Można wiedzieć, cóż to za stronka tak wdzięcznie opisana?:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam taki krupnik!:) Z pęczakiem i gęsty - pychota! :)

    Ale śmiesznie z tą stronką www :D

    OdpowiedzUsuń
  3. W moim ogródku już zasiana pietrucha i rzodkiewka! jak dobrze pójdzie to może za miesiąc będą pierwsze zbiory! miami!

    OdpowiedzUsuń
  4. grochóweczka :-) a adres tej książkowej strony mozna???

    OdpowiedzUsuń
  5. Antoni Relski5 marca 2015 06:59

    Jestem fanem krupniku ale nie jestem fanem pęczaku. Zajeżdża mi celulozą
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. ja wlasnie ostatnio wrocilam do krupniku, bo juz dawno nie robiłam. Obawiałam się marudzenia dzieciaków więc zrobiłam z niej... krem. Zblendowałam całość. Podałam z grzankami z masłem czosnkowym, dzieciaki i tak marudziły trochę, ale mi z mężęm ta opcja z grzankami bardzo przypadła do gustu. Po dwóch dniach musiałam to powtórzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Stronica owa zwie się ebooks4me. Kłaniam takoż...

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak sobie strajkuje co jakiś czas..

    OdpowiedzUsuń
  9. W naszym, sorry, klimacie?!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo proszę: ebooks4me.

    OdpowiedzUsuń
  11. Węch ci u mnie przytępiony, więc celulozy nie czuję.

    OdpowiedzUsuń
  12. Sprytnie! Moja koleżanka gotująca obiady w szkole specjalizowała się w nowych nazwach tradycyjnych zup. Bo na hasło ,,krupnik'' dzieciarnia w panice uciekała ze stołówki. Ale np. na nazwę ,,zupka z kuleczkami'' już nie...

    OdpowiedzUsuń
  13. kasza z przecinkiem :-) taka uwielbiają moje dziecka i małżonek. Ja też Krupnik - tylko na grubo!! z imbirem i gałka muszkatołową - mniamuśny.

    OdpowiedzUsuń
  14. A kto bogatemu zabroni?... Postawić sobie szklarnię? ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ostatnio krupnik u mnie z kaszą jaglaną.Musowo do tego ze 3 grzybki suszone i cała paleta indyjskich przypraw. Zdaje mi się, że jedyne co łączy to z krupnikiem to kasza. No i jeśli mój ma to jeść to najlepiej dorzucić do tego wędzone kurze udka (oczywiście już pozbawione kości,żeby sobie paluszków nie ubrudzić w trakcie konsumpcji)
    No u mnie to jakoś wiosny nie widać, a sikorki już nie jedzą a żrą. No ale tej nocy jednak było poniżej zera.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rzeczywiście sikorki łakome strasznie, wręcz ,,grubną'' w oczach!

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaprawdę nikt!:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Gałka mi jakoś straszna, do imbiru już się przekonałam.

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...