niedziela, 20 grudnia 2015

Troszku powspominam...

Przeleciałam własne posty przedświąteczne z ostatnich pięciu lat, by sprawdzić, o czym już było, jeśli chodzi o moje dawne Boże Narodzenia. Niewiele było, więc się nie powtórzę chyba.


Najwcześniejszych swoich Świąt, tych wejherowskich,  nie pamiętam. Poza jednym dramatycznym zdarzeniem, gdy zamówiony przez Rodziców i Wujostwo Gwiazdor solidnie nadużył procentów i wystraszył wszystkie sześcioro dzieci na amen...


Pierwsza gdyńska Wigilia natomiast zapadła mi w pamięć szczególnie z powodu dwóch pożarów choinek w wieżowcu naprzeciwko. Młodszych Czytaczy tu informuję, że w epoce przedlampkowej na choinkach montowało się zwykłe świeczki w specjalnych uchwytach. Bywało, że gałązki zajmowały się żywym ogniem.


Przygotowaniami do Świąt zarządzała przez dziesiątki lat Babcia, Mama jako osoba pracująca tylko dostarczała zakupy, a i to nie zawsze. Pamiętam wyprawy z Babcią na halę po wiejski twaróg na sernik, bakalie, żywe kury lub kaczki itp. Ryby to było zadanie Taty, wszak całe życie pracował w rybnej branży.


Przy produkcji strucli makowych zawsze asystowałam Babci w charakterze ocieracza potu z babcinego czoła. Tak mocno Babcia wojowała z ciastem, całymi godzinami niemal. Ale też te makowce były niesamowite! A jeszcze przy okazji  z resztek powstawały drożdżowe ,,ślimaki'', takie bułeczki ze zwijanego w spiralę ciasta, które pozwalano nam zjeść jeszcze  przed Świętami...


Dziś to nie do pojęcia, ale czekało się nie tylko na pyszne tradycyjne potrawy i prezenty, ale też na prawdziwe rarytasy, dostępne tylko w ten świąteczny czas - np. pomarańcze. Prasa i telewizja z dumą informowały, że już-już płyną  do kraju statki z cytrusami... Dziś tego ,,luksusu'' pod dostatkiem przecie przez okrągły rok...


W Wigilię w ,,gościowym'' pokoju stawała choinka. Rozbierana już na Trzech Króli. Wieczerzę też spożywaliśmy w tym pomieszczeniu, które przez resztę roku praktycznie nigdy nie pełniło funkcji jadalni. Co najwyżej salonu brydżowego podczas imienin Rodziców...


Nasze wigilijne menu było i jest do dziś stałe: barszcz z kiszonych buraków, pierogi z grzybami i kapustą, kapusta z grzybami, śliwkami suszonymi i winem, gotowany na sypko  groch, smażona ryba (kiedyś karp, dziś raczej pstrąg), podsmażane na masełku suszone grzybki, kompot z renet i suszonych śliwek, po wieczerzy makowce, sernik i pierniki.  Może o czymś zapomniałam z tych najbardziej tradycyjnych potraw?


Teraz doszło jeszcze kilka nowości od młodszego pokolenia. Asia i Hania uzupełniają ,,stałe fragmenty gry'' o swoje sztandarowe dania. Bardzo pyszne zresztą... Od kilku lat na stole pojawia się też białe wytrawne wino w symbolicznych ilościach. Na lepsze trawienie...


Między wieczerzą a prezentami śpiewamy kolędy. Przy akompaniamencie gitary asinej, wcześniej keybordu. Co najmniej 7-8 pieśni. Teraz już i wnuki nam wtórują... Zawsze  chociaż  3-4 zwrotki każdej kolędy, nie ma lipy!


Prezenty rozwijamy pomalutku, każdy każdemu pokazuje, co dostał. Nawet przymiarki nowych ubrań są naszą świecką tradycją, przynajmniej w wykonaniu pań. Bielizna, gdy się trafi,  już niekoniecznie... Na Pasterkę już nie razem, raczej każda gałąź rodziny rusza w swoja stronę.


***


Dziś z Małżem nalepiliśmy pierogów. Ciasto według przepisu mamy Madzi, rewelacyjne! Wyprodukowałam też przysmak moich dzieci z wczesnego dzieciństwa, a zarazem mój debiut kulinarny  z czasów szkolnych, czyli szyszki z ryżu dmuchanego i roztopionych krówek... Upiekłam też dwukilową karkówkę. Jutro ciąg dalszy...



4 komentarze:

  1. Zgadze najmilejszej wraz z najblizsza rodzina i jej wiernymi czytelnikami zycze Wesolych Swiat Bozego Narodzenia i Dosiego Nowego Roku

    Niech Wam sie wiedzie jak najlepiej


    PS Zadzwonie do Ciebie to sobie pogadamy. Najlepiej zaloz SKYPA to pogadamy twarza w twarz wspominajac jak do dawniej bylo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę czekać na telefon... Wtedy też Ci pożyczę tego i owego. Na razie dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Klarka Mrozek23 grudnia 2015 02:53

    a hajcowało się tym bardziej, że choinki ozdobione były watą, bibułą i anielskimi włosami ;)
    szczęśliwych, spokojnych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki, Klarko! Nawzajem...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...